Grzegorz Kasdepke
Z PIASKOWNICY
W ŚWIAT
Wstęp
Do czego służy piaskownica? Do zabawy, rzecz jasna. W piaskowni
cy można lepić baby z piasku. W piaskownicy można wybudować zamek.
Piaskownica można również wybrać się w podróż dookoła świata.
Jak?
Tak, jak zrobili to Natalka, Jaś i Krzyś. Wysilili wyobraźnię i
zwiedzili wiele krajów. Zachęcam wszystkich czytelników, aby poszli w
ich ślady. Taka podróż ma same plusy. Nie dość, że nic nie kosztuje, to
jeszcze w każdej chwili można ją przerwać i wpaść do domu na obiad. A
potem dalej, w drogę – pozostało tyle miejsc wartych zobaczenia...
Wszystkim podróżnikom wielu przygód życzy
Grzegorz Kasdepke
PS. Ale uwaga – wieczorem macie być w łóżkach! ;)
Uwaga! Autor książki zapomniał, jak pisze się niektóre wyrazy – i
zastąpił je rysunkami. Ale na pewno odgadniesz, jakich słów tu brakuje,
prawda?
Powodzenia!
Arabia Saudyjska
– Uwaga! – krzyknął Jaś. – Dokopałem się do ropy naftowej!
– W piaskownicy? – zapytała zdumiona Natalka.
– W jakiej piaskownicy?! – prychnął Jaś. – To nie jest piaskownica,
tylko pustynia! O, widzisz, tam idzie !
– Przecież to Krzyś, a nie – zaprotestowała Natalka.
Jaś popatrzył na nią ze złością.
– A właśnie że ! – krzyknął. – Tylko jeszcze o tym nie wie! A ty
jesteś albo , jak wolisz!
– W takim razie ty jesteś baranem! – obraziła się Natalka.
Krzyś podszedł do piaskownicy i spojrzał na skłóconą parę.
– W co się bawicie? – zapytał.
– W Arabię Saudyjska – odpowiedział Jaś. – Ja jestem szejkiem...
– Takim mlecznym, do picia? – przerwała mu Natalka.
– Arabskim, a nie mlecznym – warknął Jaś. – Sprzedaję ropę naftowa
i jestem bardzo bogaty!
– A masz ? – zaciekawił się Krzyś.
Jaś popatrzył na niego jak na wariata.
– Skąd ci tu wezmę ?!
– Jak to skąd? Z ! Daktyle rosną na !
– A jedzą daktyle? – chciała wiedzieć Natalka.
Krzyś popatrzył na nią niewiele rozumiejącym wzrokiem.
– Dlaczego właśnie ? – zapytał.
– Nieważne – wtrącił szybko – Ja jestem szejkiem, Natalka jest...
– Turystką – wpadła mu w słowo Natalka.
– Właśnie, turystką – kontynuował Jaś. – A ty...
– A ja będę królem! – ucieszył się Krzyś.
– Królem ? – zdumiała się Natalka.
– Co ty z tymi ?! – wrzasnął Krzyś. – Królem Arabów, a
nie ! W Arabii rządzi król!
Jaś aż zaniemówił z wrażenia.
– Nie nadajesz się na króla! – powiedział w końcu. – Nie umiesz
nawet jeździć na ! Wiesz jakie w Arabii są ?
– Jakie?
– Arabskie!
– na ? – osłupiała Natalka.
Ale mogła tego nie mówić – Krzyś i tak był już czerwony ze złości.
Australia
Niektórym dzieciom śnią się naprawdę śmieszne rzeczy...
– Mamo! – krzyknął Jaś siadając w łóżeczku. – Śniło mi się, że jestem
!
– Co? – mama popatrzyła na swego synka z rozbawieniem. – Jak to?
– Tak to! – opowiadał Jaś. – Wygrzewałem się w i nagle patrzę
– z naprzeciwka idzie mój kolega Emil!
– Chyba emu? – poprawiła go mama.
Ale Jaś wzrusza tylko ramionami. emu czy Emil – co za
różnica?
Emil podszedł do Jasia i mówi tak:
– Cześć, kangur! Ścigamy się?
– Czemu nie? – odpowiedział Jaś. – Ale kto będzie sędzią?
– Ja! – zgłosił się na ochotnika . – Na trzy–cztery rzucę !
Kto pierwszy go złapie, ten wygrywa!
Jaś i Emil uznali, że to dobry pomysł. Chcie1i jednak wiedzieć, jaka
będzie nagroda dla zwycięzcy.
– Tytuł najlepszego biegacza W Australii! – powiedział .
– A co to jest Australia?! – zapytali chórem Jaś i Emil.
– Jak to co? – zdziwił się . – Kraj, w którym mieszkamy...
Lecz nie wiadomo, kto wygrał, bo nagle zadzwonił budzik.
Brazylia
– Zatańczymy? – zapytała Natalka wskakując do piaskownicy.
– O nie! – zaprotestował Jaś. – Przecież mieliśmy bawić się w
Brazylię!
– Właśnie – poparł go Krzyś. – Zagramy w . Brazylijczycy
świetnie grają w . Ja będę W ataku!
– Ja też! – krzyknął Jaś.
– A ja? – chciała wiedzieć Natalka.
– Ty będziesz – oświadczył Krzyś.
Natalka poczerwieniała ze złości.
– To bawcie się sami! – syknęła. – A ja idę na plażę! W Brazylii jest
bardzo ciepło i ciągle świeci ! Będę opalała się i pływała w oceanie!
I na pewno jakiś miły Brazylijczyk nauczy mnie pływać na
surfingowej*!
– Na pewno – Jaś pokiwał z powątpiewaniem głową. – Prędzej zje cię
* Czytaj: serfingowej.
jakaś !
– W oceanie nie ma ! – krzyknęła Natalka.
– No to ! – odpowiedział ze spokojem Jaś.
Natalka popatrzyła na niego gniewnie.
– A ciebie złapią i będziesz musiał jeść robaki!
– Nieprawda, są mili – roześmiał się Jaś.
– I właśnie dlatego poczęstują cię robakami – powiedziała Natalka. –
Zamiast czipsów!
Jaś spojrzał z niepokojem na Krzysia.
– nie jedzą robaków, prawda? – zapytał niepewnie.
– Nie wiem, może jedzą – Krzyś rozłożył bezradnie ręce. – Jak się
mieszka w dziczy, to nie ma co wybrzydzać.
– Przecież Brazylia to nowoczesny kraj! – zdenerwował się Jaś.
– Ale są w nim ogromne lasy – wtrąciła Natalka. – Chyba największe
na świecie. I podobno te lasy są wiecznie zielone! I przepływa przez nie
jedna z największych na świecie, Amazonka! Myślisz, że gdzieś
tam znajdziesz sklep z czipsami?
Jaś popatrzył na nią szeroko otwartymi oczami.
– No dobrze – powiedział wreszcie. – Możemy zatańczyć. Tylko co to
ma wspólnego z zabawą w Brazylię? nożna to ja rozumiem,
surfingowa też, ale taniec?!
– Brazylijczycy uwielbiają tańczyć! – ucieszyła się Natalka. – Na
przykład taki taniec o nazwie samba! Ja będę , a ty , chcesz?
– A ja? – Tym razem to Krzyś poczuł się wyobcowany.
– Ty będziesz ! – powiedziała Natalka. – Albo, jeszcze lepiej,
!
Chiny
Krzyś od dłuższego czasu ganiał po podwórku na .
– Dokąd jedziesz? – zapytała Natalka.
– Ciung ciang – odpowiedział Krzyś.
Natalka spojrzała ze zdumieniem na Jasia.
– Chyba do Chin – domyślił się Jaś. – Tam prawie wszyscy jeżdżą na
.
– Przecież tam trzeba z miesiąc jechać pociągiem! – krzyknęła
Natalka. – Albo z pół roku płynąć !
– Czym?! – Krzyś przyhamował tuż obok.
– Chińską łodzią – wyjaśniła Natalka. – A nawet jeżeli dojedziesz na
, to jak przeskoczysz przez Wielki Mur?
Krzyś wzruszył ramionami.
– Znajdę wysoki i już! – powiedział.
– Puknij się w czoło! – mruknęła Natalka. – Wielki Mur jest tak
wielki, że widzą go nawet kosmonauci ze swych rakiet.
– Hop! – krzyknął Krzyś wskakując do kamiennej donicy. – I co, nie
przeskoczyłem?
Jaś poszedł w jego ślady.
– No i wpadliście po kolana w wodę – powiedziała Natalka. – Tu
pewnie rośnie .
– A może ? – rozmarzył się Jaś.
– W wodzie?!
No tak...
– Wskakuj! – Krzyś zamachał do Natalki. – Poszukamy .
– Będzie nam ciasno – droczyła się Natalka.
– A jak ma być? – powiedział Jaś. – W Chinach mieszka najwięcej
ludzi na świecie. Ale za to prawie z każdym można zagrać w chińczyka!
Czechy
Ledwo Krzyś i Jaś weszli do piaskownicy, zaraz stanęła przed nimi
Natalka.
– Dobrydeń! – powiedziała nie całkiem zrozumiałe. – Co podać?
Mamy pyszne , knedliki, serki...
Krzyś i Jaś wymienili zdumione spojrzenia.
– A może na początek panowie się czegoś napiją? – kontynuowała
niezrażona Natalka. – Sok, , herbata, woda?
– Zwariowałaś? – wykrztusił Jaś. – Jesteśmy W piaskownicy, a nie w
restauracji.
– Nieprawda! – Natalka aż tupnęła nogą. – Jesteśmy w czeskiej
gospodzie! Czyli w takiej restauracji! A ja jestem kelnerką! Słucham, co
podać?!
– A nie moglibyśmy zamiast w gospodzie być na lodowisku? – zapytał
Krzyś. – Czesi podobno dobrze graja W hokeja. A ja mam ochotę pojeździć
na …
– A ja wolałbym zagrać w ! – zasapał Jaś.
Natalka tupnęła gniewnie nogą.
– Jesteśmy w gospodzie i już! – krzyknęła. – Proszę coś zjeść, a
potem stąd zmiatać!
– No wie pani! – oburzył się Krzyś. – Co za zachowanie! Czesi są mili
i sympatyczni, a pani... Dlaczego mamy zmiatać?!
– Bo szkoda czasu! Lepiej pozwiedzać – fuknęła Natalka. – Na
przykład stolicę Czech, Pragę! Jest tu wiele zabytków, ,
pięknych uliczek, i kościołów! To co, już się
panowie zdecydowali? Co podać?
– Mapę – westchnął Krzyś.
– I wody – dodał Jaś. – Na wynos.
Dania
Krzyś przyniósł do piaskownicy łopatkę, Jaś foremki, a Natalka...
LEGO.
– Zwariowałaś? – zdziwił się Krzyś. – Chcesz robić takie malutkie
baby z piasku?
– Jeżeli malutkie – wtrącił Jaś – to nie baby, tylko dziewczynki.
Natalka popatrzyła na nich z politowaniem.
– Przecież mieliśmy bawić się w Danię, tak? – przypomniała. – A
LEGO wymyślono właśnie w Danii.
– To ja pobiegnę po swoje! – krzyknął Krzyś wyskakując z
piaskownicy.
– Niestety, już nie pobiegniesz – powiedziała ze spokojem Natalka. –
Właśnie utopiłeś się w morzu. Trzeba było wsiąść na . Danię prawie
ze wszystkich stron otacza morze. A nasza piaskownica jest jedną z wielu
duńskich .
Krzyś aż zaniemówił z oburzenia. Ale na krótko.
– To dlaczego ty się nie utopiłaś, idąc do piaskownicy?! – krzyknął.
– Bo jestem – oświadczyła Natalka. – I świetnie pływam.
– Raczej świetnie zmyślasz! – Wrzasnął Krzyś.
– Jeżeli już, to nie zmyślam, tylko opowiadam bajki! – odparowała
Natalka.
– Właśnie, a mieliśmy się bawić w Danię!
Natalka bez słowa wyjęła z plecaka z obrazkami.
– Wiecie co to jest? – zapytała.
– – odpowiedzieli Krzyś i Jaś.
– A wiecie, kto ją napisał? – pytała dalej Natalka.
Krzyś i Jaś spojrzeli na siebie zakłopotani.
– Pan Andersen – odpowiedziała Natalka. – Ten sam pan, który
napisał bajkę o , dziewczynce z , Calineczce, Królowej .
– Co to ma wspólnego z Danią?! – zdenerwował się Krzyś.
– Bardzo dużo – odparła Natalka. – Pan Andersen był Duńczykiem.
Gdybyś się nie utopił, to przeczytałabym ci jakąś jego bajkę. Ale teraz już
za późno.
Egipt
– Zgadnijcie, skąd do was przyjechałem! – krzyknął
Kazio.
Siedzące w piaskownicy dzieci popatrzyły na siebie niepewnie. Po raz
pierwszy w życiu widziały .
– Z daleka? – chciał wiedzieć Jaś.
– Z bardzo daleka – pokiwał głową Kazio. – Z zagranicy!
– A po jakiemu tam mówią? – zapytała Asia.
– Po krokodylemu! – zachichotał Kazio. – I jest tam więcej piasku niż
we wszystkich piaskownicach na całym świecie!
Jaś zmarszczył brwi.
– To ty lubisz taplać się w piasku? – zapytał.
– Nie, za to lubię taplać się w rzece Nil – zachichotał Kazio. – A
jeszcze bardziej lubię straszyć i turystów!
Dzieci westchnęły ciężko. Co za łobuz!
– A pada tam czasami ? – spytała Asia.
– No coś ty?! – wzdrygnął się Kazio. – Tam jest bardzo ciepło!
– A ludzie mieszkają tam w domach czy w ?–
dopytywał się Jaś.
– W ! – krzyknął Kazio. Ale po chwili zawahał się.
– Nie, jednak w domach. Chociaż też tam stoją. Tylko
że w nich się nie mieszka – na nie się patrzy!
– To ja już wiem skąd przyjechałeś! – krzyknęli jednocześnie Asia i
Jaś. – Z Egiptu!
Francja
– Nie ruszaj się! – powiedział Jaś do siedzącej na skraju piaskownicy
Natalki. – Ty będziesz modelką, a ja !
A potem udeptał kawałek ziemi, podniósł patyk i zaczął nim
wyskrobywać Natalki.
– Zupełnie niepodobna... – odezwał się milczący dotąd Krzyś. –
Przypomina ...
– No i dobrze! – zdenerwował się Jaś. – My, Francuzi, bardzo lubimy
! I małże! I ostrygi!
– Lubicie je malować? – zdziwił się Krzyś.
Jaś wzruszył ramionami.
– Lubimy je jeść – odpowiedział z pobłażaniem.
– O nie! – Natalka zerwała się na równe nogi. – Nie będzie mnie
malował ktoś, kto jada ! A poza tym wcale nie jesteś
Francuzem!
– A właśnie, że jestem! – krzyknął Jaś. – W zabawie! I będę jadł to, na
co przyjdzie mi ochota! Na przykład !I !A
zamiast soku, wypiję !
Natalka i Krzyś ryknęli śmiechem.
– Dzieci nie piją wina! – wrzasnęły. – Boby się poprzewracały! Albo
nawet spadły z wieży Eiffla*!
– Skąd? – zdziwił się Jaś.
– Stamtąd! – Natalka wskazała zjeżdżalnię. – Wieża Eiffla to taka
wieża, którą można zobaczyć we Francji!
Jaś popatrzył na nią z oburzeniem.
– Co ty możesz wiedzieć o Francji?! – prychnął. – To ja wymyśliłem
tę zabawę! I to ja jestem francuskim !
– A ja projektantką mody! – krzyknęła Natalka. – I powiem ci jedno –
taki jak masz na głowie, to owszem, był modny we Francji, ale sto
lat temu!
* Czytaj: aifla.
Grecja
– Bee! – powiedziała podchodząc do Jasia.
– Mówi, że jest z Grecji – przetłumaczył Jaś. – Pyta, czy nie mamy
.
Natalka skrzywiła się.
– Nie lubię! – prychnęła. –I od kiedy to jadają
?
– Może greckie jadają? – westchnął Jaś. – Tam rośnie
dużo .
Koza znowu zabeczała.
– A teraz chce – zdziwił się Jaś.
– Nie ma mowy! – oświadczyła Natalka.
zabeczała przeraźliwie.
– Nie jest dzieckiem! – tłumaczył Jaś. – Mamy jej słuchać, bo Grecja
to najstarszy kraj w Europie! I chce, żebyśmy przynieśli jej .
– to taki instrument?
zabeczała coś w odpowiedzi.
– Zmieniła zdanie, woli iść do muzeum – szepnął Jaś. – Dziwne,
przecież w Grecji jest tyle zabytków...
– To może lepiej się pościgamy? – wymyśliła Natalka.
– Nie mamy szans – powiedział Jaś. – Pierwsi sportowcy to byli
właśnie Grecy...
– A skąd ty wiesz, co ona mówi?! – zapytała nagle Natalka.
– Bo ja jestem... – zaczął Jaś.
– Beee! – dokończyła . I poszła.
Hiszpania
– Może pojedziemy do Hiszpanii? – zaproponował Jaś.
– A to daleko? – chciała wiedzieć Natalka.
– Daleko – pokiwał głową Jaś. – Na balkonie!
Po chwili jednak byli już na miejscu.
– Ale tu pali … – westchnęła Natalka. – Na dodatek jest mi
nudno!
Jaś spojrzał na Natalkę z oburzeniem.
– Nudno w Hiszpanii?! – krzyknął wymachując czerwonym
ręcznikiem. – Wiesz, kim teraz jestem?
– Głuptasem? – zapytała Natalka.
– Torreadorem! – wysapał Jaś. – Czyli takim panem, który walczy z
!
– Biedne … – zmartwiła się Natalka.
Jaś rzucił ręcznik i pobiegł po .
– No dobrze, to jestem piłkarzem! – krzyknął podając do Natalki. –
Hiszpanie uwielbiają nożną!
– A ja nie znoszę... – skrzywiła się Natalka.
Jaś zostawił i pobiegł po .
– No to jestem muzykiem – wrzasnął. – A ty będziesz flamenco!
– Fla– co?! – zdziwiła się Natalka.
– Flamenco! – powiedział Jaś. – To taki hiszpański taniec! Musisz
tupać i potrząsać !
– Czym?! – osłupiała Natalka.
– No... tym instrumentem – wyjaśnił Jaś.
– A nie mogę po prostu zajadać się ? – wzruszyła
ramionami Natalka.
– Przecież to nudne! – krzyknął Jaś.
– Ale za to smaczne... – mlasnęła łakomie Natalka.
Holandia
Natalka stała naburmuszona w i wszystko wskazywało na
to, że już do końca życia nie odezwie się ani do Krzysia, ani do Jasia.
– Idź ją przeproś – poradził Krzyś. – Zanieś jej .
– Dlaczego ja? – zbuntował się Jaś.
– Bo to ty ją walnąłeś – powiedział Krzyś.
– Ale byłem wtedy ! – krzyknął Jaś. – Moja wina, że podeszła za
blisko i dostała skrzydłem?!
– Ręką, a nie skrzydłem! – pożaliła się Natalka. – A w ogóle to nie
rozmawiam z wami!
– Właśnie słyszę – odparował Jaś.
Krzyś przyłożył palec do ust.
– Ciiii... – szepnął. – Bo jeszcze bardziej się obrazi... Jak nie chcesz
dać jej , to przynajmniej przewieź ją na swoim .
– O, jeszcze czego! – zdenerwował się Jaś. – Żadna dziewczyna nie
wsiądzie na mój !
– No to jak chcesz się bawić w Holandię? – zapytał Krzyś. – Musi być
jakaś dziewczyna. Co to za kraj, W którym żyją same chłopaki?!
Jaś wzruszył ramionami, ale widać było, ze przemowa Krzysia zrobiła
na nim wrażenie.
– A dlaczego ona stoi w ? – zapytał po chwili.
– To nie ! – krzyknęła Natalka. – Tylko morze, które
przerwało tamę i zalało brzeg! Holandia leży tuż nad morzem!
– A nie jest ci zimno? – zaciekawił się Krzyś.
– Nie, na szczęście jest tu bardzo płytko – wyjaśniła Natalka. –
Najwyżej centymetr wody. A ja stoję W grubych drewnianych !
– W sandałach, a nie – wtrącił Jaś.
– A właśnie, że w ! – krzyknęła Natalka.
I kto wie do jakiej doszłoby awantury, gdyby nie mama, która
zobaczywszy, ze Natalka stoi w , natychmiast kazała jej wracać
do Polski.
Indie
– Bawimy się w Indie! – zdecydował Krzyś. – Ja będę ,
który leży na , a Jaś będzie turystą. Po Indiach jeździ dużo
turystów... – wyjaśnił.
– A ja? – zapytała Natalka.
Krzyś już chciał coś powiedzieć, ale Jaś był szybszy.
– Ty będziesz świętą – krzyknął. – I zjesz jakiegoś... Jak
oni się nazywają? – spojrzał pytająco na Krzysia.
– Hindusi, mieszkańcy Indii to Hindusi – powiedział Krzyś.
Natalka tupnęła nogą.
– Nie chcę być świętą ! – zawołała.
– Dlaczego? – zdziwił się Jaś. – Święte mają fajnie,
mogą chodzić po ulicy i nikt im nic nie robi.
– Nie, bo nie! – uparła się Natalka. – A nie jest do jedzenia,
tylko do noszenia na głowie!
– Oj dobrze... – Krzyś wzruszył ramionami. – Więc zostaniesz
turystką, a Jaś będzie cię woził .
– Czym?! – zdziwili się Jaś i Natalka.
– Takim pojazdem – wytłumaczył Krzyś. – Pokażesz Natalce posągi
, najwyższe góry świata – Himalaje, indyjskiego, rzekę
Ganges i...
– I?... – zapytał Jaś.
– I wystarczy – mruknął Krzyś. – Jak na jeden dzień, to i tak dużo...
Islandia
Tego dnia piaskownica wydała się dzieciom za ciasna.
– Odsuń się – powiedziała Natalka do Jasia.
– Dlaczego? – chciał wiedzieć Jaś.
– Po pierwsze siedzisz na – odpowiedziała Natalka. – A po
drugie mieszkańcy Islandii nie lubią tłoku. Jest ich tylko trzysta tysięcy i
jak zechcą, to mogą sobie mieszkać na pustkowiu.
– Jak się przesunę, to wpadnę do oceanu! – zaprotestował Jaś. –
Przecież Islandia to !
– No to osiądź obok, tej góry lodowej – poradziła Natalka.
– Albo przy tamtym .
– To Krzyś, a nie !
Natalka wzruszyła ramionami.
– Rób co chcesz – wiedziała. – Ale ja na twoim miejscu nie
siedziałabym na .
– Przynajmniej jest mi ciepło – zasapał Jaś. – Gdzie indziej można
zesztywnieć z zimna. Ciągle pada !
– To wykąp się w gorących źródłach – zaproponowała Natalka. –
Islandczycy to uwielbiają.
Jaś chciał coś powiedzieć, ale ubiegł go Krzyś.
– A trzysta tysięcy ludzi to dużo czy mało? – zapytał z
zainteresowaniem.
Natalka rozłożyła ręce.
– Nie wiem, nie znam się na cyferkach – wyznała szczerze. – Ale
mama mówi, że mało. W całym państwie żyje tyle samo ludzi, co w
niezbyt dużym mieście.
– A co oni jedzą? – pytał dalej Krzyś.
– i – odpowiedziała Natalka.
– Tylko?! – krzyknęli Jaś i Krzyś.
– No chyba nie... – chrząknęła Natalka. – Ich rodzice nie pozwoliliby
na to. Ale podobno uwielbiają!
– To tak jak ja! – krzyknął Jaś.
– I ja! – przyznał Krzyś.
– Ja też – wyznała Natalka.
I wszyscy troje postanowili przemienić piaskownicę w
w do Islandii.
Japonia
Ledwo tata otworzył drzwi do mieszkania, zaraz zaatakował go –
japoński wojownik.
– Poddaj się! – krzyknął .
– Krzysiu, daj spokój... – jęknął tata. – Chcę wejść do domu!
– To nie jest dom, tylko Japonia! – wrzasnął Krzyś.
Tata westchnął ciężko.
– No dobrze – powiedział. – Chcę dostać się do Japonii i zjeść
trochę...
– Trochę – podpowiedział mały –I !
Japończycy bardzo lubią !
– Niech będzie... – mruknął tata. – Ale najpierw poproszę o filiżankę
. Japończycy uwielbiają .
pobiegł powiedzieć mamie, że tata chce . Zaraz jednak
wrócił.
– Przebierz się w ! – rozkazał. – Japończycy noszą
!
– A co z oczami? – zapytał tata. – Japończycy mają skośne oczy.
– To wymyśl coś – powiedział Krzyś. – A ja pójdę po żółty mazak.
Japończycy mają żółtą skórę.
W tym momencie zaczął gwizdać czajnik.
– To alarm! – krzyknął Krzyś. – Pewnie zaraz zacznie się
trzęsienie ziemi! W Japonii to normalne!
– Skąd on tyle wie o Japonii? – Tata spojrzał pytająco na mamę.
– Chyba z telewizji – westchnęła mama. – Trudno go oderwać od tego
japońskiego telewizora.
Kenia
Jaś wbił w piasek ogromny badyl i oświadczył, że jest to baobab.
– Baobab, czyli co? – chciała wiedzieć Natalka.
– Baobab, czyli takie wielkie – wyjaśnił Jaś.
– Nie słyszałem o takim – powiedział Krzyś.
– Bo takie rosną w Afryce – uśmiechnął się Jaś. – Jesteśmy
właśnie w Kenii.
Natalka i Krzyś rozejrzeli się niepewnie. Nie dostrzegli żadnego
, ani niczego, co kojarzyło im się z Afryką.
– Nic dziwnego, jesteśmy w mieście – stwierdził Jaś. – Na dodatek w
Nairobi, stolicy Kenii. Trudno, żeby po ulicach biegały tu
, prawda?
– A co tu biega po ulicach? – zapytał Krzyś.
– Nic nie biega! – zasapał Jaś. – Jeżdżą !
– Eee, w Afryce... – skrzywiła się Natalka.
Jaś popatrzył na nią z oburzeniem.
– A ty myślałaś, że Afryka to tylko i
? – zapytał.
– Nie – odparła Natalka. – Myślałam, ze jeszcze
i!
– I dużo – dodał Krzyś.
– I murzyńskie wioski! – krzyknęła Natalka.
– I przygoda! – wrzasnął Krzyś.
– I... – Natalka otwierała usta, by dorzucić coś jeszcze, ale Jaś nie dał
jej dojść do słowa.
– I nowoczesne miasta – powiedział. – ,
i
!
Meksyk
Jaś od dobrych paru minut z niepokojem spoglądał w niebo.
– Nie wolno patrzeć na – skarciła go wreszcie Natalka. – Bo to
bardzo szkodliwe dla oczu.
– Nie patrzę na – powiedział Jaś.
Jaś wskazał latające wysoko nad piaskownicą ptaki.
– Niepokoją mnie te – powiedział z powagą. – Źle mi się
kojarzą.
Natalka i Krzyś odruchowo spojrzeli w górę. ?!
– Przecież to gołębie, a nie – wykrztusił wreszcie Krzyś.
– Przestań, dobra?! – zdenerwował się Jaś. – Może jeszcze powiesz,
że jesteśmy w piaskownicy, a nie w Meksyku?!
– A jesteśmy w Meksyku? – zaciekawił się Krzyś.
– Nie widzisz?! – Krzyś zatoczył wokół ręką. – Wszystko tu jest
typowo meksykańskie. Susza. Dużo piasku. Upał. .
– To są tulipany, a nie – wyrwało się Natalce.
Rozzłoszczony Jaś wyskoczył z piaskownicy.
– Mam was dość! – krzyknął. – Nie umiecie się bawić!
– Oj przestań, tak mi się tylko wyrwało... – próbowała udobruchać go
Natalka. – Wracaj!
– Tak jest! – poparł ją Krzyś. – Wracaj do Meksyku!
– Nie, zostanę w USA – oświadczył naburmuszony Jaś. – To blisko,
po sąsiedzku, więc może kiedyś was odwiedzę.
– A co tam będziesz robił? – zapytał Krzyś.
– Jeszcze nie wiem – wzruszył ramionami Jaś. – Może będę
sprzedawał ? A może założę meksykańską
restaurację? Pomyślę.
– Jak już musisz wybierać, to załóż restaurację – poradziła mu
Natalka. – I to szybko, bo robię się głodna.
Jaś w jednej chwili zamienił się w restauratora.
– Ależ zapraszam, szanowna pani! – powiedział z ukłonem. – Nasza
restauracja szczególnie dziś poleca skrzydełka !
– Wolałabym coś lżejszego... – wymamrotała Natalka.
– Nie ma sprawy – uśmiechnął się Jaś. – Przygotujemy dla pani
skrzydełko mniejszego !
Nepal
Natalka, Jaś i Krzyś od ponad godziny usypywali na środku
piaskownicy ogromną . Szczerze mówiąc, Natalka miała tego dość.
– Długo jeszcze? – zapytała. – J uż ledwo zipię.
– Nie dziwnego – odparł zziajany Jaś. – Na tej wysokości trudno
złapać oddech.
– Mieliśmy się bawić! – krzyknęła rozzłoszczona Natalka.
– No i bawimy się – odpowiedział Jaś.
– W co?!
– W Nepal.
– Nie palę!
– Nie „nie pal”, tylko „Nepal” – poprawił ją Jaś. – Taki kraj w
najwyższych świata. Jak one się nazywają? – spojrzał
pytająco na Krzysia, który gdy dorośnie, będzie himalaistą.
– Himalaje – odpowiedział ze spokojem Krzyś.
– Himalaje czy nie, mam dosyć – zbuntowała się Natalka.
– Uważaj, bo spadniesz w przepaść! – krzyknął Jaś. – Złap się
!
Natalka popatrzyła na niego jak na wariata.
– Nie jesteśmy w Nepalu, tylko w piaskownicy! – powiedziała.
– To skąd tu tyle ? – zapytał Jaś.
– To nie , tylko piasek – prychnęła Natalka.
– To dlaczego za tobą stoi jak? – zachichotał Krzyś.
– To nie jak, tylko – odpowiedziała jak gdyby nigdy nic
Natalka, a zaraz potem krzyknęła z przerażenia:
– , ratunku!
– Tylko nie ! – obraził się . – Pani pozwoli, że się
przedstawię... Yeti jestem!
– Yeti nie istnieje! – wrzasnęła Natalka.
– Tak? – zdziwił się Yeti. I zniknął.
Jaś i Krzyś wymienili zdumione spojrzenia.
– Chyba za długo usypujemy tę – powiedział Jaś. – Mam już
przewidzenia.
– Ja też – przyznał Krzyś. – Może to przez zmęczenie?
– Może – odparł Jaś.
A potem całą trójką wrócili do Polski.
Niemcy
Natalka i Krzyś chcieli wejść do piaskownicy, ale Jaś zagrodził im
drogę.
– Pasport, bite – powiedział salutując jak prawdziwy .
– Słucham? – zdumiała się Natalka.
– Paszport, proszę – powtórzył Jaś, tym razem już po polsku. –
Właśnie wjeżdżają państwo do Niemiec.
Natalka i Krzyś popatrzyli na siebie ze zdumieniem.
– Jak to „wjeżdżamy”? – zapytał Krzyś.
– Ten mercedes nie jest państwa? – zapytał Jaś wskazując
Natalki.
– Nasz... – bąknęła Natalka.
– Gratuluję wyboru – pochwalił Jaś. – Solidna niemiecka robota. Będą
nim państwo jeździli jeszcze wiele lat. Tylko kierując proszę nie pić !
– My nie pijemy! – oburzył się Krzyś.