The words you are searching are inside this book. To get more targeted content, please make full-text search by clicking here.

Wydanie Swiateczne - sklad 9 issuu

Discover the best professional documents and content resources in AnyFlip Document Base.
Search
Published by renata.cygan, 2020-01-24 11:23:43

Christmas

Wydanie Swiateczne - sklad 9 issuu

największej szopki, która witała jednocześnie nie mogła przeszkadzać powiedział Arkadiusz po przywitaniu.
gości przy wejściu. Była ogromna, gościom. Dlatego też ostatnie za- – Pamiętasz to? – Michał się zaśmiał.
każda figurka nosiła ręcznie uszyty mówienia zwykle ograniczały się tylko – Zawsze tak mówiła. Do każdego
strój. Dopracowano najdrobniejsze do figurek. Jednak w wy-obraźni Me- z nas – wtrącił Klemens. – I to już we
detale: guziki, marszczenia, łaty lanii wciąż pojawiały się nowe obrazy. wrześniu.
i przydeptane buty. Oprócz central- Pracowała nad nimi całymi miesią- – Odpuszczała tylko w wakacje – uzu-
nych postaci Jezusa, Maryi i Józe- cami, latami nawet, rysowała rozkład, pełnił Arkadiusz. – Trudno nie pa-
fa, było także kilkunastu świętych obmyślała postaci, kolory, całe rodza- miętać.
oraz ogromny targ, na którym sześ- jowe sceny. Figurki i wszelkie inne – To chyba był jej sposób na miłość
ciocentymetrowe postaci wykony- elementy były drogie, bo gustowała – odpowiedział Michał. – Nie na-
wały swoje codzienne zajęcia. Był wyłącznie w ręcznie robionych i po- cieszyłem się nią.
rzeźnik, handlarz win, muzykanci, chodzących od renomowanych rze- Raczej na okazanie miłości – spre-
sprzedawca serów, stragan z warzy- mieślników. Każdorazowo był to jej cyzował w duchu Arkadiusz, ale nie
wami i owocami. Połyskiwały sterty autorski projekt, przemyślany w naj- powiedział tego głośno.
pomarańczy, kusiły różowe plastry drobniejszym szczególe. Aż do wyrazu – Doprowadziła cię aż do matury –
salami, wino miało nawet napisy twarzy sprzedawcy mięsa na tar- powiedział Klemens.
na butelkach. To było dzieło sztuki, gu i koloru spódnicy mieszczki pro- – Nawet do studiów – zgodził się
które Melania co roku uzupełniała wadzącej za rękę kilkuletniego chłop- Michał. – Ale i tak mi jej czasami bra-
o nowe figurki. ca. Postaci wyglądały jak żywe, a każ- kuje.
Arkadiusz lubił tę szopkę. Z całego da szopka miała swój indywidualny – Zakładaj czapkę, będzie ci się wy-
świątecznego wystroju uważał ją za rys. Opowiadała historię. A gdy już dawało, że jest z tobą – rzucił Arka-
najlepiej oddającą prowansalski kli- Melania ją wymyśliła – przed Bożym diusz.
mat. Wszystkie inne zabiegi Melanii Narodzeniem pojawiała się nowa – Może masz rację. Zamawiamy coś?
postrzegał jako komercyjne ukłony szopka, która zawsze sprawiała kło- – Michał odszedł kilka kroków, by od-
w stronę klientów, jedynie szopkę pot, choć Melania teoretycznie wie- wiesić kurtkę przy drzwiach. Wieszak
odbierał jako „prawdziwą”. działa, gdzie chce ją postawić. W tym też był niezwykły, jak niemal wszystko
Ucieszył się, że jest rozstawiona, roku też złożyła duże zamówienie, nie w tej restauracji. Melania zobaczyła
choć właściwie nie powinno go na kilka zwyczajowych figurek, ale na go w pewnej galerii podczas wa-
to dziwić. Zgodnie z tradycją roz- całą, dużą szopkę. Przewoźnik jednak kacji spędzanych niedaleko Grasse.
stawiana była każdego roku czwarte- się opóźniał, jeszcze nie można było Wieszak był ogromny. Jego ścianę
go grudnia, i co roku kontynuowano zobaczyć nowego projektu Melanii. zrobiono z polerowanego orzecha,
dyskusję o tym, że nie mieści się już Klemens poprowadził przyjaciela do a mosiężne haki wykuto w kształty
w całkiem przestronnym hallu przy przygotowanego stolika, Melania roślinne, typowe dla tego regionu
wejściu do restauracji. Co roku się szybko znikła na zapleczu. Zanim świata. Wymagał przytwierdzenia
mieściła, pomimo nowych figurek. panowie zdecydowali się na aperitif, do ściany, miał dwa metry wysokoś-
Co kilka lat Melania decydowała dołączył Michał. ci i trzy szerokości, a co gorsza – był
się na zupełnie nową szopkę. Coraz – Zimno – powiedział, otrzepując już sprzedany. Właściciel galerii nie
rzadziej, ze względu na zajmowane głowę ze śniegu. chciał nawet rozmawiać o odstąpi-
przez nie miejsce. Szopka powinna – Gdybym był twoją mamą, po- eniu przedmiotu Melanii. Otrzymał
być odpowiednio wyeksponowana, wiedziałbym, że zapomniałeś czapki –
już zadatek i handlowa godność 5ni1e
POST SCRIPTUM

52 pozwalała mu na żadne targi. „A wy- dopytywał Klemens.
POST SCRIPTUM dawałoby się, że za pieniądze można – Z dorsza, halibuta, łososia i owoców
wszystko” – po- wiedziała wtedy Me- morza – odpowiedział młodzian. Kle-
lania, wychodząc niepocieszona mens zadał pytanie przede wszystkim
ze sklepu. po to, by pochwalić się przygotowa-
Przeprowadziła śledztwo. Jak do- niem obsługi.
morosły detektyw poczekała, aż do – Dla mnie sałatka i zupa. I obydwa
galerii wszedł klient, który dyskutował desery dla nas wszystkich, plus crème
z właścicielem o wieszaku. Nikt inny brûlée dla pana – powiedział Kle-
nie kręcił się wokół tego mebla, to mu- mens. – Nie protestujcie, będziecie
siał być kupujący. Ten człowiek. Gdy zadowoleni.
niewysoki mężczyzna w letnim kape- – W winach zdajemy się na ciebie –
luszu wyszedł ze sklepu, zaczepiła go, powiedział Michał, patrząc na Kle-
przedstawiła sprawę. Opisała swoją mensa.
restaurację, miejsce, które właściwie – Wolicie delikatniej czy mocniej?
czeka na ten mebel, i robiła mnó- – Wolimy tak, jak wybierzesz.
stwo proszących min. Wypili razem – Do zupy sugeruję kieliszek sher-
kawę, a mężczyzna zgodził się na od- ry Fino. Jest mocne, wzmacniane,
sprzedanie wieszaka bez specjalnych jego słoność i wytrawność będzie się
oporów. Mebel mu się nie podobał, doskonale komponowała z rybami.
zażyczyła go sobie jego żona. Chętnie Ma lekko wyczuwalną nutę prażonych
go odstąpił, chociaż nie zrobiłby tego, migdałów, zapach morskości, nie-
gdyby wiedział, jakie piekło urządzi którzy mówią nawet, że czuć w nim
z tego powodu jego ślubna. Widocznie morską bryzę…
wieszak działał przyciągająco na ko- – Klemens, wyluzuj. Wypijemy, co
biety. Michał jednak o tym nie wie- zaproponujesz! – Michał mu przer-
dział. Po prostu odwiesił kurtkę, nie wał.
przerywając konwersacji. – Poza tym uważam, że morska bryza
– Coś na rozgrzewkę – odpowiedział nie bardzo kojarzy się z dobrą sher-
Arkadiusz. ry, a prażone migdały mają smak, nie
– Specjalnie przyjechałem taksówką. zapach – dodał Arkadiusz.
– Michał się zaśmiał. – Co wy wiecie – westchnął Klemens.
– Pastis? – zaproponował Klemens. – Wszystko ma zapach. A bakłażan
– Jasne – potwierdził Arkadiusz, w słońcu? Taki świeży, wprost z krza-
a Michał kiwnął głową. ka? Albo na porannym targu? Mors-
Kelner uwinął się z zamówieniem ka bryza o poranku, gdy mgła unosi
w kilka minut. Restauracja była się nad przypływem? Wszystko czuć
jeszcze pusta, dopiero za dwie go- w winach. Sherry Fino, najjaśniejsza
dziny spodziewano się natłoku gości. i najbardziej wytrawna ze wszystkich
– Polecam sałatkę nicejską, bouil- rodzajów sherry, pochodzi z Anda-
labaisse, małże, a na deser calisson luzji…
d’Aix. Lub smażone figi – powiedział – Bierzemy! – zadecydował Michał.
młody chłopak zawinięty w fartuch – Ale masz także inne, z Francji? Nie
z logo restauracji. tylko z Prowansji? Co z Alzacją? – po-
– Wolałbym coś mięsnego – odpo- wiedział Arkadiusz, mrużąc odrobinę
wiedział Michał. oczy. Być może wpadł mu w źrenicę
– Wołowina? – zasugerował kelner. promień słońca, które akurat pos-
– Może stek? – bardziej zapytał, niż tanowiło upiększyć dość pochmurne
stwierdził Michał. Kelner kiwnął grudniowe południe w Warszawie.
głową. A właściwie w Mokotowskiej Pro-
– Ja z zupy rezygnuję. A na deser wansji.
crème brûlée – zażyczył sobie Arka- – Mam różne. – Klemens się zaśmiał.
diusz. – Małże mogą być, za to mig- Dość nerwowo, co odnotował Arka-
dały koniecznie. diusz, ale tego nie skomentował. – Do
– Z jakich ryb dzisiaj bouillabaisse? – drugiego dania proponuję Bandol dla

Michała, a dla ciebie różowe Côtes de – W opozycji do tego, co mówiła nasza 53
Provence. polonistka. Jak ona się nazywała? POST SCRIPTUM
– Pozostanę przy sherry Fino. Piłem je – Piątkowska – powiedział Michał.
już kiedyś u ciebie, mam całkiem ro- – Chyba już nie żyje. – Arkadiusz znów
mantyczne wspomnienia. – Arkadiusz się zamyślił.
przerwał Klemensowi. – To było ponad czterdzieści lat temu!
– Romantyczne? – zdziwił się Michał. – powiedział Klemens.
– Jakbym się w puchową pierzynę – Nie lubiłem jej – wtrącił Michał. –
zapadał. Postawiła mi kiedyś dwóję, pierwszą
– Cóż, to chyba najlepsza rekomen- w moim życiu. Nie zapomnę tego do
dacja, jaką słyszałem. – Klemens się końca moich dni.
zaśmiał. – W takim razie Bandol dla – Przecież na nią zasłużyłeś – od-
Michała. Jest hodowane w okolicach powiedział Arkadiusz zasadniczo. –
Marsylii, dość wytrawne, o pięknym Doskonale to pamiętam. Uprzedzała
głębokim kolorze. Dominuje w nim cię kilka razy.
aromat trufli i leśnego runa, ale wyczuć – Za gadanie? Zasłużyłem na dwóję?
też można odrobinę pieprzu. Będzie – Oczywiście. Odpytała cię wtedy
idealne do steku. A na deser dla nas z poprzedniego tematu, czego nigdy
wszystkich Beaumes de Venise, pra- nie robiła.
wie likierowe, idealne do deseru. – Odpytała, bo gadałem!
Aromatyczne tak, że doprawdy warte – Właśnie.
grzechu, zobaczycie. Będzie idealne, – Przestańcie. Arkadiusz, nie bądź taki
choć niektórzy bardziej polecają je do zasadniczy.
serów z niebieską pleśnią. – A poza tym to było pięćdziesiąt lat
W tym czasie kelner przyniósł im po temu, mój drogi, pięćdziesiąt. Ale
kieliszku pastis. nie chodzi o wiek. Jeszcze niedawno
– Dawno nie piłem anyżówki. – Arka- widywałem ją na ulicy. Chodziła na
diusz się zamyślił. spacery, najczęściej pod rękę z jakimś
– Właściwie to powinniśmy wstać – młodym człowiekiem. Ostatnio już jej
wtrącił Klemens. nie widuję.
– Bo? – zainteresował się Michał. – Wszystkich nas to czeka – senten-
– Bo aperitif pije się na stojąco. cjonalnie stwierdził Klemens, zado-
Arkadiusz odsunął krzesło. wolony, że wymiana zdań nie
– W takim razie na stojąco! – Uśmiech- rozwinęła się w kłótnię.
nął się. – To była ostatnia osoba, która mówiła
– Pamiętacie anyżówkę mojego ojca? do mnie „Arku”.
– zapytał Michał. – Faktycznie! Nigdy nie słyszałem, by
– Tego się nie da zapomnieć. – Arka- ktoś mówił do ciebie inaczej niż „Ar-
diusz się skrzywił. – Tak pijany nie kadiuszu”.
byłem potem nigdy w życiu. – No właśnie. Stary już za młodu. –
– Chyba zatruty – wtrącił Klemens. Arkadiusz się uśmiechnął. – Nawet
– Na to samo wychodzi – odpowie- w domu tak mówią.
dział Arkadiusz. – Słuchaj, a wiesz, w łóżku? Podczas
– To były czasy – westchnął Klemens. bara bara? – zainteresował się Michał.
– Młodzi, przystojni i z przyszłością. – A pamiętacie Francuzkę? – Klemens
Z tego wszystkiego tylko przyszłość zmienił temat. – Ja od niej regularnie
się przeterminowała – powiedział dostawałem dwóje.
Michał. – Przecież po francusku gadałeś jak
– Sugerujesz, że nie ma już dla nas Anzavour – zdziwił się Michał.
przyszłości? – zareagował Klemens – Nie pamiętasz? Tępiła mnie, bo
z dość zagadkowym wyrazem twarzy. kiedyś wytknąłem jej jakiś błąd.
– Żartuję. – Michał się uśmiechnął. – Chyba.
Możemy ją sobie wciąż wyobrażać. – I tak miałeś piątki. – Arkadiusz
A jaka będzie? – Wzruszył ramionami. wzruszył ramionami.
– Świetlana – wtrącił Arkadiusz. – Bo jakby mi postawiła czwórkę,

to moja matka zażądałaby komisu. A ten zdałbym w Sałatki zjedli w milczeniu, popijając winem. Pierwsza bu-
podskokach, wolała się nie ośmieszać. A Aznavoura uwiel- telka znikła w okamgnieniu.
biała. Jakby mogła, to uczyłaby nas francuskiego na jego – Masz genialnego kucharza – pochwalił Michał przy
piosenkach. drugim daniu.
– Co w sumie nie byłoby takie złe. Tego dawało się słuchać – Melania dogląda kuchni.
– powiedział Michał. – Widać jej perfekcjonizm.
– Chyba dzisiaj daje się słuchać – skomentował Kle- – Taaak – powiedział Klemens, pochylając się nad
mens. – Postarzeliśmy się, to i muzyka się wokół nas pos- jedzeniem.
tarzała. Być może nasze dzieci też będą kiedyś słuchały – Dawno tak dobrze nie jadłem – pochwalił ponownie
The Beatles. Michał, odsuwając pusty talerz.
– Już słuchają. – Wołowina z rekomendowanych hodowli. Małże dziś
– Jak ona się nazywała? – zastanowił się Michał. – Ta nad ranem przyleciały do Polski, a bouillabaiss bardziej
od francuskiego? traktuję jak duszoną rybę niż tylko zupę, jest tak inten-
– Starkowska – powiedział Arkadiusz. sywna, gęsta i dobrze przyprawiona. Bagietka do twoich
– Starecka – równocześnie powiedział Klemens. małż też jest pieczona tutaj.
Michał wzruszył jednak ramionami, gdyż w tym samym – Naprawdę Prowansja w Warszawie – skwitował
momencie pojawił się w drzwiach kelner z butelką. Michał.
– A te wina z twojej winnicy? – zainteresował się. – Na Mokotowie – uściślił Klemens. – Lubię to miejsce.
Klemens pokręcił głową. – Zupełnie ci się nie dziwię – odparł Arkadiusz.
– Ja mam winnicę na północy, w Alzacji. W najbardziej – Aczkolwiek chętnie bym sobie przypomniał, jak smaku-
wysuniętym na wschód północnym zakątku Francji. ją cynaderki w twoim wykonaniu!
– Ale podajesz hiszpańskie i prowansalskie? – zdziwił – Ty gotujesz? – zwrócił się Michał do Arkadiusza.
się Michał. – Oj tam, bez przesady. Nauczyłem się od Barbary.
– Melania tak sobie życzy. Prowansalska kuchnia, pro- Ona to umie gotować!
wansalskie wino. Hiszpanię ledwie akceptuje, smak jej – A co u niej? – ostrożnie zapytał Michał.
nie podchodzi. – Dobrze. – Arkadiusz wzruszył ramionami. – Ułożyła
– Klimat faktycznie jest tu fantastyczny. A co z twoimi swoje sprawy. Podróżuje. Dostaję od niej zawsze jakiś
winami? upominek i co najmniej dwie kartki pocztowe. Wiecie,
– Jest w karcie kilka, a trochę sprzedaję w innych sklepach. która się zrobiła godzina?
– Ja bym chętnie kupił – zadeklarował Michał, a i Arka- – Wpół do trzeciej! – Michał aż podskoczył, zerkając
diusz skinął głową. na zegarek. – Umówiłem się z rodziną w centrum han-
– Pomyślimy – wymijająco powiedział Klemens. – Polacy dlowym, ledwo zdążę! Dziękuję. Rachunek? – pytająco
wolą wina ciut tęższe, głębokie burgundy na przykład. spojrzał na Klemensa.
Świetnie się sprzedaje Châteauneuf-du-Pape, wytrawne – No chyba żartujecie – obruszył się ten ostatni. – Byliś-
czerwone króluje. U mnie głównie produkujemy rieslingi, cie moimi gośćmi!
pinot blanc i muscat, sylvaner, trochę pinot gris. Pożegnali się szybko, choć bardzo serdecznie. Michał
W ogóle zrezygnowaliśmy z uprawy pinot noir, ten szczep i Arkadiusz wyszli razem. Szli wzdłuż Puławskiej space-
nie lubi się z tamtymi glebami. Mamy więc wina białe, rowym krokiem.
raczej krzepkie, chłodne w smaku. Mnie zachwycają de- – Śpieszyłeś się? – mało taktowanie zapytał Arkadiusz.
likatnością, rozlewają się po języku jak kropla aksamitu, – Centrum handlowego nie zamkną, a dziewczyny beze
ale Polacy doceniają trunki mocniejsze. Czasem myślę, mnie znakomicie sobie poradzą. Nie ma znaczenia,
że gdybym produkował wódki z mirabelek w sąsiedniej Lo- czy będę kwadrans później.
taryngii, byłoby lepiej. Nasze wina są znakowane oczywiś- Szli w milczeniu kilka minut.
cie jako Alsace Grand Cru, tylko pięćdziesiąt jeden winnic – Nie zastanowiła cię opowieść Klemensa o winnicy?
jest na tej liście, ale to w Polsce nie pomaga. Podwyższa – Nie. Dlaczego by miała? – zdziwił się Arkadiusz.
cenę, a Polacy są bardzo czuli na pieniądze. – Bo… mimo wszystko… jeśli miałbym winnicę,
– Tutaj tego nie widać. – Michał rozejrzał się po wnętrzu sprzedawałbym we własnej knajpie własne wina. Inne
restauracji. mogą być dostępne, ale polecałbym własne.
– A widzisz tłum? – To restauracja Melanii.
– Jest piątek przed świętami… – Czyli jego żony! Winnica jest także jej, przecież to ich
– Tak, ludzie dopiero przyjdą. Jest sporo rezerwacji, wspólne pieniądze!
nie narzekamy. Interes się toczy, nie będę udawał. Ale Arkadiusz milczał. Nie zastanawiał się nad tym wcześniej.
w winach chciałbym więcej. Zresztą… – Klemens się zawa- – Wiesz, w sumie winnica nigdy nie była tematem
hał. – Co tam będę narzekał. Nasze jedzenie nadchodzi. naszych rozmów. Odziedziczył, to ma. Od zawsze kochał
– Wskazał ręką drzwi od kuchni. wina, i zresztą wszelkie alkohole, całe szczęście, że po-

54
POST SCRIPTUM

szedł w winiarstwo, nie w degustację. Wina są jego specjalnością, zresztą odbył przecież kurs
– Wszyscy mieliśmy ku temu tendencje w młodości. – sommelierski.
Michał się zaśmiał. – Pewnie jak większość nastolatków. – Pamiętam, to było jego marzenie.
– Pewnie tak – surowo odparł Arkadiusz. W jego tonie Milczenie zaczynało im ciążyć.
słychać jednak było, że nie widzi usprawiedliwienia dla – Złapię tutaj taksówkę – powiedział Michał.
nadmiernego spożywania alkoholu w żadnym wieku. Pożegnali się krótkim uściskiem dłoni.
Zresztą, nie przyznając się do tego, uważał, że współ- – Trzeba to powtórzyć – powiedział Michał na pożegnanie.
czesna młodzież powinna wysnuć wnioski z młodości Nie widzieli się wiele lat. Teraz rozmawiało im się dobrze.
wcześniejszych pokoleń i już wiedzieć, że pić nie na- Miło było się zobaczyć – pomyślał Arkadiusz. –
leży. Zupełnie przy tym nie zwracał uwagi, że jego czas Nie jestem jednak pewien, czy chciałbym je szybko
młodzieńczy powinien rządzić się tymi samymi prawami. powtórzyć. Bo właściwie po co? Nie do końca rozumiał,
– Klemens jednak pozostał wierny upodobaniom. po co było to spotkanie. Dlaczego Michał do niego dążył?

Fragment powieści Agnieszki Lis Zapach Goździków

55
POST SCRIPTUM

Świąteczne

WyNdOawWnOicŚzeCI
Uwierz w Mikołaja
MAGDALENA WITKIEWICZ

To nie będą zwyczajne Święta…

Agnieszka kocha Święta i zawsze spędza je z babcią. Jed-
nak w tym roku starsza pani ma zupełnie inne plany.
Nie zważając na nic, rusza do domu babci, położonego
w samym środku lasu. Śnieżyca sprawia, że droga do
cywilizacji zostaje odcięta. Sytuacji nie ułatwia fakt,
że z szopy wprost na nią wychodzi… święty Mikołaj.
Pięcioletnia Zosia marzy o choince tak ogromnej jak
w centrum handlowym. Jednak tym razem jej Wi-
gilia zapowiada się zupełnie inaczej… Robert, policjant,
przyjmuje służbę w Święta, bo jest samotny, więc może
się poświęcić. Sam jest też pewien starszy pan z długą
siwą brodą, ale jemu to w ogóle nie przeszkadza. Jego
żona natomiast ma aż nadto towarzystwa zwariowanych
pensjonariuszy pewnego domu opieki Happy End. I choć
zdaje się, że nic tych ludzi nie łączy, to magia wigilijnej
nocy przyniesie wiele niespodzianek. Jedna świąteczna
opowieść, wielu bohaterów. I wiele marzeń do spełnie-
nia. Bo może żeby pięknie spędzić Święta, trzeba uwierzyć
w Mikołaja? Czytelnik znajdzie w tej wzruszającej powieści
to, co w Świętach jest najpiękniejsze i najważniejsze: miłość,
radość i nadzieję. Jest to powieść o potrzebie bliskości, która
żyje w każdym z nas. Nawet jeśli się do tego nie przyznajemy.

Każdy z nas ma marzenia. Czasem
by je spełnić, wystarczy otworzyć
serce na innych.

56
POST SCRIPTUM

Wigilijna przystań

Kiedy świat wypełnia magiczna atmos- SYLWIA TROJANOWSKA
fera, a w powietrzu unosi się zapach świer-
ku i pierników, mieszkańcy nadmorskiego Fragment z „Wigilijnej przystani”:
Niechorza rozpoczną świąteczne przygotowa-
nia. Przeszkodzą im tajemnice z przeszłości, Wyszła na dwór. Śniegu było po kostki. Lekki
które wyjdą na jaw w najmniej odpowied- wiatr rozwiewał jej włosy, a mróz kłuł maleńki-
nim momencie, oraz kilka niespodziewanych mi igiełkami w policzki. Nic jej jednak nie prze-
zdarzeń. Czy mimo to wspólne spotkanie przy szkadzało. Nawet to, że znowu ktoś zastawił jej
stole pogodzi ich i sprawi, że miłość wjazd do garażu. Spojrzała na lewo, w stronę
zatriumfuje? żywej szopki, dumy jej sąsiada, księdza Pawła,
i zobaczyła sporą grupkę rumianych jak jabłuszka
dzieci ekscytujących się zwierzętami. Wyglądały
na bardzo rozemocjonowane.

Niektórzy ludzie czekają na święta przez
cały rok. Mówią, że na Boże Narodzenie dzieją
się cuda, że dobro wlewa się do serc i z serc tych
się wylewa. Klaudia w te cuda nie wierzyła, do
dziś. Bo właśnie dziś zdarzył się cud! I to nie jeden!
Poczuła prawdziwe dobro!

Zatrzymała się na skrzyżowaniu z Aleją
Bursztynową, która wyglądała naprawdę uroczo
o tej porze roku. Niczym wyjęta z amerykańskich
żurnali, promieniała niezliczoną ilością świetl-
nych sznurów, jaśniejących aniołków i reniferów.
Atmosferę dopełniały kolędy, rozbrzmiewające
ze sklepowych i restauracyjnych głośników. Tu-
ryści to uwielbiali. Widziała to po ich uśmiechnię-
tych minach. I ona chyba też polubiła. Teraz,
w tym roku.

„To będą prawdziwe święta” –
prze-mknęło jej przez myśl. Uśmiechnęła się i
dotknęła pierścionka zaręczynowego.
– „Na pewno!”

Świąteczne

WyNdOawWnOicŚzeCI
57
POST SCRIPTUM

AniAa nCiaygCayngan

Wesołych Świąt

AAninaiaCCyyggaann

58
POST SCRIPTUM


Click to View FlipBook Version