PLURALIZM • PUBLICYSTYKA • PIWNICA
GŁOSPIWNICY
NUMER 01 • GRUDZIEŃ 2017
HISTORIA: JAK WENECJA
ZNISZCZYŁA BIZANCJUM
KORONA KRÓLÓW: JAK PRZETRWAĆ
CZY ZMIENI OBLICZE PRZY WIGILIJNYM
POLSKIEJ TELEIWZJI?
STOLE
PIERWSZE KOTY SPIS TREŚCI
ZA PŁOTY! Jak przetrwać Wigilię? 4
6
Witam! Z tej strony Decp i na początek IV Krucjata: Od planów opanowania Egiptu do
chciałbym was powitać, w pierwszym numerze splądrowania Konstantynopola
wydania w formie PDF „Głosu Piwnicy”. Trochę
nam zeszło, przyznaję, jednak w końcu udało nam Jak Wspaniałe Stulecie zmieniło polską 11
się. Czy warto było czekać myślicie? No cóż, mimo telewizję 13
iż zaczynamy skromnie, to z pewnością znajdziecie Recenzja My Little Pony: Film 16
tutaj kilka bardzo interesujących artykułów na 19
różnorakie tematy m.in. moją recenzję Jak będzie pod choinką? 22
pełnometrażowego filmu MLP, tekst
o „Wspaniałym Stuleciu” autorstwa naszego I spal te koszule
naczelnego, czyli „Loco”. Zanim siądziecie do
wigilijnego stołu możecie poczytać o tym jak Kącik Gracza: Lekcje Dark Souls
powinno się robić gry (autorstwa Frogimena), jak
to było z upadkiem Bizancjum (autorstwa Korona Królów: nowe otwarcie 27
Vasilienki) oraz jak wytrzymać przy stole wigilijnym
(autorstwa Pogardy). Redakcja:
Dlatego z tej okazji chcielibyśmy wraz z naszym Szymon "Decp" Sagan
redaktorem naczelnym - Loco - i całą redakcją Michał "Frogimen" Murat
życzyć wam Wesołych Świąt, mocy prezentów od "H8ful"
Świętego Mikołaja (na ankietawce najczęstsza Paweł "Loco" Danewicz
odpowiedź!) i radości z życia piwniczaka oraz Jagoda "Pogarda" Galińska
Szczęśliwego Nowego Roku. Naturalnie też Dawid "Vasilienko" Zając
zapraszamy do tego numeru. "Rzesza"
/Decp
Korekta:
Uff, jak dobrze zrzucić na kogoś czarną robotę. "Lutha"
/Loco Jagoda "Pogarda" Galińska
Kontakt: Skład gazety:
[email protected] Paweł "Loco" Danewicz
Administrator Głosu Piwnicy:
Paweł "Loco" Danewicz
Redaktor Naczelny:
Paweł "Loco" Danewicz
Zarząd Głosu Piwnicy:
Szymon "Decp" Sagan
Paweł "Loco" Danewicz
Jagoda "Pogarda" Galińska
3
Jak przetrwać Wigilię?
Lekcji świątecznego survivalu udziela: Pogarda
No jak tam, Anon? Choinka 1
przystrojona? Piwnica wysprzątana? Nie daj się sprowokować
Pierogi ulepione? Przygotowane – najlepiej będzie, jak na
potencjalne riposty na niewygodne wszystkie pytania będziesz
pytania cioci Grażynki, wujka Janusza odpowiadał z uprzejmą
i babci Stasi? Nie? Zostało mało obojętnością – tonem
czasu, ale nie martw się! Usiądź głosu dawaj do zrozumienia,
wygodnie, a ciocia Pogarda postara że są tematy ciekawe
się przygotować się do odpowiedzi i te, którymi cię zasypują.
razem z Tobą! Gotowy? „No to myk”,
cytując klasyka! 2
Udzielaj wyczerpujących
Znowu przyjeżdża cała rodzina? odpowiedzi na bezpieczne
A więc znowu będą wypytywać: tematy – inaczej cały czas będą
jak w szkole/na studiach, kiedy ciągnąć cię za język,
w końcu przyprowadzisz jakąś niezadowoleni
pannicę/kawalera, każą wypowiedzieć ze zdawkowych półsłówek.
się o tym, co myślisz o nowym Jeżeli uznasz, że coś jest
rządzie, o zmianie premiera a potem bezpieczne, wykorzystaj.
kompletnie zjadą cię za twoje
poglądy. Nie wmawiaj sobie, że w tym
roku będzie inaczej – nie będzie.
Twoim zadaniem jest przetrwanie
– wyjście z twarzą z szeregu
niezręcznych sytuacji które już czają
się za rogiem. Wstań więc i walcz!
4 No wdeoźkjłeasdzkceze
3 5
Kontroluj w którą stronę Gdy nadarzy się okazja
zmierza rozmowa – zdaj się na – zmień temat. Mile widziane:
intuicję, podpowie ci, kiedy coś kulinaria, zwierzęta, pogoda.
będzie szło w nieodpowiednim
Niemile widziane: religia,
kierunku. polityka, związki
4 6
Odpowiadaj pytaniami na Kłam, jeżeli zajdzie
pytania – może i jest to uważane potrzeba. I nie myśl, że nie
wypada, że to święta, że byłeś
za niegrzeczne, ale rób to w taki u spowiedzi - jesteś
sposób, żeby nikt nie zdążył się
nad tym zastanowić. usprawiedliwiony/a stanem
wyższej konieczności.
Działanie pod presją nie jest dla wszystkich. Radzę ci przygotować listę
tematów, na które będziesz potrafił pociągnąć konwersację. Nie bój się
korzystać z porady zamieszczonej w punkcie piątym. Nie staraj się uzasadniać
swoich poglądów – i tak ich do nich nie przekonasz, stracisz tylko czas
i energię. Zyskasz – frustrację. Nie warto.
To będą moje pierwsze święta w gronie rodziny mojego ojczyma. Rodziny,
której dobrze nie znam i nie za bardzo lubię. Porady, obmyślone, jak na razie
tylko w teorii (mam mało problematyczną rodzinę, nigdy wcześniej nie
miałam problemów z rozmowami przy świątecznym stole), będą tym razem
stosowane przeze mnie w praktyce. Przetestuję w boju i złożę sprawozdanie.
Wy też dajcie znać, jak Wam pójdzie! Chyba, że macie swoje obmyślone
taktyki, które mogą uratować nieznajomemu piwniczniakowi tyłek? Święta
to czas dzielenia się – także radami. Niekbuąrrdzaźpoeobtoojbęytłnoy!
5
IV Krucjata: Od planów opanowania
Egiptu do splądrowania
Konstantynopola
W archiwach grzebał: Vasilienko
6
Anno Domini 1202.
Papież Innocenty III ogłasza IV
krucjatę. Rycerstwo europejskie
rusza na wezwanie papieża tak jak
miało to miejsce w 1096, 1147 i 1189.
Pierwotnym założeniem krucjaty
było wsparcie państw łacinników
w ziemi świętej poprzez zdobycie
słabo bronionej wtedy delty Nilu
oraz górnego Egiptu. Krucjata
jednak samego początku borykała
się z niezliczonymi problemami.
Żadna z europejskich
koronowanych głów nie podjęła
wezwania papieża, a ci którzy
orędowali za zbrojnym wsparciem
dla łacinników w Palestynie zaczęli
umierać. Gdy w 1202 krzyżowcy
pod wodzą Bonifacego
z Monferrato zaczęli zbierać się
pod Wenecją pojawił się znaczny problem: krzyżowców przybyło bardzo
niewielu gdyż rycerstwo flandryjskie wyruszyło do Palestyny własna flotą,
a ci którzy zebrali się nie byli w stanie zebrać kwoty która obiecali
Wenecjanom za przetransportowanie ich do Palestyny. Władający wtedy
Wenecją doża – Enrico Dandolo wysunął propozycję, którą każdy z
krzyżowców winien był odrzucić nim ta padnie z ust doży. Stary doża
zaproponował umorzenie zapłaty za transport pod warunkiem że
krzyżowcy zdobędą dla niego dalmatyńską twierdzę Zadar należącą wtedy
wraz z otaczającymi ją ziemiami do Królestwa Węgier. Krzyżowcy ostro
sprzeciwili się zaatakowaniu chrześcijańskiego kraju a swój sprzeciw
wyraził sam papież Innocenty. Jednakże część rycerstwa poparła plan
Enrica, a sam doża złożył śluby krzyżowe.
7
Z początkiem października 1202 Postawił jednak jeden kluczowy
roku rycerstwo które poparło warunek: krzyżowcy zdobędą
propozycję wenecjan wyruszyło Konstantynopol i przekażą władzę
wraz z nimi w kierunku Zadaru. prawowitemu cesarzowi.
11 listopada dotarli oni na redę portu Przywódcy krucjaty długo
– relacje kronikarzy są tu debatowali na temat tego czy
sprzeczne, część twierdzi że miasto poprzeć propozycję Angelosa,
poddało się bez walki, a część, tak by ostatecznie przystać na jego
jak Gotfryd z Villehardouin warunki. W ten oto sposób IV
szczegółowo opisuje walki toczone krucjata całkowicie zmieniła swój
o miasto między 13 a 24 listopada. cel: od walki z Saracenami
Papież ostro skrytykował ten i Seldżukami w ziemi świętej
występek i `obłożył ekskomuniką do ruszenia całą swoją siłą na jak
zdobywców Zadaru, jednak dotąd niezdobyty Konstantynopol.
w niedługi czas później na ich prośbę Decyzja ta spowodowała że część
przywrócił ich do kościoła, z rycerstwa która nie chciała
wyjątkiem wenecjan – co stworzyło walczyć przeciwko Bizancjum
kuriozalną sytuacje gdyż część ruszyła na własną rękę
krzyżowców była wyłączona z do Królestwa Jerozolimy.
kościoła w trakcie krucjaty. Poskutkowało to tym że szeregi
Łacinnicy postanowili przezimować łacinników znacząco się uszczupliły.
w zdobytym mieście, natomiast flotę Krzyżowcy wyruszyli w maju z
odesłali na zimowisko do Marsylii. Korfu i do 23 czerwca dotarły pod
Na przełomie 1202 i 1203 do Zary mury Konstantynopola,
przybyli wysłannicy króla by przedefilować następnego dnia
szwabskiego z prośba o udzielenie pod jego murami. Panujący w tedy
wsparcia przebywającemu na jego cesarz Aleksy III Angelos który
dworze synowi obalonego cesarza osiem lat wcześniej obalił Izaaka
Izaaka Angelosa. Jego syn Aleksy IV zażądał wycofania sią krzyżowców,
zaoferował szeroko zakrojoną na co oni zażądali przekazania tronu
pomoc dla łacinników, włącznie cesarskiego Izaakowi i Aleksemu IV.
ze wsparciem ich regularnymi
oddziałami armii bizantyjskiej czy
zniesieniem schizmy.
8
Wkrótce doszło do pierwszej Krzyżowcy pozostali pod murami miasta
potyczki z oddziałami greckimi mając jednak pełny dostęp zarówno
która to łacinnicy wygrali 5 lipca do niego, jak i do najpotężniejszego ów
1203 roku, zmuszając Greków czas portu. Uważano że skoro wywiązano
do wycofania się za mury miasta. się z zobowiązań wobec Wenecji
Następnego dnia Wenecjanom i Bizancjum czas ruszyć do ziemi świętej.
udało się zając Galatę – najbardziej Pozostawała kwestia zapłaty ze strony
na zachód wysuniętą dzielnicę Bizancjum, krzyżowcy chcieli dostać
Konstantynopola, co pozwoliło pieniądze natychmiast i ruszyć od razu
na przeprowadzenie generalnego w drogę jednakże Aleksy IV zastał
szturmu z dogodniejszych pozycji. skarbiec pusty i odmówił zapłaty
Szturm za szturmem wenecjanie w terminie. Strony doszły do porozumienia
odpierani byli przez elitę z elit i krzyżowcy mieli stać pod miastem
ówczesnych czasów- Gwardię do marca 1204 kiedy to mieli otrzymać
Wareską która stanowiła trzon obiecana im zapłatę. Nastroje pomiędzy
uderzeniowy armii bizantyjskiej grekami a łacinnikami rosły: regularnie
od IX wieku. Konstantynopol dochodziło do ograniczonych starć aż
pozostawiony jednak samemu w końcu po zaatakowaniu przez
sobie nie mógł utrzymać się długo łacinników dzielnicy muzułmańskiej zostali
i gdy do akcji włączyli się łacinnicy oni wydalenie z Konstantynopola.
obrona miasta załamała się, Cesarzowi przedstawiono ultimatum gdyż
co spowodowane było częściowo Grecy dwukrotnie próbowali podpalić ich
biernością mieszkańców flotę a rycerstwu kończyły się zapasy
niechętnych Aleksemu III. Sam a ich siły topniały. Aleksy zarządził zbiórkę
cesarz zmuszony został złota i srebra na spłacenie łacinników
do ucieczki a tłum uwolnił i wyprawienie ich w drogę czym
i przywrócił władzę poprzedniemu spowodował całkowite zniechęcenie
z cesarzy który poparł do niego Greków którzy i tak nie darzyli
koncepcje swego syna. go sympatią za przymilanie się
Wenecjanom. W Konstantynopolu zawiązała
się koalicja antyłacińska z Aleksym
Dukasem na czele, który 25 stycznia
1204 roku obalił Aleksego IV obejmując
tym samym tron cesarski. Odrzucił
żądania łacinników i szykował miasto
do obrony.
9
Łacinnicy czuli się oszukani przez Skutkiem IV krucjaty było więc rozbicie
Greków i za wszelką cenę chcieli zdobyć Bizancjum na dwa główne: Cesarstwo
po raz kolejny miasto a samą wojnę Łacińskie i Nicejskie oraz parę pomniejszych
uznawali jako walkę przeciwko państewek oraz niewątpliwy wzrost
królobójcy Dukasowi. Między 9 a 12 wpływów Wenecjan w tym regionie mających
kwietnia 1204 nastąpiło kilka szturmów praktycznie monopol handlowy i polityczny
po których obrona Grecka się załamała we wschodnim basenie Morza Śródziemnego.
a oddziałom Wenecko-Łacińskim udało się Krucjata nie dotarła do pierwotnego celu
wedrzeć do miasta. Dukas oraz wszyscy jakim była Jerozolima więc można uważać
pretendenci z rodów Angelosów że między innymi dlatego łacinnicy w ziemi
i Laskarysów uciekli z miasta świętej musieli tak wcześnie ustąpić
pozostawiając je na pastwę krzyżowców. muzułmanom
Waregowie złożyli hołd Bonifacemu Dodatkowo pogłębił się spór religijny między
z Montferrato jako temu który zdobył wschodem a zachodem- schizma się utrwaliła
miasto. Wenecjanie splądrowali bogactwa poprzez nienawiść do łacinników którzy
Konstantynopola co było rzeczą normalna znienawidzili ich za splądrowanie ich stolicy
i wpisaną w ówczesne prawo wojenne, ale oraz zmuszenie ich do unii kościelnej
na niespotykaną dotychczas skalę na terenie cesarstwa łacińskiego. W ten oto
– po tym Konstantynopolowi i całemu sposób spór religijny rozszerzył się
Bizancjum nie udało już się wrócić na wszystkie stany społeczne byłego
do dawnej glorii i chwały i stało się cesarstwa. Późniejsze wojny o odzyskanie
marginalnym pionkiem na arenie politycznej władzy nad Konstantynopolem prowadzone
aż do całkowitego upadku w 1453 roku. przez dynastię Paleologów dodatkowo osłabiły
całe państwo uniemożliwiając mu obronę
przed Osmanami 200 lat poźniej.
10
Jak Wspaniałe Stulecie
zmieniło polską telewizję
Serial o Sulejmanie docenił: Loco
Sulejman Wspaniały był
najdłużej panującym Jeśli macie w domu telewizor być może zachorowaliście
sułtanem osmańskim na Wspaniałostuleciowość. Polega ona na dostrzeganiu
w historii.
SPOILER: na końcu umiera wszędzie nawiązań do Wspaniałego Stulecia. Otwierasz
lodówkę, a tam sam Sulejman Wspaniały! Idziesz się napić piwa, a tu, zamiast
pstryknięcia, słyszysz opening theme tego serialu, a ściągając spodnie widzisz
swojego stulej... Albo dobra, to zły przykład.
Nie no, żartuję. I takiej choroby nie ma. Jednakże wpływ wyżej wspomnianej
produkcji jest nie do ukrycia, TVP funduje go nam bardzo często. Jakie są jego skutki?
Ty Janie Stulejmanie...
No dobra, ale część z was pewnie nie wie, o czym mówię. Śpieszę więc
z wyjaśnieniami: „Wspaniałe Stulecie” to turecki serial kostiumowy luźno opowiadający
o życiu Sulejmana Wspaniałego. Ten czterosezonowy tasiemiec okazał się tak wielkim
sukcesem, że nakręcono nawet jego dwa spin-offy. Szczególną popularnością cieszy
się on tutaj, w Polsce. Częściowo jest to pewnie przez to, że przedstawiane jest coś
nowego, estetycznego oraz to, że to naprawdę całkiem dobra produkcja, choć powoli
się rozkręca. Człowiek lubi tematy świeże i inne, takie, które
odciągają nas od szarości życia codziennego, a umożliwienie
wejścia w świat dworskich intryg i wojen jest czymś, co potrafi
zachęcić.
Roksolanę spokojnie CZIEPKLAANWUOSTKA 11MnepalrregzyycrTnewyąrimwaeactnycanUacznyzhwimwaeiwdr,tPlrzimzjloegee.njribcnasaai.jetąnrwdgocieiona)Tp.ęsuRrWeerpoczsrscjzojię)kzen.owpzuSloaatmydurnttoręyiueabmacłnnackiiesjeisęcepmhjzpaooioJkranoagłDainoekaurlłsezorsizakpuzyksoysłotztą(fó.aRpKwWkioołtawkwwtsrjaąażoielyklsValccuknaiiiuehah(eJijdejateósntwuPsezrçin.
można wpisać w poczet
najbardziej wpływowych
kobiet w historii
…serialów wielu przynosicielu Mustafa był najstarszym
i najzdolniejszym synem sułtana.
Po boomie na „Wspaniałe Stulecie” i ostatecznie jego SPOILER: został skazany na
zakończeniu nadeszła pustka. Pewnie znacie to uczucie: śmierć przez ojca przez intrygę
skończyliście ulubioną grę czy serial i zdajecie sobie sprawę, Roksolany
że już nie powrócicie do życia ludzi, z którymi mogliście
egzystować przez ostatnie kilkanaście godzin. Na ratunek fanom
serialu przybyła Telewizja Polska, która, niczym Konrad
Mazowiecki, przyprowadziła do Polski obcy akcent w postaci
innych seriali tureckich. Zachęciła do nich z powodzeniem,
za pomocą bardzo prostego triku, polegającego na reklamowaniu
nowego serialu wspólnym aktorem ze starszej produkcji. Coś
w stylu „Zapraszamy na nowy serial XXX, w którym grają gwiazdy
Wspaniałego Stulecia, m.in. aktor YYY”.
Potop turecki
Efektem takich reklam jest przybywanie nowych seriali do Telewizji Polskiej. Niczym kostki
domina widzimy przemijanie jednych i przybywanie drugich. Czy jednak jest to złe zjawisko?
Moim zdaniem nie, gdyż oglądałem kilka takich seriali i niemal wszystkie były na dość
wysokim poziomie. Dobra gra aktorska, ciekawy scenariusz czy przekonująca scenografia
to tylko niektóre cechy wschodnich produkcji. Owszem, zdarzyło mi się też obejrzeć jak na
razie jeden serial, który przypomina mi trochę nasz rodzimy „Klan”, ale jednak wciąż mowa
o całkiem dobrym widowisku i polscy producenci być może wyciągną z tego jakąś lekcję
i nie będą fundować nam kolejnych, nudnych seriali, które albo będą długimi tasiemcami
z początkiem jeszcze w prehistorii, albo dwusezonowym niewypałem, do jakiego
przyzwyczaiła nas telewizja.
12 Książe Selim, jeden z synów
Sulejmana.
SPOILER: to on wygrał i został
nowym sułtanem :(
My Little Pony: Film
Recenzja
W świat Bronies wszedł: Decp
Kojarzycie kreskówkę „My Little Pony”? Na pewno tak.
W końcu, wokół niej powstał jeden z największych
fandomów na świecie tzw. „Bronies”. Sam jestem
jednym z nich i kiedy zapowiedziano pełnometrażowy film, nie mogłem
odpuścić sobie premiery.
Przez ten cały czas czekałem cierpliwie omijając wszelkie wycieki odnośnie
produkcji. Aż do momentu, kiedy udałem się wraz z innymi osobami z
fandomu, do kina.
Czy warto było czekać?
Wszystko po kolei.
Fabuła opowiada o kolejnym najeździe na Equestrię (krainę, w której żyją
kucyki). Król Burz postanowił, że wyśle ciemnofiołkową Tempest, by ta
uwięziła dla niego Księżniczki, co prawie się jej udaje. Prawie, bo Twilight ze
swoimi towarzyszkami i Spikiem ucieka, przez co Tempest jest zmuszona ich
odnaleźć. Wszystko po to, by napełnić ich mocą berło Króla Burz, by ten
mógł rządzić światem. Jednocześnie ciemnofiołkowa klacz chce odzyskać
swój róg, więc musi się władcy przypodobać.
A co z naszymi głównymi bohaterkami (i smokiem)? Szukają pomocy wśród
Hipogryfów.
Historia jest banalna i spodziewałem się czegoś lepszego. Nie jeden odcinek,
który trwa po 20 minut, opowiada bardziej złożoną historię. Jednak, tragedii
nie ma. Zresztą, dla kogo przede wszystkim jest ten film? To ma być prosta
powiastka dla kilkuletnich dziewczynek, które to zwykle marzą o byciu
księżniczkami.
13
No dobra, a jak prezentują się sami bohaterowie? Główny zły, czyli Król Burz,
to postać typowego złego, który ma kompleks megalomanii. Jest po prostu
do szpiku prosty. Moim zdaniem lepiej tutaj wyszła Tempest, nad którą
widocznie dłużej popracowano. Ma ten swój charakter, historię, styl.
Co do reszty postaci, można powiedzieć, że są na swój sposób sympatyczne,
choć nie przedstawiono ich najlepiej. Co z naszą główną siódemką (nie
zapominajmy o Spiku)? Jakby to ująć, zwiększono ich charaktery? Po prostu
w filmie, tego, co w serii, uświadczymy w większej skali. Bo, dla przykładu,
taka Twilight bardziej się naburmusza.
Przechodząc dalej - jak prezentuje się szata graficzna? Ta jest zupełnie inna
niż w serialu. To jest kompletnie inna technika. Postawiono na 2.5D, bo tak
można by określić grafikę. Postacie nadal są w dwóch wymiarach, jednak
budynki
i sterowce już w trzech. Nie robi mi to problemu, jednak przyzwyczajony
jestem do tej techniki z serialu. Po prostu, film wygląda bardzo ładnie, acz
jest bardziej cukierkowo.
Panie, a co z muzyką? Mmmmmm, miód, po prostu miód dla uszu (no,
przynajmniej moich). Niespodzianką z pewnością jest występ artystki „Sia”,
która promuje film utworem „Rainbow”. Piosenka jest bardzo chwytliwa
i leci w samym filmie. Sama Sia występuje w filmie w swojej ponifikacji, o
imieniu „Songbird”.Co do reszty warstwy muzycznej, to muszę przyznać, że
wraz z warstwą graficzną, była ona najlepszym elementem filmu. Wszystko
mi w niej pasowało i nie psuło przyjemności z oglądania.
Jak więc ogólnie wypadła produkcja, na którą czekały miliony małych
dziewczynek, oraz Bronies? Jest dobrze. Nie najlepiej, nie najgorzej, po
prostu da się obejrzeć.
Nic nie stracicie, jeśli sobie pełnometrażówkę odpuścicie.
Ale, jak ktoś jest Bronym jak ja, niech najlepiej obejrzy,
żeby przynajmniej nie być w tyle.
14
A na przerwę...
Poezja na odchamienie się :)
GRANICE
Nie rób nic,
Nic już nie warto
Nie rób nic,
Tak będzie lepiej.
Nie rób nic,
Zostaw to wszystko.
Nie rób nic,
Tak ci powiedzą.
Człowiek dawniej zwany
Ludzkim strażnikiem płomienia,
Zapał młodości gasi
Ignorancją istnienia.
Krystian Krzysztof Jankiewicz
Kwiat Poezji - Cierń Róży, tom I
Jak będzie pod choinką?
W asystenta Mikołaja wciela się: H8ful
Domyślam się, że nikt z was nigdy nie zastanawiał się, jak to jest zostać przyniesionym
w czerwonym worku przez starca z wąsem. Ani jak to jest spędzić zimną grudniową
noc pod sztucznym drzewkiem. Ani wreszcie jak to jest zostać z energią
rozpakowanym przez wrzeszczące dziecko. Problem pojawia się jednak
w chwilę po tym. W momencie, gdy to już nie tylko wrzeszczące, ale także
rozgniewane dziecko rzuci Cię w kąt, krzycząc: ‘miało być fellali’. To oczywiście
sytuacja ekstremalna. Jednak każdy z nas przeżył w swoim życiu rozczarowanie
na widok prezentu, jaki ktoś mu wręczył. Na gwiazdkę, na urodziny,
na osiemnastkę, na walentynki, na imieniny. Okazji jest bez liku. Co można zrobić,
żeby ten problem w naszym życiu nie istniał? Jak spowodować, żeby pod choinką
było dobrze?
Najłatwiejszym sposobem jest po prostu to, żeby nie obchodzić świąt. Mam kumpla,
który w grudniu zeszłego roku zwiedził słoneczną Italię. W tym roku wybiera się zaś
do mrożącego krew w żyłach Tel-Avivu. Nie zawsze jesteś jednak takim szczęściarzem,
że masz z kim i za co. Wtedy spokojnie można zostać w domu i w zapoconej koszulce
rozgrywać kolejną rundę w LoL-a. Tego dnia są też otwarte siłownie (przynajmniej
do pewnej godziny), a nikt nie zabrania zrobienia także kilera Chodakowskiej. Bez
wątpienia znajdzie się również wielu amatorów głośnej muzyki i rozcieńczonego
alkoholu, na których polują mniej lub bardziej elitarne kluby nocne. Możliwości
jest wiele. Jeśli znalazłeś tutaj coś dla siebie, drogi Czytelniku, to zapraszam
do kolejnego artykułu. Wobec reszty zapewne nawet nie mrugniesz okiem.
Co jeśli kochasz Boże Narodzenie? Co jeśli chcesz dzielić się opłatkiem
z najbliższymi? Co jeśli masz ciśnienie nachlać się jak świnia na pasterce?
Można wierzyć lub nie, ale istnieją rodziny, które najzwyczajniej w świecie
nie dają sobie prezentów. Kolacja przy pierwszej gwiazdce, siano pod
obrusem, pasterka. Tylko bez prezentów! Co bystrzejsi już pewnie zauważyli,
że świat się od tego nie zawalił. Ja tych ludzi bardzo dobrze rozumiem.
Ba! Chciałbym, żeby wszyscy tacy byli! Wtedy przynajmniej nikt nie
kazałby mi pisać tego artykułu o chlebie i wodzie. Bardzo szanuję to,
że każdy obchodzi święta jak chce. Dzięki temu tradycja ewoluuje.
I tak długo, jak mamy względnie wolny kraj, można się upić w wigilię,
albo jako dwunaste danie zamówić kebaba. Kto wie, czy zbłąkany
wędrowiec nie przybędzie akurat z południowych krain?
16
Domyślam się, że nikt z was nigdy nie zastanawiał się, jak to jest zostać przyniesionym
w czerwonym worku przez starca z wąsem. Ani jak to jest spędzić zimną grudniową
noc pod sztucznym drzewkiem. Ani wreszcie jak to jest zostać z energią
rozpakowanym przez wrzeszczące dziecko. Problem pojawia się jednak
w chwilę po tym. W momencie, gdy to już nie tylko wrzeszczące, ale także
rozgniewane dziecko rzuci Cię w kąt, krzycząc: ‘miało być fellali’. To oczywiście
sytuacja ekstremalna. Jednak każdy z nas przeżył w swoim życiu rozczarowanie
na widok prezentu, jaki ktoś mu wręczył. Na gwiazdkę, na urodziny,
na osiemnastkę, na walentynki, na imieniny. Okazji jest bez liku. Co można zrobić,
żeby ten problem w naszym życiu nie istniał? Jak spowodować, żeby pod choinką
było dobrze?
Najłatwiejszym sposobem jest po prostu to, żeby nie obchodzić świąt. Mam kumpla,
który w grudniu zeszłego roku zwiedził słoneczną Italię. W tym roku wybiera się zaś
do mrożącego krew w żyłach Tel-Avivu. Nie zawsze jesteś jednak takim szczęściarzem,
że masz z kim i za co. Wtedy spokojnie można zostać w domu i w zapoconej koszulce
rozgrywać kolejną rundę w LoL-a. Tego dnia są też otwarte siłownie (przynajmniej
do pewnej godziny), a nikt nie zabrania zrobienia także kilera Chodakowskiej. Bez
wątpienia znajdzie się również wielu amatorów głośnej muzyki i rozcieńczonego
alkoholu, na których polują mniej lub bardziej elitarne kluby nocne. Możliwości
jest wiele. Jeśli znalazłeś tutaj coś dla siebie, drogi Czytelniku, to zapraszam
do kolejnego artykułu. Wobec reszty zapewne nawet nie mrugniesz okiem.
Co jeśli kochasz Boże Narodzenie? Co jeśli chcesz dzielić się opłatkiem
z najbliższymi? Co jeśli masz ciśnienie nachlać się jak świnia na pasterce?
Można wierzyć lub nie, ale istnieją rodziny, które najzwyczajniej w świecie
nie dają sobie prezentów. Kolacja przy pierwszej gwiazdce, siano pod
obrusem, pasterka. Tylko bez prezentów! Co bystrzejsi już pewnie zauważyli,
że świat się od tego nie zawalił. Ja tych ludzi bardzo dobrze rozumiem.
Ba! Chciałbym, żeby wszyscy tacy byli! Wtedy przynajmniej nikt nie
kazałby mi pisać tego artykułu o chlebie i wodzie. Bardzo szanuję to,
że każdy obchodzi święta jak chce. Dzięki temu tradycja ewoluuje.
I tak długo, jak mamy względnie wolny kraj, można się upić w wigilię,
albo jako dwunaste danie zamówić kebaba. Kto wie, czy zbłąkany
wędrowiec nie przybędzie akurat z południowych krain?
17
Podsumowując, z prezentami jak z pozostałymi rzeczami. Wszystko zależy od Ciebie,
mądry Czytelniku. Sposób wybrania dobrego prezentu to dla mnie zawsze iloczyn
dwóch czynników. Tego, jak bardzo czujesz się kreatywny i tego, jak bardzo znasz
potencjalnego szczęśliwca. Jeśli jest Twoim najlepszym przyjacielem, a Ty świecisz
pomysłami – wiesz, że warto się postarać trafić w jego gust. Jeśli nie znasz go
i właściwie nie lubisz, a całe Twoje życie to niewolnicza praca w call-center
i pracowanie na chwałę Twojego kraju w grze E-sim – zapytaj go co chce. Jak mawiał
mój polonista z liceum: “największa różnica jest między dwójką a trójką, reszta to tylko
trochę szczęścia.”
P.S.
Top 7 najgorszych prezentów, jakie dostali zapytani czytelnicy. Stay tuned:
7. Repetytorium gimnazjalisty – całkiem trafiony prezent dla kogoś, kto będzie szedł
do profilowanego liceum, by kształcić się w danym kierunku. Problem w tym, że gdy
Reich otrzymała ten podarek, zaczynała studia..
6. Książka ”Zagubione dzieci Boże” – katolicka książeczka, która trafiła do osoby
niewierzącej. Idealny przykład prezentu, “przyda mi się, kupię siostrze”. Po pół roku
wróciła do darczyńcy z tekstem: “pewnie chcesz przeczytać, ja już to zrobiłam.”
Co oczywiście było kłamstwem.
5. Dzbanek na kwiaty – oczywiście pusty. Już abstrahując od tego, że jeśli kupuje się
rzecz, która służy do wypełnienia (np.: portfel), nigdy nie wolno dać go pustego. Ale
dzbanek na kwiaty?!
4. Gumowe zwierzęta – szczególnie dziwnie odebrał to gimnazjalista wtedy H8ful, gdy
dostał je od ojca chrzestnego, z którym ostatni raz się widział na komunię. Może kupił
mi prezent dla ośmiolatka, bo ostatni raz mnie widział, gdy miałem tyle właśnie
wiosen?
3. Kawa i gorzka czekolada – dziewczynka lat sześć, od babci. Czy jest tutaj potrzebny
jakiś komentarz?
2. Długopis z napisem “gmina warszawa włochy” – co prawda pudełko było podobno
bardzo ładne, ale ta sama babcia co powyżej znowu się nie popisała. Gratuluję.
1. Bombki – tak jak wspominałem w artykule, na szczęście Magda (pozdrawiam, jeśli
będziesz miała okazję przeczytać) śmieje się z tych prezentów. Obsadziła top 3,
a postanowiłem nie uwzględniać tego pisma świętego. Ten jednak najlepszy.
Dziewczynka lat siedem. Przejęta, pełna nadziei na lepsze jutro rozpakowuje prezent.
A tam bombki…
18
I SPAL TE CZARNE KOSZULE
...czyli o symbolach i zabobonach słów kilka
A opowie o tym: Rzesza
Uważacie by nie przejść pod drabiną? Spluwacie przez lewe ramię, gdy drogę przebiegnie
wam czarny kot? A może wszędzie nosicie ze sobą swój amulet szczęścia?
Ludzie z wielu różnych powodów wierzą w dziwne i niestworzone rzeczy. Wiele
z przesądów i zabobonów jest przekazywana kulturowo w procesie wychowania
i socjalizacji. Czasem posuwamy się o krok dalej. Sami nadajemy otaczającym nas
przedmiotom i zdarzeniom jakiś sens, właściwie nie do końca zastanawiając się po co.
Mój dawny znajomy, dajmy mu roboczo na imię Mateusz, mimo poczucia humoru, inteligencji
i niebrzydkiej twarzy był przegrywem. Przynajmniej sam tak siebie określał. Studia szły mu
średniawo, nie miał dziewczyny, pracy i większych radości w życiu. Jego cechą rozpoznawalną
była… czarna koszula. Taki miał styl ubierania się- trampki, ciemne spodnie i czarna koszula.
Nikt nie zwracał na to większej uwagi do czasu.
Ów znajomy pożyczył swojemu przyjacielowi, powiedzmy Darkowi, czarną koszulę, gdy szedł
wraz z nim i jeszcze jednym kolegą- Adamem, na jedno w większych wydarzeń polityczno-
kulturalnych 2017 roku w Polsce. Spotykali się również z dziewczyną Darka
- Grażyną. Grażyna i Adam znali się wcześniej z Internetu, w ten dzień zobaczyli się po raz
pierwszy na żywo. Od razu złapali świetny kontakt, przez co nieświadomie i niechcący
zepchnęli Darka na dalszy plan tego wieczoru.
Darek czuł się nieswojo widząc swoją dziewczynę i przyjaciela, którzy bawią się
w najlepsze nie zwracając uwagi na nic innego. Wtedy jeszcze nie podejrzewał,
że wszystkiemu winna jest czarna koszula.
Jakiś czas później cała grupa pojechała do Mateusza na kilkudniową imprezę. Jednym
z głównych punktów imprezy było spalenie czarnej koszuli, na której rzekomo trzymało się całe
„spierdolenie” Mateusza. Zanim rytualnie dokonano spalenia każdy z obecnych przez chwilę
nosił owe odzienie w geście pożegnania. I znów, gdy Darek w niej paraduje, Grażyna i Adam
bawią się świetnie w swoim własnym towarzystwie. Nie myślcie tu nic sprośnego- ot, tańczą,
śpiewają i rozmawiają w trakcie spaceru po kolejny alkohol.
Na imprezie koszula znika. Rytuał zakończony. Jednak „czarna koszula” stała się inside
joke’iem , a wraz z tym, całe spierdolenie rozniosło się w nierównomiernych dawkach
na wszystkie czarne koszule świata.
19
Uwolniony z przegrywizmu Mateusz zostaje zatrudniony w znanej globalnie korporacji,
znajduje dziewczynę, zdaje ostatni, zaległy egzamin na studiach jednym punktem. Jego życie
diametralnie się poprawia. W dniu urodzin Mateusza, Grażyna ubiera czarną sukienkę, a
Darek i Mateusz - czarne koszule. Insajd śmieszkizm ponad wszystko. Tego, co stało się na tej
imprezie, nie spodziewa się jednak nikt. Grażyna i Adam całują się,
o czym dowiaduje się Darek i momentalnie zrywa z dziewczyną. Ona załamuje się
i wychodzi z imprezy. Z Adamem. W tym momencie można powiedzieć, że zaczyna się koniec
jej życia.
Jakiś czas po tej imprezie - Grażyna jest w związku z Adamem, nie zerwała jednak totalnie
kontaktu z Darkiem. W dzień, w którym postanawia przełożyć swoje szczęście ponad wszystko,
zakłada czarną koszulę. Tego dnia jednak nie udaje jej się zakończyć relacji
z Darkiem, a Adam, czytając wymieniane wiadomości, bez kontekstu zrywa z Grażyną, która
zostaje całkiem sama.
To historia właściwie bez happy endu dla Grażyny. Czarna koszula to tak naprawdę jej
talizman pecha. Czarna koszula była obecna w każdym trudniejszym momencie jej życia.
„Powinna więc ją spalić” powiecie.
Otóż nie.
Z tej opowieści można wnioskować, że Graża to głupia loszka. Owszem, temu nie
przeczę, ale ta dziewczyna potrafi też czasem pomyśleć. I wie, że to nie magia czy urok
czarnych koszul, a jedynie przypadek.
Skąd więc pozakulturowe przesądy?
Tworzenie własnych przesądów, talizmanów, nadawanie znaczenia symbolom jest
uzasadnione psychologicznie. To doskonały sposób na to, by zrzucić winę na coś
martwego i móc sobie w ten sposób łatwiej poradzić z otaczającą rzeczywistością. Takie
osoby mają poczucie kontroli najczęściej umiejscowione na zewnątrz, co oznacza, że nic
nie zależy od nich, a wszystko co ich dotyczy jest kwestią szczęścia, przeznaczenia i
zewnętrznych czynników.
Przyznajcie, że na pewno znacie takie loszki i knurów, którzy oprócz notatek na egzamin
zakładają medalik albo podwiązkę ze studniówki. Czują się bezpieczni i bardziej pewni
siebie, gdy wiążą z przedmiotem „pozytywną energię” i w następstwie osiągają lepsze
wyniki. W drugą stronę, gdy coś im nie pójdzie, często winę zwalają również na tzw.
złośliwość rzeczy martwych. NIE ZDAŁEM EGZAMINU, bo się nie nauczyłem, A POZA TYM
ZAŁOŻYŁEM ZIELONE SKARPETKI.
20
Innym powodem, wiążącym się z powyższym, jest doszukiwanie się przyczyn i skutków
w otaczającym nas świecie. Po prostu zakładanie, że to, co robisz, przyniesie zawsze
określony rezultat. I tak, na przykład, możesz raz założyć czarną koszulę na randkę
i dostać brutalnego kosza. Od tamtej chwili Twój mózg zaczyna łączyć oba fakty - czarna
koszula = przegryw.
Człowiek ciągle myśli i analizuje. Niektórych rzeczy nie jest w stanie logicznie
wytłumaczyć, stąd liczne przesądy i zabobony. By żyło się łatwiej.
NAJDZIWNIEJSZE PRZESĄDY
Według jednego z popularnych w Turcji przesądów, „kto w nocy żuję gumę, tak
naprawdę żuje ciało trupów”.
Noszenie ze sobą żołędzi zapewni wam młodość.
Kiedy z 31 grudnia na 1 stycznia zegar wybija północ, nie wszyscy Hiszpanie wznoszą
toast szampanem i składają sobie życzenia. Wielu wierzy, że zjedzenie w tych
sekundach dwunastu winogron przyniesie im dwanaście szczęśliwych miesięcy.
W średniowiecznej Anglii ciężarne kobiety przygotowywały „jęczący ser” - ogromną
główkę sera, który - podobnie jak dziecko - dojrzewał dziewięć miesięcy. Kiedy
przychodziła „pora jęków” i dziecko przychodziło na świat, ser rozdzielano między
wszystkich członków rodziny. Zostawał tylko środek w postaci kręgu, przez który
przeciągano niemowlaka w dzień jego chrztu. Miało mu to zapewnić długie i
szczęśliwe życie.
Jeśli Japończyk napotka na swojej drodze kondukt pogrzebowy albo przechodzi obok
cmentarza, to chowa kciuki, by nie sprowadzić na swoich rodziców nieszczęścia. Jest to
związane z tym, że w Japonii kciuk dosłownie znaczy „palec rodzicielski” i jeśli się go
schowa, to można tym uchronić rodziców od przedwczesnej śmierci.
Zachowanie kawałka tortu weselnego przynosi nowożeńcom długie i szczęśliwe życie.
21
PRAISE THE SUN! GRACZA: LEKCJE DARK SOULS
CO WARTO NAŚLADOWAĆ
KĄCIK PODKREŚLA:
FROGIMEN
Grając w Elexa zacząłem się zastanawiać nad tym, co jest z tą grą nie tak: nudne postacie,
przeszkadzające w walce animacje obracania się, bardzo nieintuicyjne drzewko rozwoju
postaci. Zastanawiałem się co więcej chciałbym zobaczyć w tej produkcji, oraz gdzie wcześniej
zostałem rozpieszczony tym, czego brakowało tutaj. Doszedłem do wniosku, że to znana gra
studia From Software wiele lat temu dostarczyła mi tego, czego brakowało mi w Elexie.
Oto są rzeczy, których twórcy gier powinni uczyć się od Dark Souls.
1. Jak tworzyć bronie. Wiele gier w życiu przeszedłem, ale żadna, podkreślam, żadna gra nie
miała takiej różnorodności, jaka jest w Dark Souls. Możecie pomyśleć: „ale zaraz, przecież wiem
że w tej, a tej grze jest więcej broni”. Już tłumaczę - tutaj gracz nie wybiera broni ze względu
na największe obrażenia, ale ze względu na zestaw ruchów (moveset) danej broni, który dla
każdej jest różny. Nawet bronie bardzo do siebie podobne, jak np. różne rodzaje długich
mieczy, różnią się chociażby lekkimi/ciężkimi atakami, prędkością i zasięgiem oręża oraz
statystykami odpowiadającymi za zwiększenie obrażeń. A skoro mowa o statystykach: jeżeli
zdecydujemy na grę magiem bądź kapłanem, istnieją bronie oraz ulepszenia, które sprawiają,
że zadane obrażenia bardziej zależą od wiary, czy inteligencji; jeżeli jednak chcemy być
złośliwymi trollami i gnębić biednych ludzi z poziomu NG+ mimo niskiego poziomu postaci,
znajdzie się coś i dla takich piwnicznych goblinów. Ich bronie zwiększają obrażenia bez względu
na statystyki, jednak nie są mocniejsze od tradycyjnych.
2. Czym jest dobra Walka. Co tu dużo mówić, walka w Dark Souls jest już pewnie wszystkim
znana ze względu na swoją trudność i brak litości dla słabych. Ale nie taki diabeł straszny, jak
go malują. Mit o niesamowicie trudnej walce i przedzieranie się przez hordy przerażających
wrogów Dark Souls zawdzięcza głównie z dwóm rzeczom:
- brakowi pokory, czyli szarżowaniem na wrogów jak Leeroy Jenkins z małym poszanowaniem
dla własnego życia i zbytnią wiarą w to, że „nie da się zginąć w samouczku.”
- kilku brutalnym bossom i momentom w grze - mówię tutaj oczywiście o ulubieńcach widowni:
Ornstein i Smough, rape sentinals z Anor Londo (też grałem w Dark Souls, dopóki nie dostałem
strzałą wielkości plażowego parasola w kolano), Bone wheel skeletons, Naleśnikarnia Havela
(główne danie TY), DLC oraz inwazje POTĘŻNEGO Giant Dad.
22
Prawda jest jednak nieco inna. Mimo, że mało jest miejsca na błędy, gra nagradza cierpliwych i
uważnych. Dodać trochę zręczności i masz przepis jak wygrać Dark Souls. Niektórzy ludzie, z
którymi rozmawiałem, narzekali, że walka wygląda nierealistycznie, PvE nie jest jednak
wszystkim, trzeba wspomnieć o PvP. Mimo iż połączenie multiplayer nie jest najłatwiejszą
rzeczą, sama walka jest zbalansowana w taki sposób, by na każdy atak dało się odpowiedzieć.
Dzięki poświęceniu części realizmu walki dostajemy system, w którym nie ma METY (tzn.
zestaw broni/zbroi/czarów/taktyk, którego trzeba przestrzegać by mieć szansę na zwycięstwo).
Oczywiście nie należy oczekiwać zwycięstwa przychodząc ze złamanym mieczem na pojedynek
z maczugą, jednak ważniejsza jest umiejętność grania niż oręż.
PS. O pchnięciach w plecy nie wspomniałem bo mam tutaj mówić o rzeczach wartych
naśladowania.
3. Jak tworzyć mapę świata. Niesamowitą rzeczą jest zgranie mapy. Wędrując po Lordran
widzimy, jak wszystkie lokacje łączą się ze sobą w wielki supeł. Mapa łączy ze sobą miejsca w
logiczny ale nieprzewidywalny sposób, każdy, kto grał, na pewno pamięta dziwaczne uczucie
dezorientacji, kiedy po demonie Taurusie wbiegamy schodami pod most i znajdujemy się przy
ognisku z którego wyszliśmy, jednak nie mamy zielonego pojęcia jak? To nie są żadne sztuczki z
teleportacją, lecz starannie zaprojektowana trasa z punktu A do B do A. Wiele razy z jednej
lokacji widzimy inne, nie mogąc do nich dojść, jednak dających nam świadomość w jakiej relacji
do siebie są oba miejsca, np. widok Popielonego Jeziora z Grobowców Olbrzymów. Wiele jest
także ukrytych przejść do innych lokacji, doświadczony gracz może ominąć Miasto
Nieumarłych, Dolne Miasto Nieumarłych i Głębiny, trzy z pierwszych czterech lokacji zazwyczaj
odwiedzanych przez nowych graczy. Gra pozwala na niemal dowolną interpretację mapy
jednocześnie pomagając graczowi w podejmowaniu decyzji. Jedyną grą z podobnym,
„niewidzialnym” trzymaniem za rączkę w którą grałem, był Gothic 3, gdzie otwartość mapy
pozwalała graczowi na dowolne eksplorowanie danego nam świata, jednak zadania, jakie
dostawaliśmy, naprowadzały nas na łatwiejszą ścieżkę, bez zmuszania nas do podjęcia
konkretnej drogi.
4. Tworzenie iluzji, gracza jako protagonisty. Na pewno każdy, kto grał w Skyrima pamięta
te cudowne, niezapomniane teksty naszego bohatera: coś o strzale w kolano i… no jednak nie,
nasz bohater nie miał żadnych wartych zapamiętania kwestii, może dlatego, że nie miał
własnego głosu? Wszyscy za to pamiętamy teksty Beziego z Gothica; Powiedz no, czy to z przodu
twojej głowy to twarz, czy dupa? Co możemy z tego wyciągnąć ? Piranha Bytes zdecydowała, że
nasz bohater będzie energicznym chłopem na posyłki z ciętym żarcikiem. Bethesda natomiast
starała się, by gracz wczuł się w grę jakoby on był bohaterem. Nie wiem, jak Was, ale mnie to
nie przekonało - podczas konwersacji czułem się jak obcy podsłuchujący rozmowę z telepatą.
Brakowało charakteru. To, co Form Software stworzyło, sprawiło, że perfekcyjnie wczułem się
w rolę bohatera: nasza postać jest mało rozmowna, zazwyczaj słucha, a kiedy trzeba
podjąć decyzję, sprowadza się ona do prostego TAK czy NIE. W rezultacie iluzja bycia 23
protagonistą opowieści jest bardzo wiarygodna. Dodatkową rzeczą wzmacniającą
immersję jest wątek zmiany przeklętych w pustych, którzy to żyją, dopóki mają cel.
Kiedy go tracą, czy to przez utratę nadziei, lub wykonanie owego celu i pozostanie bez innego,
zamieniają się w pustych: skorupy dawnych ludzi przypominające zombie. Jest to długi
i powolny proces, czasem trwający setki lat. Grając w Dark Souls zauważyłem, że cały czas MAM
cel: kolejna lokacja, kolejny przedmiot, kolejny boss, kolejne wyzwanie, aż do ukończenia gry.
Osobiście uważam, że stworzenie tego procesu było zamierzoną przez twórców alegorią
do graczy, którzy poddali się w próbie przejścia tej gry.
5. Coś o NPC, czyli Non Playable Characters. Na pewno każdy gracz pamięta chociaż kilku
NPC: starsi gracze na pewno kojarzą Diego, Lestera, Gorna, Miltena i Lee za ich pomoc
i charakterek w serii Gothic, wielu także pamięta Wrzoda (jak by ktoś nie wiedział za co ta
łamaga trafiła do obozu, Wrzód przyznał się, że „za bardzo lubił zwierzęta”). Każda z tych
postaci jakoś utkwiła w naszej pamięci. Wracamy jednak do Dark Souls - jakie postacie z tej gry
utkwiły w mojej pamięci? Prosta odpowiedź - niemal wszystkie. Każda postać, którą spotkałem,
była w jakiś sposób interesująca do tego stopnia, że pamiętam nawet NPC, których w grze nie
wypowiadają nawet jednego słowa, albo znajduję jedynie ich zwłoki! Zacząłem jednak trochę
od końca. W Lordran naszym największym przyjacielem jest Solaire z Astory, tęgi mężczyzna
z fetyszem słońca. Jego pomoc w walce z najgorszymi bossami jest nieoceniona a jego teksty
zasługują na złoty słoneczny medal! Jego los w grze zależy od gracza i chociaż trzeba się dla
niego nabiegać, warty jest każdego wysiłku. Kolejnym koleżką, którego zawsze znajdziemy
w jakichś tarapatach, jest dzielny Sigmeyer z Catariny. Mimo iż walczy z nami ramię w ramię
tylko raz, niezapomniane dialogi z tym bohaterskim rycerzem zapewnią uśmiech na ustach
przez długi czas. Mógłbym wymienić tutaj jeszcze wielu NPC, nauczycieli czarów, cudów,
piromancji, kowali, przywódców przymierzy, ale ich opis zajął by dłużej niż reszta artykułu.
Powiem jeszcze o dwóch pierwszych kupcach spotykanych w grze, zwanych po prostu
Nieumarły Kupiec i Nieumarła Handlarka. Wydawało by się, że postacie te powinny
przypominać mało interesujących kupców z innych gier, jest jednak inaczej: kupiec opowiada
nam o niebezpieczeństwach okolicy. Wydając u niego dusze, albo odchodząc nie wydając ich
wcale dowiemy się o jego charakterze i o obsesji na punkcie posiadanego przez niego miecza.
Rozmawiając z handlarką dowiadujemy się o jej życiu przed klątwą i jej charakterze. Każda
postać ma świetnie dopasowane dialogi do głosu aktora i osobowości postaci, daje to świetne
połączenie do stworzenia niezapomnianych postaci niezależnych.
6. Tworzenie atmosfery gry. Wiele gier potrafi utrzymać w napięciu, odurzyć pięknymi
widokami, czy nawet zmusić gracza do zadania sobie pytania o moralne podejście do sytuacji
w małej i dużej skali. Dark Souls potrafi zrobić to wszystko: utrzymać w napięciu podczas walk
z bossami, przy eksplorowaniu Blight town, potem nagrodzić ulgą zwycięstwa, widokiem
ogniska. Przemieszczając się między lokacjami mamy okazję zobaczyć cuda takie jak: odkrycie
Anor Londo, widoki z kaplicy Firelink, murów miasta nieumarłych lub brzegów popielonego
jeziora. Jak na 2011 rok gra ta potrafi stworzyć krajobraz dorównujący najnowszym potworom
graficznym. W ruinach Nowego Londo odkrywamy straszliwą tajemnicę tego miejsca
poprzez rozmowę z ostatnim strażnikiem miasta oraz przez widok ofiary
2 4 poniesionej przez obywateli. Gra nigdy nie przestaje zaskakiwać tym, jak płynnie
potrafi manipulować uczuciami gracza, przechodzącymi z niepewności do strachu,
determinacji i ulgi po wypełnieniu zadania.
7. Uczciwość gry i nagradzanie gracza. Wiele gier boryka się z problemem nadmiernego RNG
(random number generator), kiedy to podczas rozgrywki dochodzi do ciebie, że
wygrywasz/przegrywasz, nie przez własną grę, ale przez czynniki niezależne od siebie, co jest
niesamowicie frustrujące. Dark Souls nie bawi się w RNG, każde zwycięstwo i każda porażka
smakują jak własne (Casuale i tak będą płakać, że gra za trudna). W grze wygrywają
umiejętności, zarówno w PvE jak i PvP, nigdy nie czujemy się oszukani (no, chyba że dosłownie
trafimy w PvP na oszusta). Wracając do PvE: przeciwnicy trzymają się wyznaczonych zasad.
Chociaż mogą się one różnić dla poszczególnych przeciwników, nigdy nie dostajemy dziwnych
i, wydawałoby się, nieuniknionych obrażeń, żaden z przeciwników nie ma nieskończonego
paska wytrzymałości pozwalającego na wieczne combo (EKHM WILKI W GOTHIC 3), nawet
pułapki zastawiane na gracza da się zauważyć i ominąć z małą dozą ostrożności. Dla mnie
wiedza o tym, że pokonałem daną przeciwność moimi własnymi umiejętnościami, jest sama
w sobie nagrodą, jednak gra daje także bardzo duże możliwości ulepszenia postaci po każdej
pokonanej przeszkodzie dając znak, że ostatnie dwie godziny męczenia się z danym bossem
popłaciły.
8. Jak NIE robić seqeli. Jeżeli dotrwaliście do tego momentu to zapewne wiecie już jak widzę
komputerowe cudo jakim jest Dark Souls, może nawet udało mi się Was przekonać do kupienia
i zagrania. A może ta gra spodoba się Wam tak jak mi i pomyślicie „Może by tak zagrać w Dark
Souls 2 lub 3? DS1 było takie fajne, kolejne części też muszą być spoko, prawda?” Nie prawda.
Gdybym pisał o Dark Souls 2 musiałbym wyrzucić 75% tego co tu napisałem, a gdybym pisał
o Dark Souls 3 - 90%. Dark Souls 2 zawiodło fanów mniejszą ilością movesetów do broni,
ciągłym biciem o ścianę a nie o przeciwnika w walce w ciasnych przejściach, uproszczonym
w bardzo zły sposób systemem obciążenia postaci i statystyk, które będą dziwnie wpływać
na grę, dopóki nie przeczytacie na Dark Souls 2 wiki o tym, co robi ADP. O zbrodni, jaką jest
kompletna zdrada fanów, czyli Dark Souls 3 nie wspomnę wiele, bo
reszta tego artykułu byłaby rzucaniem mięsa godnym
najprawilniejszych 13-latków, z których każdy miał stosunek
z czyjąś matką więcej razy, niż liczba jego chromosomów (których
z pewnością ma więcej od Ciebie!). Muszę jednak powiedzieć, że
wszystkie punkty 1,2,3,5,6,7 razem z kilkoma niewymienionymi
rzeczami poszły uprawiać słodką miłość i jeszcze nie wróciły. Jedyną
rzeczą ratującą tę produkcję, jest to, że dla graczy
niezaznajomionych z serią będzie to całkiem dobra gra.
Dla graczy poprzednich części będzie to gorycz połączona ze
zniszczonymi marzeniami o godnym następcy Dark Souls 1.
eriamgyS 25
źródło: michelegiorgi.deviantart.com
9. Jak szanowanego redaktora gazety zamienić w pałającego nienawiścią, władającego Ja sobie to zapamiętam
ciemną stroną mocy Dartha Tiltusa. Jak można wywnioskować, udało mi się namówić Pawła
erialoSdo gry w kooperacji. Wyzwolona wściekłość pozwoliłaby co najmniej na zwrócenie na siebie
uwagi przez pierścień czerwonej latarni, a w najgorszym wypadku Imperium Galaktycznego.
Rage Quit następuje średnio po 5-10 minutach gry i mniej więcej o tyle posuwamy się w naszej
kooperacji do przodu przez tydzień. Mimo, że widziałem Pawła wściekłego wiele razy, jeszcze
nigdy nie widziałem go tak pozbawionego nadziei i chęci do życia jak po partyjce w Dark Souls
(mówiłem już, że nie jest on najlepszym ani najbardziej wytrwałym graczem ? Jak nie, to mówię
to teraz).
O serii Dark Souls nasłuchaliśmy się
przez lata: najpierw o niesamowitym
braku litości DS1, potem o klapie DS2,
wielkim wydaniu DS3 i o tym, jak każda
trudna gra jest porównywana
do Dark Souls. Osobiście serię
przeszedłem wiele razy, za każdym
razem plusy stają się wyraźniejsze, a
wady bardziej dotkliwe, ale jedno jest
pewne: gdyby twórcy gier mogli wyciągać
wnioski z tego, co sprawia, że gra staje
się ponadczasowa, standard tego co my,
gamerzy, dostajemy w nasze chciwe
łapki, byłby o wiele wyższy.
26
źródło: themaestronoob.deviantart.com
Korona Królów: nowe otwarcie
Parasol szykuje: Loco
Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, gdy głosisz pewien pogląd i propagujesz
pewien pomysł a po kilku miesiącach ktoś go realizuje? Czy potraficie sobie
wyobrazić ten uczuć, gdy radość z tego, że ktoś wykorzystał ten pomysł miesza się
z żałością, że to nie ty? Miałem tak ostatnio w czasie wakacji, gdy do publiki wyszła
informacja o nowym, polskim serialu „Korona królów” realizowanym przez TVP.
Niedawno wyszedł nawet jego trailer, który jest dostępny na YouTube. Nastroje?
Jak zwykle: jak w lesie.
A po tureckich serialach szliśmy na kebaby
„Korona królów” ma być polską odpowiedzią na „Grę o Tron” czy tureckie
„Wspaniałe Stulecie” (wedle Internautów, oficjalne źródła dementują te słowa).
Serial ma opowiadać o rządach Kazimierza Wielkiego i zacząć się ma niedługo
przed śmiercią jego ojca, Władysława Łokietka. Twórcy nie ukrywają czerpania
swojej inspiracji z wyżej wspomnianego tureckiego serialu, który był komercyjnym
sukcesem i sprzedał się bardzo dobrze a w Polsce zapoczątkował potok
emitowanych produkcji z kraju znad Bosforu w telewizji, o czym z resztą pisałem
wcześniej.
27
„Jaki kraj, taka Gra o Tron”
Pierwej pokazały się zdjęcia z planu, które spowodowały wśród internautów
skrajne reakcje. Głównie śmiechu ze względu na stroje. Całość wyglądała trochę
jak specjalny odcinek „Świata według Kiepskich” w oczach Internautów. Sytuacji
nie poprawił trailer, który został opublikowany niedawno. Fala krytyki przelała się
w Internecie a ludzie nie uciekali się od przykrych i uszczypliwych słów. Pytanie
tylko: ile z nich jest spowodowane faktyczną niechęcią do filmu a ile polityczną
wrogością do PiSu. Warto dodać, że akcent antypisowski był wręcz ociekający.
Ku światłu
Tak, jak trudno ocenić loszkę tylko po cycgach, tak samo ciężko ocenić serial po
trailerze. Stroje mogą budzić lekką niechęć do produkcji, ale nie ma co się
oszukiwać: nie dostaniemy raczej drugiego Wspaniałego Stulecia tak prędko,
jakbyśmy chcieli. Sam Kurski przyznał, że budżet nie jest spory, więc nie oczekujmy
zbyt wiele. Możemy jednak dostać produkcję dobrą, zadowalającą, dlatego sądzę,
że warto Koronie dać szansę. Niezależnie od wyniku trzeba też powiedzieć sobie
jedno: TVP idzie w dobrym kierunku odchodząc od filmów
historycznych przedstawiających XX w. i przestawiając się na czasy
Piastów. Nie jest to niestety to, co postuluję od dłuższego
czasu, ale i to i tak mocny krok naprzód. Zaraz, czy
Ator? cofnięcie się do średniowiecza mogę nazwać
„krokiem naprzód”?
Premiera 2 stycznia, więc bądźcie gotowi.
Halina, mam zawał
;_;
28
źródła: TVP (zdjęcia z planu), Ipla
Spokojnie...
...wrócimy!