The words you are searching are inside this book. To get more targeted content, please make full-text search by clicking here.

Paniom na każdy dzień, R. Daruk, str. 1;
Wiosna w Sklepie Charytatywnym, P. Daruk, str. 2;
Fotograficzna sobota z modernizmem, Agencja Rozwoju Gdyni we współpracy z Przemysławem
Kozłowskim, str. 3;
Apelacja cywilna, T. Zienowicz, str. 4;
Lizystrata, czyli strajk kobiet, B. Miecińska, str. 5;
Radość życia, Z portalu radosczycia24.pl, str. 5;
Wiosna jest dla kobiet, J. Krause, str. 6;
Gniazdo, S. Langowska, str. 7;
Jak przestać być samotną seniorką, K. Krocz, str. 7;
Biało-niebiesko, J. Wiśniewski, str. 8;
Wędrując z Fundacją FLY, P. Daruk, str. 10;
Wieści z Fundacji FLY, P. Daruk, str. 11;
Żelazo - tak, czy nie?, D. Kwiatkowska, str. 12;
Sałatka z tuńczykiem, D. Kitowska, str. 12;

Discover the best professional documents and content resources in AnyFlip Document Base.
Search
Published by Fundacja FLY, 2024-03-01 04:28:14

2024 03 Gdynski IKS nr 122

Paniom na każdy dzień, R. Daruk, str. 1;
Wiosna w Sklepie Charytatywnym, P. Daruk, str. 2;
Fotograficzna sobota z modernizmem, Agencja Rozwoju Gdyni we współpracy z Przemysławem
Kozłowskim, str. 3;
Apelacja cywilna, T. Zienowicz, str. 4;
Lizystrata, czyli strajk kobiet, B. Miecińska, str. 5;
Radość życia, Z portalu radosczycia24.pl, str. 5;
Wiosna jest dla kobiet, J. Krause, str. 6;
Gniazdo, S. Langowska, str. 7;
Jak przestać być samotną seniorką, K. Krocz, str. 7;
Biało-niebiesko, J. Wiśniewski, str. 8;
Wędrując z Fundacją FLY, P. Daruk, str. 10;
Wieści z Fundacji FLY, P. Daruk, str. 11;
Żelazo - tak, czy nie?, D. Kwiatkowska, str. 12;
Sałatka z tuńczykiem, D. Kitowska, str. 12;

Nr 122, marzec 2024 GAZETA BEZPŁATNA DLA SENIORÓW I ICH RODZIN Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Sala konferencyjno-Szkoleniowa WyposażeNie: 50 krzeseł, 3 stoły koNfereNcyjNe, 2 rzutNiki, 2 ekraNy, system obsługi rzutNikóW, NagłośNieNie infobox, świętojańska 30, róg 10 Lutego koNtakt: zdzisłaW rogoWski do teL. 662 129 695 WyNajęcia poWierzchNia 90 m2 Od 1975 roku ONZ obchodzi Międzynarodowy Dzień Kobiet jako dzień uznania zasług wszystkich kobiet bez względu na podziały narodowościowe, etniczne, językowe, kulturowe, gospodarcze czy polityczne, zachęcając do refleksji nad postępem dokonanym w dziedzinie praw kobiet. Dla ruchów feministycznych święto to jest najważniejszym dniem w roku by budować poparcie dla praw kobiet i ich uczestnictwa w życiu politycznym i ekonomicznym. W Polsce to dzień, kiedy panowie w szczególny sposób (chociaż raz!) dostrzegają panie w swoim otoczeniu, ich rolę i zasługi. I chociaż święto to wzięło się z walki o równe prawa, to warto chociaż tego jednego dnia złożyć hołd Kobietom, pokazać, że są ważne, że dostrzegamy wszystko, co robią i doceniamy to. Że bez Kobiet nie ma życia. Więc Panowie – złóżcie swoim Paniom hołd, każdy na swój sposób – obsypując kwiatami, słodyczami, czułymi gestami, a może przygotowaniem nastrojowej kolacji… Drogie Panie! Nie wzbraniajcie się przed przyjęciem tego hołdu. a od nas przyjmijcie życzenia, abyście nigdy nie wątpiły w swoją siłę i unikalność. niech każdy dzień przynosi jeszcze więcej powodów do dumy i szczęścia. Bądźcie szczęśliwe! redakcja Paniom na każdy dzień Raz do roku, 8 marca, od 114 lat kalendarz przypomina o krzewieniu idei praw kobiet oraz budowaniu społecznego wsparcia dla powszechnych praw wyborczych dla kobiet. fot. @ezrinnazan


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 3 Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Sobotnie przedpołudnie, pod gzymsami i w bramie kamienicy Zygmunta Peszkowskiego przy Skwerze Kościuszki 14 chowa się przed zacinającym deszczem grupa blisko trzydziestu pasjonatów fotografii architektury modernistycznej. Wszyscy czekają na start pleneru fotograficznego. Frekwencja pozytywnie zaskakuje organizatorów z Agencji Rozwoju Gdyni, przygotowującej wydarzenia na Gdyńskim Szlaku Modernizmu. Nawet niepokorna w lutym pogoda, nie zniechęciła fanów modernizmu. Ich determinacja szczęśliwie została wynagrodzona – sam program pleneru okazał się bardzo atrakcyjny, a aura łaskawa – wkrótce po starcie spaceru niebo rozchmurzyło się, otwierając przestrzeń słonecznym promiez modernizmem W sobotę, 24 lutego odbył się pierwszy w tym roku fotospacer Gdyńskiego Szlaku Modernizmu. Mimo kapryśnej aury frekwencja zaskoczyła organizatorów, którzy przygotowali dla uczestników bardzo bogaty program pleneru. Dzięki uprzejmości mieszkańców, właścicieli i zarządców grupa fotografowała wnętrza mieszkań, klatek schodowych i instytucji. Tradycyjnie odbył się także mini foto konkurs. FotograFiczna sobota niom. Słońce najwyraźniej ożywiło gdyńską architekturę, uwypuklając faktury elewacji, niuanse stolarki otworowej, szczegóły detali klatek schodowych. Dzięki otwartości i uprzejmości mieszkańców, właścicieli i zarządców obiektów uczestnicy mieli okazję podziwiać i fotografować wnętrza mieszkań i dusze klatek schodowych w takich ikonicznych budynkach, jak wspomniana  kamienica Zygmunta Peszkowskiego,  kamienica Orłowskich  przy  ul. 10 Lutego 5  czy  Zespół Mieszkaniowy BGK, popularnie zwany  „Bankowcem”. A także instytucji – budynku  Izby Arbitrażowej Bawełny  (tzw.  Dom Bawełny) przy ul. Derdowskiego 7 oraz położonych w sąsiedztwie budynków, gdzie mieści się  YMCA Polska  oraz  Laboratorium Innowacji Społecznych. I  wreszcie obiekt przed-modernistyczny, w stylu historyzującym – budynek dawnego  Banku Polskiego na rogu ul. 10 Lutego i 3 Maja, w którym obecnie trwa remont i adaptacja budynku na potrzeby hotelu. Z dachu budynku uczestnicy mogli zrobić panoramy miasta i portrety najbardziej znanych pereł gdyńskiego modernizmu, jak „Bankowiec” czy Biurowiec ZUS, w którym obecnie mieści się  Urząd Miasta  i Informacja Miejska. Foto- fotograficzny stanowił jedną z wielu licznych aktywności skierowanych jeszcze tej zimy, do twórców fotografii modernistycznej. Jeszcze w marcu - w budynku YMCA Gdynia, zaplanowano otwarcie wystawy „Gdyński Modernizm w Obiektywie 2023 - Debiuty” oraz Spacer z Mirkiem Studniakiem po obiekcie YMCA Gdynia (10 marca, g. 12:00). Dwie godziny wcześniej modernistyczny „Bankowiec” zaprasza na otwarte zwiedzanie Mini Muzeum oraz wybranych pomieszczeń. Opracowanie: Agencja Rozwoju Gdyni/ we współpracy z Przemysławem Kozłowskim, fotografie Przemek Kozłowski – Gdyński Szlak Modernizmu.


4 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo W praWo Apelacja cywilna podstawowym środkiem odwoławczy od wyroku pierwszej instancji w postępowaniu cywilnym jest apelacja. Środek ten musi spełniać warunki formalne by zostać przyjęty przez sąd i rozpoznany. Warto zatem zaznajomić się z procedurą odwoławczą i wymogami jakie ustawa stawia apelacji albowiem niespełnienie tych warunków skutkuje jej odrzuceniem tzn. że sąd w ogóle się nie będzie z nią zapoznawał i jej rozpoznawał. Zatem wskazując na konkretne regulację podnieść trzeba, że od wyroku sądu pierwszej instancji przysługuje apelacja do sądu drugiej instancji. Apelację od wyroku sądu rejonowego rozpoznaje sąd okręgowy, a od wyroku sądu okręgowego jako pierwszej instancji - sąd apelacyjny. Sąd rozpoznaje sprawę w składzie jednego sędziego z wyjątkiem spraw; o prawa majątkowe, w których wartość przedmiotu zaskarżenia choćby w jednej z wniesionych apelacji przekracza milion złotych, rozpoznawanych w pierwszej instancji przez sąd okręgowy jako właściwy rzeczowo, rozpoznawanych w pierwszej instancji w składzie trzech sędziów. W sprawach podlegających rozpoznaniu w składzie trzech sędziów sąd orzeka na posiedzeniu niejawnym w składzie jednego sędziego. Ilekroć ustawa przewiduje, że sąd drugiej instancji rozpoznaje sprawę w składzie jednego sędziego, prezes sądu może zarządzić rozpoznanie sprawy w składzie trzech sędziów, jeżeli uzna to za wskazane ze względu na szczególną zawiłość lub precedensowy charakter sprawy. Apelacja powinna czynić zadość wymaganiom przewidzianym dla pisma procesowego, a ponadto zawierać; oznaczenie wyroku, od którego jest wniesiona, ze wskazaniem, czy jest on zaskarżony w całości czy w części, zwięzłe przedstawienie zarzutów, uzasadnienie zarzutów, powołanie, w razie potrzeby, nowych faktów lub dowodów, wniosek o zmianę lub o uchylenie wyroku z zaznaczeniem zakresu żądanej zmiany lub uchylenia. W zarzutach co do podstawy faktycznej rozstrzygnięcia należy wskazać fakty ustalone przez sąd pierwszej instancji niezgodnie z rzeczywistym stanem rzeczy lub istotne dla rozstrzygnięcia fakty nieustalone przez sąd pierwszej instancji. Powołując nowe fakty lub dowody, należy uprawdopodobnić, że ich powołanie w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji nie było możliwe albo potrzeba ich powołania wynikła później. Powołując fakt wykazany dowodem utrwalonym za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk albo obraz i dźwięk, należy oznaczyć część zapisu dotyczącą tego faktu. W sprawach o prawa majątkowe należy oznaczyć wartość przedmiotu zaskarżenia. Wartość ta może być oznaczona na kwotę wyższą od wartości przedmiotu sporu wskazanej w pozwie jedynie wtedy, gdy powód sędzia wyłączony z mocy ustawy, jeżeli strona została pozbawiona możności obrony swych praw, jeżeli sąd rejonowy orzekł w sprawie, w której sąd okręgowy jest właściwy bez względu na wartość przedmiotu sporu. Sąd drugiej instancji, na wniosek strony, rozpoznaje również te postanowienia sądu pierwszej instancji, które nie podlegały zaskarżeniu w drodze zażalenia, a miały wpływ na rozstrzygnięcie sprawy. Sąd drugiej instancji może pominąć nowe fakty i dowody, jeżeli strona mogła je powołać w postępowaniu przed sądem pierwszej instancji, chyba że potrzeba powołania się na nie wynikła później. Sąd drugiej instancji orzeka na podstawie materiału zebranego w postępowaniu w pierwszej instancji oraz w postępowaniu apelacyjnym. W postępowaniu apelacyjnym nie można rozszerzyć żądania pozwu ani występować z nowymi roszczeniami. Jednakże w razie zmiany okoliczności można żądać zamiast pierwotnego przedmiotu sporu jego wartości lub innego przedmiotu, a w sprawach o świadczenie powtarzające się można nadto rozszerzyć żądanie pozwu o świadczenia za dalsze okresy. Sąd nie może uchylić lub zmienić wyroku na niekorzyść strony wnoszącej apelację, chyba że strona przeciwna również wniosła apelację. Sąd drugiej instancji oddala apelację, jeżeli jest ona bezzasadna. W razie uwzględnienia apelacji sąd drugiej instancji zmienia zaskarżony wyrok i orzeka co do istoty sprawy. W razie stwierdzenia nieważności postępowania sąd drugiej instancji uchyla zaskarżony wyrok, znosi postępowanie w zakresie dotkniętym nieważnością i przekazuje sprawę sądowi pierwszej instancji do ponownego rozpoznania. Jeżeli pozew ulega odrzuceniu albo zachodzi podstawa do umorzenia postępowania, sąd drugiej instancji uchyla wyrok oraz odrzuca pozew lub umarza postępowanie. Poza wypadkami określonymi wyżej sąd drugiej instancji może uchylić zaskarżony wyrok i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania tylko w razie nierozpoznania przez sąd pierwszej instancji istoty sprawy albo gdy wydanie wyroku wymaga przeprowadzenia postępowania dowodowego w całości. W przypadku uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sąd rozpoznaje ją w tym samym składzie, chyba że nie jest to możliwe lub powodowałoby nadmierną zwłokę w postępowaniu. Ocena prawna wyrażona w uzasadnieniu wyroku sądu drugiej instancji wiąże zarówno sąd, któremu sprawa została przekazana, jak i sąd drugiej instancji, przy ponownym rozpoznaniu sprawy. Nie dotyczy to jednak przypadku, gdy nastąpiła zmiana stanu prawnego lub faktycznego, albo po wydaniu wyroku sądu drugiej instancji Sąd Najwyższy w uchwale rozstrzygającej zagadnienie prawne wyraził odmienną ocenę prawną. adw. dr Tomasz A. Zienowicz rozszerzył powództwo lub sąd orzekł ponad żądanie. Apelację wnosi się do sądu, który wydał zaskarżony wyrok, w terminie dwutygodniowym od doręczenia stronie skarżącej wyroku z uzasadnieniem. W przypadku przedłużenia terminu do sporządzenia pisemnego uzasadnienia wyroku termin, o którym mowa wyżej, wynosi trzy tygodnie. O terminie tym sąd zawiadamia stronę doręczając jej wyrok z uzasadnieniem. Jeżeli w zawiadomieniu termin ten wskazano błędnie, a strona się do niego zastosowała, apelację uważa się za wniesioną w terminie. Terminy, o których mowa wyżej, uważa się za zachowane także wtedy, gdy przed ich upływem strona wniosła apelację do sądu drugiej instancji. W takich przypadkach sąd ten zawiadamia sąd pierwszej instancji o wniesieniu apelacji i żąda przedstawienia akt sprawy. Sąd pierwszej instancji przedstawia niezwłocznie akta sprawy sądowi drugiej instancji. Sąd drugiej instancji odrzuca apelację spóźnioną, nieopłaconą lub z innych przyczyn niedopuszczalną, jak również apelację, której braków strona nie usunęła w wyznaczonym terminie. Przewodniczący zarządza doręczenie odpisów apelacji pozostałym stronom. Pozostałe strony mogą wnieść odpowiedź na apelację w terminie dwóch tygodni od dnia doręczenia odpisu apelacji. Sąd drugiej instancji może rozpoznać sprawę na posiedzeniu niejawnym, jeżeli przeprowadzenie rozprawy nie jest konieczne. Rozpoznanie sprawy na posiedzeniu niejawnym jest niedopuszczalne, jeżeli strona w apelacji lub odpowiedzi na apelację złożyła wniosek o przeprowadzenie rozprawy, chyba że cofnięto pozew lub apelację albo zachodzi nieważność postępowania. Rozprawa przed sądem drugiej instancji odbywa się bez względu na niestawiennictwo jednej lub obu stron. Wydany wyrok nie jest zaoczny. Po wywołaniu sprawy rozprawa rozpoczyna się od sprawozdania sędziego, który zwięźle przedstawia stan sprawy ze szczególnym uwzględnieniem zarzutów i wniosków apelacyjnych. Sąd może zrezygnować ze sprawozdania za zgodą obecnych stron albo w przypadku ich niestawiennictwa, chyba że rozprawa odbywa się z udziałem publiczności. Sąd drugiej instancji rozpoznaje sprawę w granicach apelacji, w granicach zaskarżenia bierze jednak z urzędu pod uwagę nieważność postępowania. W granicach zaskarżenia sąd drugiej instancji może z urzędu rozpoznać sprawę także na rzecz współuczestników, którzy wyroku nie zaskarżyli, gdy będące przedmiotem zaskarżenia prawa lub obowiązki są dla nich wspólne. Współuczestników tych należy zawiadomić o rozprawie, mogą oni składać pisma przygotowawcze. Nieważność postępowania zachodzi; jeżeli droga sądowa była niedopuszczalna, jeżeli strona nie miała zdolności sądowej lub procesowej, organu powołanego do jej reprezentowania lub przedstawiciela ustawowego, albo gdy pełnomocnik strony nie był należycie umocowany, jeżeli o to samo roszczenie między tymi samymi stronami toczy się sprawa wcześniej wszczęta albo jeżeli sprawa taka została już prawomocnie osądzona, jeżeli skład sądu orzekającego był sprzeczny z przepisami prawa albo jeżeli w rozpoznaniu sprawy brał udział


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 5 Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Kobieta elegancka jest oryginalna, ma swój styl, jest zabawna, bo pewna siebie. Dlatego, żeby stać się właśnie taką kobietą, musisz przede wszystkim wiedzieć, że jesteś piękna. Prawdziwe piękno jest w każdej z nas, niezależnie od stroju. Kobieta, która akceptuje siebie, potrafi kochać innych Pamiętaj najlepiej wybierać takie ubrania, które odpowiadają twojemu stylowi i będziesz dobrze się w nich czuła, gdyż nie warto ubierać się w coś, tylko, dlatego, że jest modne. Świetną, elegancką i ponadczasową kreacją jest „mała, czarna”. Gdy już zdecydujesz, w co się ubierzesz, dobierz sobie odpowiednio buty, biżuterię i dodatki, a także pamiętaj o odpowiedniej fryzurze i makijażu. Moda jest bardzo ważnym elementem w naszym życiu, ponieważ nie chodzi tylko o kolorze bluzki czy spódnicy, ale o to, jak wygląda nasz styl życia. Dziś wielu ludzi stara się nadążyć za modą. Kobiety, by wiedzieć, jak spodobać się mężczyznom i na odwrót. Mężczyźni pilnie słuchają mody, by dowiedzieć, co podoba się kobietom. Jak być Kobietą z klasą? Kobieta z klasą wydobywa z siebie to, co najlepsze Jest pogodzona ze sobą i swoją życiową rolą. Nie zmienia poglądów, nie mówi tylko po to, by przypodobać się otoczeniu. Nie milczy. Realizuje zasady „marketingu własnej sprawy”, nie jest skromna, nie chowa się w cieniu. W każdej sytuacji upiera się, by dostać to, co najlepsze. Uważa się za dobrą, jest po swojej stronie, więc z wad czynni zalety. Wie, że inni traktują nas tak, jak my się prezentujemy Nie mówi o swoich słabościach i problemach, nie żali się i nie marudzi. Rozwija siłę woli — nie mówi: „spróbuję”, „chciałabym”. Mówi: „mogę”, „chcę”, „będę”. Używa języka siły, bo sukces przychodzi tylko do tych, którzy go pragną. Nie czeka, aż ktoś ją odkryje, awansuje… Sama, jest aktywna. Nie czyni innych odpowiedzialnymi za określone sytuacje w swoim życiu. Do przemyślenia dla kobiet Są różne rośliny… Król podchodzi do sosny i pyta: — Dlaczego się uśmiechasz? — Dlatego, że nie mam takiego pięknego kwiatu jak róża — odrzekła Sosna. — A ty, różo, dlaczego jesteś smutna? — Dlatego, że nie mam takiego owocu, jak grejpfrut. Król dostrzegł roślinę o pomarańczowym kwiatostanie i zapytał: — Dlaczego nie jesteś smutna? — Nie jestem smutna, bo jeżeli chciałbyś czegoś innego, to nie posadziłbyś mnie. Chciałeś mnie, więc jestem. Każdy z nas jest potrzebny taki, jaki jest. Ma świecić swoją gwiazdą oryginalności. Doceń siebie taką, jaką jesteś Kobieta z klasą dba o swój czas, obserwuję, na co go marnuję. Robi listy spraw ważnych, istotnych. Nie trwoni godzin na zbędne, nieistotne spotkania, pogaduchy. Umie mówić „nie” z uśmiechem. Jest asertywna, nie tłumaczy się, odrzuca prośby bez bliższego uzasadnienia. Nie rozdrabnia się — czy jest egoistką? Każde słowo wypowiada z pozytywnym nastawieniem, sprawia wrażenie kompetentnej i odpowiedzialnej. Nie degraduje się słowami: „Jestem tu tylko…”. Wie, że inni traktują nas tak, jak my się prezentujemy Nie osłabia swoich osiągnięć, nie obniża ich wartości do poziomu szczęścia czy przypadku. Bez zastanowienia akceptuje pochwały, a sama stosuje je wobec otoczenia, ale z rozwagą i świadomością celu. Wie, że jeśli kobieta chwali kogoś, kto jej zazdrości lub jest jej wrogiem, a inni to słuchają, to zyska w oczach grupy, co daje nam przewagę. Jej ton głosu nie jest piskliwy ani wysoki, na końcu zdania nieco zniża głos, by nabrać tonu przekonania. Robi przerwy podczas mówienia, wie, że zapamiętywane jest tylko to, co zostało wypowiedziane na końcu. Wchodzi w pojedynki siły wzroku. Im droższą ubiera podstawową częścią odzieży, tym oszczędniej dobiera dodatki. Nie nosi zbyt wielu kolorów, by nie wzbudzać negatywnych uczuć na temat swojej psychiki. Publikacja dzięki uprzejmości portalu radosczycia24.pl „Lizystrata” Arystofanesa dla starożytnego Greka to ta, która rozwiązuje wojsko. Pomysł na sztukę musiał być dla współczesnych Arystofanesowi zupełnie zwariowany. Bo jakże to? Kobietę, istotę niższą od mężczyzny, prawnie mężczyźnie całkowicie poddaną, nierozumną, zamkniętą w domu i ograniczoną do funkcji żony, matki, gospodyni — uczynić kimś, kto decyduje o tak ważnych sprawach, jak polityka i wojna? Każda wielka wojna absorbująca wysiłki społeczności męskiej i odciągająca tysiące mężczyzn od domów na pola bitew wywołuje w sposób naturalny większą samodzielność kobiet. Obarcza odpowiedzialnością za dom, za wychowanie dzieci, za gospodarowanie finansami, ale i zwiększa ich swobodę. Każda wojna wykrwawiając społeczeństwo wywołuje tendencje do jego fizycznej odnowy, rozłączając pary – wzmaga tęsknoty seksualne obu płci, daje im silnie odczuć wzajemną zależność. Lizystrata to mądra, energiczna, zdecydowana przywódczyni, potrafi skrytykować mężczyzn, znaleźć sposób na wspólne działania kobiet Sparty, Koryntu, Teb. Bo tylko zmowa wszystkich kobiet może zakończyć wojnę. Jaką broń zastosują kobiety? Wiadomo! Czytając Lizystratę w przekładzie Janiny Ławińskiej-Tyszkowskiej miałam poważne obawy, czy można przedstawić tę sztukę używając dosadnie szowinistycznego języka Arystofanesa. Przekładu Lizystraty na potrzeby naszego teatru dokonała Olga Śmiechowicz. Jej Lizystrata to zabawa wulgarnym, ale złagodzonym słowem, przemieszanie antyczności ze współczesnością, a nawet z kosmosem. Dramaturgia i reżyseria to fantastyczne dzieło Zdenki Pszczołowskiej. Reżyserka przenosi aktorów w trzy różne światy i czasy: starożytność, czasy obecne i przestrzeń kosmiczną. Ciekawe? Otóż bardzo! Tytułowa bohaterka nawołuje inne kobiety do strajku w postaci odmowy seksu ze swoimi mężczyznami. Ale czy chodzi tylko o to, by oni zaprzestali wojny. Oprócz przywrócenia pokoju jest jeszcze inny cel — przetrwanie wspólnot poprzez akt seksualny, nierozerwalnie połączony z wzajemnym szacunkiem, czułością, miłością, kondycją stosunków międzyludzkich. A to jest przecież ponadczasowe. Tak winno być w przeszłości, obecnie, a nawet gdzieś w przestrzeni pozaziemskiej. Historia kołem się toczy, schemat ludzkiego zachowania się powtarza. Określone działania w przeszłości łączą się z teraźniejszością. Starożytność Arystofanesa przenika do naszych czasów. Lizystrata nie jest spektaklem politycznym, jednak nieporozumienia na tle różnic płci, rasy, zawodu, religii, dyskryminacja kobiet nadal są w naszym życiu obecne. W XXI wieku teksty starożytne są aktualne. Komedia szczerze zabawna i szczerze nieprzyzwoita wzięła na cel sprawy bardzo ważne, jej aktualność przetrwała dużo dłużej, niż sprawy wojny, z której się narodziła. Ciekawa scenografia to dzieło Anny Oramus, z którą reżyserka sztuki współpracuje od początku swojej działalności artystycznej. Kostiumy świadczące o niebywałej wyobraźni zaprojektowała Magdalena Mucha. Artystka z Krakowa, Maja Szerel, dokonała rewelacyjnej wizualizacji spektaklu, a choreografię przygotował Oskar Malinowski. Podkład muzyczny to dzieło Andrzeja Koniecznego i Myry_Idy van der Veen. Na deskach teatru możemy spotkać się z całym zespołem aktorskim Teatru Miejskiego. Role są zróżnicowane, nie zawsze przypisane do jednej postaci. Zdenka Pszczołowska tworzyła karty postaci, wiele z nich powstało na podstawie jej wcześniejszej pracy z aktorami. Jestem pewna, że sztuka będzie się cieszyła wielkim zainteresowaniem zwłaszcza młodych widzów. A ja serdecznie zapraszam Czytelników naszego miesięcznika do odwiedzenia Teatru Miejskiego i obejrzenia ponadczasowej sztuki z arcyciekawym współczesnym opracowaniem. Basia Miecińska Radość życia co znaczy być kobietą? arystofanes „Lizystrata czyli strajk kobiet” nowa pozycja na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni Fot. Roman Jocher


6 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Siłą kobiet jest nie tylko ich wrażliwość, delikatność, ale niezwykła energia i moc, która pozwala im realizować marzenia i walczyć o własną przestrzeń do życia. Ryszard Kapuściński mówił, że ceni wyżej kobiety niż mężczyzn, bo są… „bliższe prawdy o życiu”. Mają w sobie również niezwykłą siłę i odwagę, żeby walczyć z dyskryminacją własnej płci i ta niesłabnąca determinacja pozwoliła im przełamać stereotypy dotyczące kobiet i wywalczyć dla siebie prawa. Udowodnić, że nie są gorsze od mężczyzn. Na przestrzeni wieków panowało przekonanie o mniejszych zdolnościach intelektualnych kobiet, Postrzeganie kobiet było schematyczne i płaskie. Narzucano im rolę opiekunek domowego ogniska. W początkach cywilizacji w całym basenie Morza Śródziemnego status społeczny kobiet był wysoki, bo to one dawały życie. Oddawano cześć bóstwom żeńskim. W starożytnych Atenach kobieta kroczyła w cieniu mężczyzny. Nie miała prawa do nauki, pracy zarobkowej, nie miała prawa dysponować własnym majątkiem, nie W  końcu jest dostęp do  Internetu, można komunikować się na chatach i portalach randkowych, wyjść do  pubu, klubu czy  na  dyskotekę, nawiązać kontakty w pracy itd. Największą przeszkodą w pokonaniu samotności jest jednak brak samoakceptacji i obawa przed odtrąceniem. Jak przestać być samotnym? Jak otworzyć się na  kontakty międzyludzkie? Jak pokonać nieśmiałość?  Jak zacząć umawiać się na randki?  Jak walczyć z samotnością? Brak akceptacji siebie stwarza największy problem w przełamaniu muru niedostępności i samotności. Często ludzie boją się tego, że gdy pokażą swoje prawdziwe oblicze, zostaną zlekceważeni, niezrozumiani i wyśmiani. Jeśli zastanawiasz się, jak walczyć z samotnością wokół ciebie, najpierw odpowiedz sobie na pytanie, czy masz problem z  nawiązywaniem kontaktów interpersonalnych z powodu nieśmiałości i lęku przed odrzuceniem. By móc poznać jakąś osobę i obdarzyć ją uczuciem i szacunkiem, na początku musisz pokochać siebie – razem ze swoimi zaletami i wadami. Randka nierozerwalnie wiąże się z  adoracją, wymianą informacji… Następną przeszkodą w  znalezieniu partnera są  czasem zbyt wygórowane oczekiwania względem drugiej osoby. To najczęściej kobiety szukają tego jedynego i  doskonałego. Wyobrażają sobie, jak ma wyglądać, jak powinien się zachowywać, jaki powinien mieć status materialny itd. W marzeniach nie ma, oczywiście, nic złego. Należy jednak pamiętać, że po ziemi ideały chodzą bardzo rzadko albo wcale. Każdy ma jakieś swoje mocne, ale i słabe strony, które należy zaakceptować i zrozumieć. By przełamać samotność, czasem wystarczy zweryfikować własne wyobrażenia. Trzecim elementem, który wzmacnia poczucie osamotnienia, jest strach o przyszłość. Lęk o bycie samotnym, bez  bliskiej osoby, paradoksalnie uniemożliwia poznanie kogoś ciekawego, z którym warto byłoby stwoWiosna jest dla kobiet miała praw politycznych. Miała być pod ścisłym nadzorem. Jedyną formą pracy zarobkowej była prostytucja. Kobiety z niższych warstw mogły uprawiać i sprzedawać warzywa, opiekować się chorymi i pomagać rodzącym kobietom. Traktowane przedmiotowo kobiety miały rodzić dzieci i dbać o domy. Były częścią majątku Ateńczyka. Platon był pierwszym filozofem, który zajął się sprawą kobiet. Krytykował ustrój ateński, że nie potrafił wykorzystać możliwości kobiet. Przyznawał, że wiele kobiet góruje intelektualnie i posiada większe uzdolnienia niż mężczyźni. Uważał odsuwanie kobiet od męskich zajęć za błąd, bo to redukowało siłę i możliwości państwa o połowę. W jego idealnym państwie kobiety miały otrzymywać taką samą edukację jak mężczyźni, a oni z kolei powinni zajmować się tym, co kobiety. Za pierwszy tekst o wydźwięku feministycznym uważa się komedię Arystofanesa „Lizystrata”. Kobiety wykorzystują Jak przestać być samotną seniorką Samotność w dzisiejszych czasach jest wbrew pozorom bolączką wielu ludzi. Wydaje się, że obecnie istnieje więcej niż kiedyś możliwości na zawarcie nowych znajomości i poznanie tej wymarzonej „drugiej połowy”. rzyć związek. Jeśli strach przed  samotnością nie  daje ci  spokoju, zastosuj technikę EFT. Technika ta  polega na  delikatnym opukiwaniu punktów zakończeń meridianów ciała i jest metodą, która równoważy zakłócenia w  układzie energetycznym i  uwalnia od  negatywnych emocji.  Jak znaleźć partnera? W  pewnych momentach życia kobiety marzą, aby spotkać na swojej drodze mężczyznę, który będzie odpowiadał ich oczekiwaniom. Jednak nieczęsto zdarza się, że panie wychodzą za mąż za właśnie takich partnerów. Niektóre wolą pozostać samotne, ponieważ nie  mogą znaleźć odpowiedniego dla siebie mężczyzny. Czasami decyzja o byciu singlem nie jest do końca świadoma. Niektóre kobiety po  prostu nie  potrafią zainteresować sobą potencjalnego obiektu swoich uczuć. Czasem wynika to z niskiej samooceny, czasem ze zbytniej pewności siebie lub z obawy przed odrzuceniem (zwłaszcza gdy kobieta została wcześniej zraniona przez mężczyznę). Panie często są zdania, że będą w pełni szczęśliwe dopiero wtedy, gdy wejdą w związek małżeński. Tymczasem o własny komfort psychiczny i zadowolenie z życia można dbać jeszcze przed snuciem planów o wspólnym domu i  rodzinie z  drugim człowiekiem. Oczywiście, rodzina jest ważna. Jednak usilne szukanie kandydata na męża czy żonę nie musi wcale prowadzić do przełamania samotności w sobie. Emocjonalne potrzeby można zaspokajać przez nawiązywanie kontaktów z innymi, podróżowanie, odwiedzanie ciekawych miejsc, wychodzenie do  klubów, dyskotek, kina, galerii sztuki itd. Nie wiesz, jak poznać kogoś interesującego, kto mógłby stać się twoim przyjacielem czy chociażby dobrym znajomym?  Przede wszystkim zacznij wychodzić do  ludzi i nie zamykaj się w czterech ścianach, spędzając czas sam na sam z telewizorem. Daj sobie szansę na  szczęście w  życiu. Każdy jest niepowtarzalną indywidualnością. Aby odczuć swoją wartość, wcale nie  potrzebujesz potwierdzeń z  zewnątrz. Decyzja o związku nie może wynikać z obawy przed samotnością, lecz z przekonania, że wspólne życie może być przyjemne i wzbogacające duchowo. Żeby pokonać samotność i nabrać większej pewności siebie, warto popracować nad  samodzielnością. Bycie odpowiedzialną za  siebie pomaga poznać własną wartość. Fot. @gettyimages


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 7 Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Nadejściu tegorocznej wiosny towarzyszyły duże opady deszczu. Poruszył się świat zasiewów i łąk. Zakwitły drzewa i trawy, zażółciły prymulki, orkiestra żab przywitała przelotny śnieg wspólnie wyuczoną muzyką. Do naszych sąsiadów przyleciały bociany. Trzy. Ten trzeci może był obcy, a może pochodził z zeszłorocznego lęgu, niemniej gruntownie zdołał zakłócić porządek w gnieździe. Wylądował obok starszej pary, która z ledwością zdołała go wypędzić. Fruwał wokół komina i z widoczną zazdrością spoglądał na tamtych dwoje, którzy głośno klekotając i tuląc się, starali się udowodnić, że z punktu widzenia bocianów ta placówka nie jest miejscem przyjaznym dla intruza. Nie przeszkadzało to jednak kandydatowi na sublokatora. Wylądował na sąsiednim kominie i czekał. Ale popełnił błąd, gdyż zacna para zaimprowizowała taką scenę miłosną, że odleciał z niesmakiem. Od tamtej pory go nie widziałem. Para bocianów, nim doszło do złożenia jaj, zaczęła reperować gniazdo. U nas też jest gniazdo. To jest, że tak powiem, gniazdo prywatne. Jego budowę rozpoczęliśmy trzy lata temu. Zawsze chciałem mieć na swoim podwórku bocianie gniazdo, po części dlatego, że – zdaniem ekspertów – takie gniazda są oznaką pokoju i małomiasteczkowego dobrobytu, poza tym nie trafiają w nie pioruny. Z tych powodów trzy lata temu postawiliśmy na szczycie naszej stodoły stare koło od wozu. Dlaczego koło? Ponieważ według znawców tematu nie ma bociana, który przelatując nad takim kołem, by na nim nie usiadł. Nie powiem: przybywające bociany rzeczywiście zerkały na koło, ale chyba czegoś mu brakowało, bo nawet na nim nie usiadły… Ledwie skończyła się zima, a w mojej głowie zaczęły się rodzić nowe pomysły na gniazdo. Tak więc na kole umieściliśmy duży używany kosz. Bociany spoglądały z góry na kosz, przelatywały nad nim, ale mijały go, jakby go wcale nie było. Może sądziły, że to nic poważnego, że po prostu ktoś zapomniał zabrać kosz, że weźmie go, gdy biedny bocian złoży w nim jajka... Ale biedny bocian też ma rozum i dba o swoje potomstwo!... Ze złości chciałem rozbić kosz o ziemię! Minęła kolejna zima, a we mnie znów wezbrało pragnienie posiadania małomiasteczkowego dostatku bez piorunów. „Nie rozdrabniajmy sprawy” – pomyślałem. W końcu na dachu naszej krytej trzciną stodoły dumnie prężyło się takie bocianie gniazdo, że prawie sam chciaIstván Fekete Gniazdo łem w nim zamieszkać. Na dole konstrukcji znajduje się koło, a na nim duży kosz z tysiącem gałęzi, źdźbeł traw i wszystkim, czego może potrzebować bociani dom. Czyli gniazdo gniazd! W głębi duszy marzyłem, by tegoroczne, gniazdujące u sąsiada bociany, widząc moje gniazdo, zostawiły swoje rzeczy i bez wahania przeniosły się do tego szykownego domu. A wraz z nimi - oczywiście - dobrobyt itp. Bociany przyleciały i zamieszkały „chwilowo” w starym gnieździe. Następnego dnia obserwowałem je przez lornetkę. Najwyraźniej odpoczywały, ale w międzyczasie często mrużyły oczy na widok nowego, cudownego gniazda. Aha!... Przed południem bociany przeniosły się do nas i stąd zaczęły obserwować swoje stare gniazdo, które w porównaniu z naszym, wyglądało marnie. Po południu wróciłem do domu akurat wtedy, gdy żona wygłaszała dzieciom mowę na temat bocianów, które „zamówił ojciec”. Byłem podbudowany. Tymczasem dziś rano rozpętała się burza z piorunami. Bociany zaczęły rozbierać gniazdo. Nie, nie to stare. Cholera! Nowe! Skrzynki lęgowe. Moje... Wyciągają po kolei gałęzie i zanoszą do starego, żeby je naprawić. Czułem się tak, jakby ktoś szarpał mnie za włosy. Przyglądałem się temu barbarzyństwu przez chwilę, po czym zacząłem gonić bociany. Jaka podłość z ich strony! Jeśli nie potrzebują mojego gniazda, niech zostawią je w spokoju! Z pewnością są na świecie bociany, które mają honor! Przylecą do mojego gniazda i w nim zamieszkają. Jednak bociany nie zawracały sobie mną głów. Odleciały i zreperowały swoje pielesze materiałami z mojego urodziwego gniazda. Poprosiłem żonę, aby wytłumaczyła dzieciom, że „zarządziłem powrót pierwszoroczniaków” do starego gniazda, ponieważ nie mają dobrego charakteru. Moja towarzyszka życia uśmiechnęła się kpiąco... (Przypomnę ci ten uśmiech przy zakupie wiosennego płaszcza!) Stoję tu teraz bez władzy, gniazda i bocianów. Ale nie czuję do nich złości. Z języka węgierskiego tłumaczyła Sonia Langowska swoją seksualność do wywierania presji na mężczyzn, chcąc zakończyć wojnę. Każdy konflikt łączył się w przeszłości i współcześnie z aktami gwałtu i przemocy wobec kobiet. Odmawiano kobietom prawa do decydowania o własnej seksualności, co często prowadziło do przemocy i było formą sprawowania władzy przez mężczyzn. W 2004 roku Amnesty International rozpoczęło kampanię pod hasłem „Stop przemocy wobec kobiet” uznając, że przemoc wynika z łamania praw człowieka. Jednym z podstawowych praw jest równość w dostępie do edukacji. Przyczyną zacofania gospodarczego wielu rejonów świata jest właśnie brak dostępu do edukacji dla kobiet. Warunkiem emancypacji kobiet w przeszłości była możliwość zdobywania wiedzy, podobnie dzisiaj dla wielu dziewcząt i kobiet z takich krajów jak Indie, Pakistan i kraje Ameryki Łacińskiej dostęp do wiedzy jest środkiem do decydowania o sobie. Dzień Kobiet świadczy o sile sprawczej kobiet, dzięki której udało im się wywalczyć równość wobec prawa i prawo do głosowania, ale równość między kobietami a mężczyznami nie zawsze pozostaje w zgodzie z konstytucyjną gwarancją równości. W wielu krajach kobiety uważane są za gorsze od mężczyzn i życie dziewczynek jest mniej warte od życia chłopców. W Indiach, Chinach, Pakistanie zabija się nienarodzone dzieci, jeżeli są płci żeńskiej. Śmiertelność wśród małych dziewczynek jest wysoka, bo są gorzej odżywiane i zaniedbywane. Nie posyła się do szkoły, zmusza do ciężkiej pracy. Lista kobiet, które zapisały się w historii jest bardzo długa, są wśród nich kobiety, których imion nigdy nie poznamy, ale swoim życiem zaświadczały o wielkiej sile kobiet, na których spoczywał obowiązek wychowania dzieci i zapewnienia rodzinie bytu. Kobietom łatwiej było dostosować się do nowych warunków życia. Przecierały szlaki w czasach, kiedy kobietom niewiele było wolno. Uważa się, że gdyby w polityce było więcej kobiet żyło by się bezpieczniej i dostatniej. Wiosna jest początkiem czegoś nowego, narodzin, a kobiety zawsze potrafiły wykorzystać sprzyjające warunki, miały lepsze zdolności adaptacyjne niż mężczyźni. Są twórcze i kreatywne. Kobiety wiosną pięknieją, doceniają życie i potrafią czerpać radość z życia. Antoine de Saint-Exupery podziwiał kobiety mówiąc o nich, że są życiem, bez kobiet świat byłby martwy, są afirmacją życia. Nie bez powodu marzec dedykowany jest kobietom, kobiety podobnie jak natura są pełne energii i determinacji. Otwierają się na wszystko co nowe i mają w sobie siłę na zmiany. Jolanta Krause Fot. @gettyimages Wtedy możesz realizować cele, zaspokajać swoje potrzeby i cieszyć się z kontaktu z innymi ludźmi. Jak zainteresować sobą mężczyznę? Kobiety, poszukując partnera, powinny realnie spojrzeć na  rzeczywistość. Jakie panie najczęściej podbijają serca mężczyzn? Te, które postrzegane są przez nich za  atrakcyjne, niezwykłe, warte zdobywania. Gdy  osamotnienie daje ci się we znaki i nie chcesz już dłużej być sama, zadaj sobie pytanie, czego oczekujesz od mężczyzny i jakim typem kobiety jesteś. Zastanów się również, czego od kobiety oczekują mężczyźni. Nie ograniczaj się do fizyczności, choć, oczywiście, wygląd ma dla panów niemałe znaczenie. Szanse na zainteresowanie sobą mają jednak przede wszystkim te kobiety, które są dla mężczyzn dostępne w  sensie psychicznym – spontaniczne, wesołe, uśmiechnięte, radujące się życiem, pewne siebie, zadowolone z kontaktów z ludźmi. Takie panie zachowują się, jakby odniosły sukces i zwykle osiągają go, także na polu osobistym. Jak przyciągnąć uwagę mężczyzny? Nie musisz biernie czekać na jego zainteresowanie twoją osobą, możesz go  sprowokować do  kontaktu. Często decydujące jest pierwsze wrażenie. Pożądana jest pewność siebie, niewskazane natomiast – przybieranie pozycji osoby przegranej i stłamszonej. Warto też okazywać dowody sympatii. Takie zachowanie pozbawia mężczyznę oporów przed  nawiązaniem znajomości. Mężczyźni bowiem też często są nieśmiali i boją się podejmować ryzyko. Dopiero gdy  zauważą, że  mają szansę, mobilizują się do działania. Panowie na  ogół nie  zwracają uwagi na  to, czy  kobieta jest ubrana według najnowszych trendów mody. Zdecydowanie wolą umiar, a ich wyobraźnię pobudzają panie podkreślające strojem swoją sylwetkę. Unikać należy jednak wszelkich nienaturalności, np.  strojnych kreacji, mocnych ozdób oraz bardzo wysokich obcasów. Za mało atrakcyjne uchodzą też kobiety przesadnie obwieszone biżuterią i mające zbyt ostry makijaż. Mężczyznom dużo bardziej podoba się naturalność i subtelność. Samotność nie musi być twoim zmartwieniem, jeśli pozbędziesz się obaw o  to, że  możesz popełnić błąd. Każdy ma prawo do pomyłki. Znajomość z drugą osobą nie  musi się zakończyć drogą do  ołtarza i  wspólnym życiem. Warto jednak przełamywać nieśmiałość i otwierać się na ludzi, by mieć znajomych i przyjaciół, z którymi warto spędzać czas, rozmawiać, dyskutować, kłócić się i bawić. mgr Kamila Krocz O Autorce: Psycholog społeczny, autorka wielu publikacji dotyczących rozwoju osobistego oraz warsztatów z doradztwa zawodowego i komunikacji międzypłciowej. Źródło: portal.abczdrowie.pl/ jak-przestac-byc-samotnym


8 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo – Dzwoniła Kinga, zarezerwowała nam wyjazd na dwa tygodnie na Kretę – jedziemy? – Jedziemy! – Trzy lata nie byłem na urlopie, więc bez zastanowienia skwapliwie przytaknąłem mojej żonie. Kinga to córka naszej przyjaciółki. Zbliża się do trzydziestki, zgrabna, z niesfornie pokręconymi przez naturę blond włosami. Już na Krecie, od czasu do czasu, będę przezywał ją „Doda”. Kinga i Doda (Doda ze swoich początków kariery) są do siebie momentami bardzo podobne. Nasza przyjaciółka, matka Kingi-Dody, przed laty bardzo często towarzyszyła nam w podobnych eskapadach. Tym razem, jedziemy z jej córką i zięciem. Mężem Kingi jest Beniamin. – Ciekawe, jak odbierzecie Beniamina? W tym ni to pytaniu, ni to zawoalowanej przestrodze naszej przyjaciółki wyczuwałem też trochę żalu, że ona, tym razem, nie pojedzie nami. Beniamin to mężczyzna trzydziestoparoletni o ładnej twarzy dziecka. Krótko obcięte włosy, uśmiechnięte brązowe oczy, muskularna, wysportowana sylwetka. Taki men zapewne ogania się od kobiet jak od much. Kinga i Beniamin są małżeństwem już od paru lat i bardzo się kochają. Widać to, kiedy Beniamin targa wypchane ponad stan walizy Kingi, zapewne pełne zbędnych ciuchów i kosmetyków, kiedy pilnuje, aby to ona zajęła lepsze miejsce przy oknie w samolocie czy autokarze, gdy obsługuje ją troskliwie w hotelowej restauracji w trakcie korzystania ze szwedzkiego bufetu. Pozwala też, tej sroce, na bezmyślne kupowanie wszystkiego, co się świeci. Kinga, rozkapryszona Kinga, również kocha Beniamina – po swojemu. Czterogwiazdkowy hotel spełnia nasze wszelkie oczekiwania. Chociaż Kinga, zażądała zmiany ich pokoju, bo… „Ona chce z widokiem na morze…” Leżymy na leżakach pod kolorowymi parasolami, tuż przy basenie z wodą o barwie szafiru. Jestem przez moją żonę posmarowany tłustym olejkiem, od czubka głowy po same stopy. Popijamy zimne piwo z oszronionych kufli. Czytamy przywiezione z Polski książki, tygodniki, rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Od czasu do czasu jesteśmy głośni, głośniejsi nawet niż Niemcy, leżący na swoich leżakach w pobliżu. Jesteśmy głośni chichotem Kingi i… mojej żony? Okazuje się, że moja żona na wakacjach, dla towarzystwa też potrafi śmiać się bez opamiętania. Czujemy się doskonale. Stanowimy zgraną paczkę, mimo że ja mógłbym być chyba ojcem każdego z nich. Moja żona jest młodsza ode mnie o dwadzieścia lat, Beniamin i Kinga, co najmniej po dziesięć od mojej żony. – Przestań chwalić się tym swoim wiekiem! Nie jesteś emerytem. Jesteś normalnym facetem, za którym poleci każda babka! – Beniamin sztorcuje mnie, gdy próbuję po raz któryś, napomykać o swoim wieku. – Ja pierwsza bym poleciała! – chichocząc, krzyczy na cały basen Kinga. – To… może zamieńmy się… Albo zamieszkajmy razem w jednym pokoju – ja bym chciał! – Beniaminowi, kiedy to mówi, dziwnie zaiskrzyły oczy skierowane na moją żonę. – No, to już! Idziemy do pokoju! – Skwapliwie podtrzymuję temat, ale wiem przecież, że to... – Może zaskoczyłyby nas wyjątkowe przeżycia, odczucia, doznania… – dalej, nie daje za wygraną Beniamin. Mimo, że odwrócony jestem do Kingi, kątem oka obserwuję moją żonę. Teraz na nią kolej. Jak się zachowa? Co powie? Pierwszy raz od prawie dwunastu lat naszego wspólnego pożycia, zaistniała taka przedziwna sytuacja. – Możemy spróbować… – krótkie dwa słowa, krótka odpowiedź, ale znam moją żonę i wiem, przecież widzę jak przez jej oblicze – niczym na ekranie w kinie – przesuwają się całe obrazy myśli. Natychmiast, próbuję zbagatelizować temat – Byłoby jak w tym dowcipie o ojcu, matce, córce i dwóch studentach… – Zaśmiewamy się z opowiedzianego przeze mnie dowcipu. Moja żona też? Wieczorem, po kolacji i po spacerze w pobliskim miasteczku, wracamy do naszego hotelu. Na spacerze układało się jakoś tak, że nawet w sklepach, moja żona jest zawsze bliżej Kingi. Ja chodziłem z Beniaminem. Hotelowy prysznic zmył z nas kurz całego dnia. Kładę się nagi pod chłodne prześcieradło. Moja żona zakłada piżamę. Próbuję jej na to nie pozwolić… – Odsuń się! – Przecież wolisz z Kingę. Odwraca się i niedostępna próbuje zasnąć. Nazajutrz prawie ze sobą nie rozmawiamy. Wiem, że to ja pierwszy powinienem zrobić wszystko, żeby ją udobruchać. Szkoda tracić takich pięknych dni, chwil. Bardzo kocham moją żonę. Każda sekunda, w której ona jest zagniewana, boli. Postarałem się – mam swoje sposoby! W końcu wszystko jest ok. Beniamin – jaki on jest? Co ma w tej swojej głowie podobnej do greckich posągów, których pełno dookoła na wyspie? Po przyjeździe do naszego hotelu ledwie zdążyliśmy postawić w holu nasze walizy, on już wyniuchał kącik z dostępem do Internetu. – Już dzisiaj na giełdzie zarobiłem tyle, ile zapłaciliśmy za naszą wycieczkę – oznajmił pyszałkowato. Później, kiedy spacerowaliśmy po pobliskich uliczkach, przypominających swoimi rozgałęzieniami zjedzoną niedawno ośmiornicę z grilla, uliczkach uroczych, pełnych kawiarenek, restauracji, sklepików z ciuszkami i pamiątkami, Beniamin opowiadał mi o swojej pracy w polsko-szwajcarskiej firmie, która zajmuje się recyklingiem. Firma jest prężna, od niedawna notowana na giełdzie, a Beniamin, chwali mi się, że będąc jednym z jej menadżerów, i on, swoją twórczą inwencją, firmie przysparza milionowych zysków. – Nie możesz sam spróbować otworzyć podobnej firmy na swój rachunek? – zadaję pytanie – ja, biznesowy laik. W odpowiedzi widzę uśmiech na jego twarzy. – Nie, nie… To kapitałowo ogromne przedsięwzięcie. Marzę o własnym hoteliku. Właśnie zaczęliśmy jego budowę. Naszą rozmowę przerywa dźwięk komórki. Beniamin wyjmuje ją z kieszeni: – Taaaak… – i po chwili – Absolutnie! W żadnym wypadku! Żadnych zaliczek! Dostali swoje, niech zapieprzają! Przyjadę, to się rozliczę! Kiedy skończył, powiedział do mnie: – Kurwa, znowu chcieli forsę! Ojciec pilnuje mi całej budowy. Jak przyjadę, będzie już stała druga kondygnacja. Mam świetną brygadę, zasuwają, ale trzeba ich krótko trzymać! Patrzyłem na Beniamina z podziwem. Imponował mi ukończeniem dwóch fakultetów, płynną znajomością trzech języków. Tu na wakacjach zachowywał się swobodnie, z dużą dozą pewności siebie. Był pełen werwy, ciekawy świata. Oprócz waliz z garderobą Kingi, tachał z Polski oprzyrządowanie do nurkowania. Wstawał skoro świt i był już po parogodzinnym nurkowaniu, kiedy my schodziliśmy dopiero na śniadanie. – Musisz kiedyś ponurkować ze mną. Zobaczysz inny, bajkowy świat, którego nawet się nie domyślasz. – Tak. Nigdy nie pływałem głębiej pod wodą. Nie znam tego świata i chyba bym się bał. Ty schodzisz bardzo głęboko i daleko wypływasz… – Popłyniesz ze mną. Popłyniemy na rafy, weźmiemy tylko płetwy i maski. Pływam jak wielu innych, po amatorsku, ale nie najgorzej, Tak jakoś się jednak składało, że nie pływałem nigdy w płetwach. Teraz siedzę z Beniaminem w wodzie przy brzegu. On pomaga mi założyć płetwy, które jakby ożyły i próbują wypłynąć beze mnie. Zakładam maskę, tak, by dobrze przylegała do twarzy. Gdy się zagłębiamy, mam już rurkę w ustach. W końcu płyniemy, ja niezdarnie korzystając z płetw. Mimo starań, nie nadążam za Beniaminem. W pewnym momencie poczułem jak Beniamin łapie mnie za nadgarstek prawej ręki i, ciągnie mnie coraz dalej, dalej od brzegu – tam gdzie czekają na nas; „bajkowe kolory raf i cudowne ławice ryb”, płyniemy. Mnie zdaje się, że upływa wieczność. Coraz gwałtowniej oddycham, wokół oddzielonego maską nosa pojawia się woda, nic nie widzę przez zaparowane okulary. Nagle, wyrywam rękę z jego uścisku dłoni, wynurzam gwałtownie głowę, zdzieram z siebie maskę – bo woda wlała mi się do rurki, do gardła, i zaczynałem się dławić. – Spokojnie, spokojnie. Opłucz maskę i załóż z powrotem… Z szumu fal, dochodzi do mnie pewny głos Beniamina. Strachliwie rozglądam się dookoła. Gdzieś w oddali majaczy cienka nitka brzegu, na którym już niczego nie rozróżniam. Zaczynam zdawać sobie sprawę, że jeszcze nigdy nie odpłynąłem tak daleko. Słona woda wgryza mi się w oczy i krtań. Uszy mam zatkane. – Gdzie te rafy? – zaskrzeczałem, ciągle jeszcze bez maski. – Już niedaleko, załóż, załóż z powrotem maskę! – Z plusku wody, dolatują do mnie słowa Beniamina. Na powrót założyłem maskę, ale czułem się bardzo zmęczony i spanikowany, wszystko robiłem jakoś tak niesprawnie. Słona woda ciągle dostawała mi się do ust, do gardła, pod powieki. Moje nogi w płetwach pracowały z niebezpiecznym pośpiechem, nerwowo, nieumiejętnie. Nagle poczułem, że jedna z płetw (wypożyczonych, za dużych) zsuwa mi się ze stopy i ginie gdzieś w odmętach. – Zgubiłem, zgubiłem płetwę! – panicznie charczę w stronę Beniamina, który nagle zrywa z siebie maskę i daje nura pod wodę. Po chwili wynurza się. W ręku trzyma tylko swoją rurkę i parskając wodą, oddychając ciężko, widząc, że ja z coraz większym trudem radzę sobie z utrzymaniem na powierzchni – krzyczy: – Już tamtej nie znajdziemy, wypieprz i tę drugą! Bez płetw poczułem się jakoś mimo wszystko pewniej. Krzyknąłem – zawracamy! – Nie popłyniemy dalej? Do rafy mamy parę metrów. Oddam ci moje płetwy. – Nie, nie! Wracam, wracam! – krzyczę, już całkowicie spanikowany. Udało mi się wcisnąć maskę na twarz, ustami objąłem ustnik rurki, zanurzyłem głowę, i kierowałem się ku brzegowi… W końcu, w końcu, ledwie powłócząc nogami, wychodzę na brzeg. Oddycham ciężko, jestem wyczerpany do cna. – Potrenujemy wieczorem pływanie w masce i płetwach przy brzegu. Jutro popłyniemy na rafy! – decyduje za mnie Beniamin. – Dobrze… – zgadzam się niepewnie. – O, już wróciliście? – jednocześnie zdziwiły się nasze kobiety porozkładane na leżakach przy basenie, niczym suszące się na słońcu, złowione przez rybaków ryby. – Tak, Piotr zgubił płetwy – Beniamin odpowiedział pierwszy. Ześlizgnęły mi się. Wypożyczyliśmy za duży rozmiar… – zacząłem się tłumaczyć. Tylko na ten moment otwarte oczy naszych kobiet – znowu zamknęły się pod przyciemnionymi szkłami okularów. A ja, rozłożony na leżaku, ledwie dochodząc do siebie, mam dużo czasu na rozmyślania o naszej wyprawie na rafy i, o Beniaminie. Myślałem o nim z podziwem. Imponował mi nie tylko tym, że w wodzie czuł się jak ryba, ale i tym, z jaką lekkością i znawstwem zamawiał w zależności od okoliczności, w języku angielskim, francuskim czy hiszpańskim wyszukane potrawy, lub marki win, wymagając przy tym, by kelnerzy mu nadskakiwali, ale… – Nie zostawiasz nigdy napiwków? – dziwiłem się. Nim wsiadaliśmy do zatrzymanej taksówki, targował się o jedno euro, a potem przy wysiadaniu próbował urwać kierowcy drugie. Gdy powiedział wprost, że nie zostawia napiwków nigdzie, nikomu – nie wytrzymałem i nieśmiało zacząłem na swoją starą śpiewkę: To my, bogatsi Polacy, pionierzy BIAŁO-NIEBIESKO


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 9 Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo wyjazdów na Kanary, Bali, Majorkę, Dominikanę, czy Kretę powinniśmy zmieniać nieciekawą opinię o nas. Nie powinniśmy ciągle targować się, kombinować, nie dając napiwków bagażowemu, czy pokojowej. Wyrywać się przed wszystkich – by czasami, ktoś nie zajął nam lepszego miejsca w autokarze, na statku, czy w restauracji i, na dodatek mieć zawsze pretensję o wszystko. – No tak, tak, ale… – zbył moje marudzenie Beniamin. Wracamy dużym pasażerskim promem z wycieczki po Santorini. Trójpokładowy prom z luksusowo wyposażonymi restauracjami i barami tnie głębiny morskie niczym ja materiał na garnitur. Rozsiedliśmy się wygodnie w jednej z restauracji na szerokich, skórzanych fotelach. Będziemy tak płynąć przez cztery godziny. Napawamy się widokiem poszarpanych brzegów, lazurem wody, smakiem pysznej kawy i zimnego piwa. Rozmawiamy, rozmawiamy – jeszcze raz przeżywamy doznania dzisiejszego dnia na cudownej wyspie Santorini. Wciąż w pamięci mamy białe uliczki z wciśniętymi w skały domkami o niebieskich dachach. Uliczki jak z bajki, pełne kafejek, restauracji, wiatraków, dzwonnic, sklepów ze złotem i brylantami, z ciuchami i pamiątkami. Wszędzie biało-niebiesko. Niesamowite wrażenia, które pozostaną w nas na długo… Czy na tak długo – jak we mnie tamten… gdzieś z głębin świadomości wynurzający się niezapomniany, wstrząsający, obraz w kolorach białym i niebieskim? Zaraz po wojnie, zamieszkałem z matką w Słupsku, w poniemieckiej kamienicy, w której zajmowaliśmy mieszkanie na pierwszym piętrze. Na parterze mieszkała rodzina z dziewczynką w moim wieku. Pamiętam, jak moja mama mówiła, że ta dziewczynka nie ma rodziców, że wychowują ją obcy ludzie. W tamtych czasach nie było to nic szczególnego, osieroconych dzieci było dużo. Nie pamiętam, jak miała na imię. Całymi dniami przesiadywała w swoim mieszkaniu na parterze, nie pokazywała się, nigdy nie bawiła się z nami – innymi dziećmi. Raz przemknęła koło mnie na dole klatki schodowej, było ciemno i nie bardzo mogłem się jej przyjrzeć. Innym razem zobaczyłem ją przez otwarte drzwi ich mieszkania w przedpokoju. Któregoś dnia, kiedy nie było dzieci na podwórku, a mnie się nudziło, postanowiłem ją odwiedzić. Stoję przed jej drzwiami ze swoimi ołowianymi żołnierzykami w kieszeniach. Jednym z żołnierzyków delikatnie pukam w drzwi, czekając, aż mi ktoś otworzy. – Chcę się pobawić z… (dzisiaj nie pamiętam już imienia). – Weeejjjdź… – słowo, które usłyszałem od starszej pani, rozbrzmiewało tak długawo, że chyba prędzej wbiegłbym i zbiegł po schodach z piętra. W całym mieszkaniu panował półmrok. W naszym mieszkaniu już od dawna rozbłyskują wszystkie żarówki. – Czemu nie zapalają światła? – Wejdź tu, do pokoju, zaraz (tu imię) przyjdzie do ciebie… – Starszawa pani otwierając mi drzwi, ciągle cedzi z namysłem każde słowo. Wchodząc do pokoju dziewczynki, doznałem niesamowitego wrażenia. Wydało mi się, że znalazłem się gdzieś poza rzeczywistością, w zaczarowanym świecie bajki. (Teraz, mogę przyrównać to wrażenie do tego – jakie towarzyszyło mi przy zwiedzaniu Santorini). To był niewielki pokoik. Może miał około siedmiu, ośmiu metrów kwadratowych. – Osiem metrów bieli i niebieskości; białe ściany, okna, białe koronkowe firany, białe meble; szafa, stół, krzesła, a nawet biały tapczan. - Wszystko białe, ale… biały stolik był przykryty niebieskim obrusikiem. Zza szklanych drzwi białej szafy prześwitywały niebieskie zazdrostki. Tapczan przykryty był niebieską narzutą, a białe firanki u góry ozdabiał niebieski lambrekin. Oprócz tych dużych, prawdziwych mebli zobaczyłem kącik „umeblowany” meblami-zabawkami zrobionymi na podobieństwo tych prawdziwych. Szafa od tego kompletu sięgała mi do pasa. Na proporcjonalnie do szafy mniejszym stoliku, stał niebieski zabawkowy serwis do kawy. Na białej kuchence niby gotowało się coś w niebieskich rondelkach, garnuszkach i czajniczku… Ciągle byłem sam w tym zaczarowanym (tak mi się wtedy zdawało) pokoju. Z nieukrywanym zachwytem rozglądając się dookoła, zobaczyłem w białym łóżeczku sporej wielkości lalkę. Lalka przykryta była niebieską kołderką. Miała oczy zamknięte dużymi zawiniętymi, czarnymi rzęsami. Policzki lśniły różem, usta czerwienią. Delikatnie, palcem, chciałem otworzyć te jej zamknięte rzęsowe powieki, gdy nagle, usłyszałem za sobą w otwartych drzwiach pokoju zniekształcony, nosowy, charczący głos – głos inny niż wszystkie: – Zostaw! Nie ruszaj! Odwróciłem się przestraszony, jakby ktoś nakrył mnie na kradzieży. Stała blisko mnie, była mojego wzrostu. Miała na sobie białą bluzeczkę wykończoną u góry kołnierzykiem beyby, spódniczkę do kolan, podkolanówki, i na stopach sandałki. Jej włosy, jasne jak piasek na naszych bałtyckich plażach, okalały chudziutką twarz. I, ta twarz… była jedną wielką blizną. Jej ręka, która teraz odciągała moją dłoń od lalki, również nie miała wszystkich palców. Kalekie usta jeszcze raz zacharczały: – Zostaw, zostaw, nie dotykaj! Przestraszony, robiąc sobie miejsce do ucieczki popchnąłem ją. Za chwilę byłem w swoim mieszkaniu. Jeszcze się trząsłem, kiedy moja mama opowiadała mi historię dziewczynki. Mieszkała na wsi, gdzieś na wschodnich krańcach Wołynia, z rodzicami i piątką rodzeństwa, gdy do ich domu wtargnęli Ukraińcy – banda UPA. Wypowiedziane przez moją mamę te trzy litery U P A w połączeniu ze słowem „banda” brzmiały na tyle wystarczająco groźnie i strasznie, że zapamiętałem je na całe życie. Bandyci wymordowali wszystkich we wsi, wszystkich w ich domu. Rodziców, jej trzy siostry i dwóch braci. Ona się schowała. Weszła w szczelinę między piecem a ścianą. Bandyci jednak ją zauważyli. Jeden z nich bagnetem, jak daleko mógł sięgnąć, siekł po twarzy, piersiach, broniących się dziecięcych rączkach. Chciał zabić. Dziewczynka przeżyła… Jesteśmy na promie w jednej z restauracji, popijamy białe zimne wino, chrzęści nam w ustach ośmiornica z grilla, nasze panie, zajadając się sałatką szefa, chichoczą z byle czego. – Życie jest cudowne! Santorini jest cudowna! Biało-niebieska! Następnego dnia w naszym hotelu leżymy na leżakach w pobliżu basenu. Moja żona czyta Trzy czerwce Julii Glass, Kinga trzyma w ręku Wspomnienia gejszy, ja przeglądam przywiezione z Polski tygodniki. Wiatr – skąd tu się wziął? – Jakby ciekawy, o czym piszą w Newsweeku, przewraca mi strony tygodnika. A Beniamin? Beniamin ma w ręku otwartą średnio grubą książkę w miękkiej okładce. Jeszcze nie dojrzałem tytułu. Z okładki spoziera sympatyczna twarz starszego mężczyzny okolona krótko przystrzyżoną, prawie białą brodą. I te oczy… Mądre, śmiejące, zachęcające do przyjaźni. – Skąd znasz tego faceta? – usilnie zadaję sobie w myślach pytanie. - Przypomnij sobie… – Nie, nie przypomnę. – Beniamin, co czytasz? – Paulo Coelho Być jak płynąca rzeka. Myślałem, że będzie miał pretensję, że mu przeszkadzam, ale on mówi dalej – Czytam wszystko, co wyda, lubimy go z Kingą. Czytałeś jakąś jego książkę? –dopytuje mnie w końcu. W takich momentach jestem zły na siebie. Czytam dużo. W trakcie połykania książek, niejednokrotnie przeżywam je bardzo. Utożsamiam się z bohaterem, śmieję się, bywa, że popłakuję, biorę udział w akcji, ale, już na drugi, trzeci dzień, kiedy mam w dłoniach następną książkę, zapominam o tamtej – nie pamiętam tytułu, nie pamiętam nazwiska autora. On napisał też Alchemika – przypomina Beniamin. Och! Naturalnie! Naturalnie! Podobał mi się Alchemik! – Krzyczę entuzjastycznie. – To posłuchaj tego… Beniamin, naśladując zawodowego lektora, zaczyna czytać: O spotkaniu ze Stwórcą mówi w kazaniu z 1890 roku pastor Henry Drummoud: W tej najważniejszej dla człowieka chwili nie padnie pytanie: Jak żyłem? Ale: Jak kochałem? Ostatecznym rozstrzygnięciem tych poszukiwań będzie siła naszej miłości. Bez znaczenia okaże się to, co zrobiliśmy, w co wierzyliśmy, co osiągnęliśmy. Z tych rzeczy nikt nas nie będzie rozliczał, ale odpowiemy za to, jak kochaliśmy najbliższych. W niepamięć pójdą nasze błędy. Nie zostaniemy osądzeni za popełnione zło, lecz za dobro, którego nie uczyniliśmy, albowiem trzymać miłość zamkniętą w sobie – to postępować wbrew woli Boga, to dowód, że nigdy Go nie poznaliśmy, że kochał nas na próżno. – Beniamin skończył. Kinga zachichotała mówiąc: Och! Ty mój artysto! Pięknie przeczytałeś – niczym lektor! Moja żona, słysząc słowa Kingi, opowiedziała historyjkę o mnie, jak to kiedyś przejeżdżając autokarem przez Włochy szosą w pobliżu jeziora Como, przerwałem panującą w autokarze martwą ciszę, recytując na głos: „I, mówiąc słowami wieszcza: Pięknie, kurwa, pięknie…” Wszyscy wybuchnęli śmiechem i wtedy w autokarze, i teraz. Gdy oni jeszcze się śmiali, ja popatrzyłem na Beniamina inaczej. Intrygował mnie. Dlaczego wybrał akurat ten fragment książki? Czy przeczytany fragment to tylko przypadek otwartej strony? Byłem na niego wkurzony. Wszyscy byliśmy wściekli, gdy nie zjechał z nami kolejką linową ze wzgórza Santorini na czekający na nas na dole prom. – Zejdę pieszo po zboczu – zdecydował w czasie, gdy my staliśmy w długiej kolejce do kasy po bilety. Zdenerwowani, czekamy i czekamy na niego na promie, który już ma odpłynąć – a jego ciągle nie ma i nie ma. Zamieszanie, nerwy. Kinga pobiegła do kapitana z prośbą o zatrzymanie promu. …Sam nie wiem jak to się mogło przydarzyć właśnie mnie. Zbiegałem po stromym zboczu, po schodkach, po udeptanym żwirze, nagle… Musiałem chyba nadepnąć na kamień, bo, podwinęła mi się noga – o, w kostce. Kuuuurwa! ból jak… Przekonany byłem, że złamałem… Nie mogłem stąpnąć, nie mogłem stopą dotknąć ziemi… Zacząłem skakać na jednej nodze, ale wiecie, jak to się skacze z górki… W dodatku nerwy, przecież wiedziałem, że odpływa prom. Na szczęście, dwie Ukrainki, studentki… One wzięły mnie pod pachy, prawie mnie znosiły… – Tłumaczył swoje spóźnienie zdenerwowanej, krzyczącej na cały prom Kindze ciągle obolały Beniamin, mimo, że na promie, lekarz zdążył mu wzmocnić, unieruchomić stopę aż po kolano, i zaaplikował mu serię przeciwbólowych zastrzyków. Już w miarę uspokojeni, siedzimy przy restauracyjnym stole, już kelner przyjął od nas zamówienie. – Muszę do toalety… Beniamin nagle wstaje od stołu i kuśtykając opuszcza nas… Nie ma go z nami, gdy już jemy ogromniaste krewety, popijając przednim białym winem… I nie ma jeszcze wtedy, gdy smakujemy deser, popijany kawą. I, znowu, czerwona od gniewu Kinga, odrzuca serwetkę na talerz i wybiega z restauracji… Z żoną pijemy już drugą kawę, gdy w końcu, oni oboje wracają do stolika. Jednemu i drugiemu nie zamykają się usta: Wyobraźcie sobie, że mój mężuś – ten kochany Beniaminek! – Siedział sobie przy barze z dwiema Ruskimi blondyneczkami i… popijał z niemi wódeczkę! – Nie z Ruskimi tylko z Ukrainkami… – Beniamin ledwie wciskał się w dialog Kingi. – To były te studentki, które mi pomogły dowlec się do promu. Natknąłem się na nie - musiałem im jakoś podziękować… Taki to jest ten nasz Beniamin… Mimo wszystko, coraz większą przyjemność sprawia mi z nim obcowanie. Idziemy obok siebie, on jeszcze kuleje, mimo, że minęło już dwa dni od tej „tragedii”. – Wyglądacie w tych żółtych sweterkach jak, dwa pedałki, ha, ha… – Kinga, w końcu wybaczywszy już wszystko mężowi – znowu wybucha tym swoim śmiechem Dody. Jest noc. Leżę w łóżku obok mojej żony, wsłuchuję się w jej lekki, spokojny oddech. Ma zamknięte oczy, śpi. Ja z rękoma pod głową rozmyślam: Ciekawe… gdyby przyszło mi żyć z Beniaminem, tak, na co dzień – jak mąż z żoną – dzień po dniu, przez dwadzieścia cztery godziny… Teraz, kiedy odbywają się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, zgodnie komentujemy każde podanie, każde z zagrań, każdy gwizdek sędziego, czy zmianę zawodnika… Dochodzimy nieustannie do takich samych wniosków, spostrzeżeń – zgodni do bólu – jakby, myśli nasze wychodziły z jednej głowy, z jednego mózgu – męskiego mózgu. Tak, rzeczywiście, mężczyzna z mężczyzną może być bliżej w niektórych przypadkach… Bliżej, niż z kobietą, ale… co z miłością, co z seksem? Jak kochać się z mężczyzną? Zamykam oczy i próbuję sobie wyobrazić takie zbliżenie. Brrr… aż mną wstrząsnęło. Pochylam się nad wystającą spod przykrycia głowę mojej żony, delikatnie całuję ją w ucho. Kocham cię moja kobieto. Zasypiam. Marzec 2006 r. Janusz Wiśniewski


10 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo ŚLĄSK OPOLSKI (02–07.06.2024) Obfitość atrakcji, jaką zaoferować może ten region, jest wręcz zadziwiająca. Stanowi on zatem ciekawą alternatywę dla bardziej zatłoczonych przez turystów regionów kraju. Zwiedzimy m.in.: Opole z piękną Starówką i słynnym Amfiteatrem, baśniowy zamek w Mosznie (mający 99 wież i 365 pomieszczeń!), późnobarokowy pałac w Kamieniu Śląskim, renesansowy zamek w Niemodlinie, a także tzw. „Śląski Wawel”, czyli zamek Piastów Śląskich w Brzegu. Całości dopełnią Kalwaria Annogórska, rejs po Odrze, a także Kościół św. Jakuba w Małujowicach, z malowidłami pokrywającymi całe wnętrze świątyni. WOKÓŁ BESKIDÓW – Żywieckie (09–14.06.2024) Tym razem poznamy południowy kraniec województwa śląskiego, w którego sercu leży Kotlina Żywiecka. Kraina ta pełna jest nieoczywistej przyrody, architektonicznych kontrastów i czarujących legend. W naszym programie jest m.in.: Cieszyn, Bielsko-Biała czy Wadowice. Na liście atrakcji nie zabraknie skoczni narciarskich w Szczyrku i Wiśle, „Małego Wawelu” i „Karczmy Rzym” w Suchej Beskidzkiej, Centrum Koronki Koniakowskiej i Centrum Pasterskiego w Koniakowej, a także Jeziora Żywieckiego oraz Góry Żar. GÓRNY ŚLĄSK (23–28.06.2024) Program naszej wycieczki skupia się wokół Katowic, gdzie będziemy mieli naszą bazę. Wycieczka przybliży kulturę tego regionu, poznamy także śląską kuchnię i... ślůnsko godke. Podczas wyjazdu zwiedzimy Katowice („Szlak moderny”, Spodek, Nikiszowiec oraz Giszowiec, Strefę Kultury i Muzeum Śląskie), ale także osiedle robotnicze Donnersmarcka „Zandka” w Zabrzu, Radiostację Gliwice oraz Chorzów (Park Śląski, Rosarium, Ogród Japoński i Muzeum Hutnictwa). W programie nie może zabraknąć Pałacu Książąt Pszczyńskich w Pszczynie oraz Kopalni Srebra (z podziemną eksploracją i spływem), która uwieńczy klimat Tarnowskich Gór. NAD NARWIĄ I BIEBRZĄ (21–26.06.2024) W drugiej odsłonie Podlasia chcemy zanurzyć się jeszcze bardziej w klimat tego regionu, zasmakować podlaskiej przyrody, historii i kultury... Czekają na nas Kiermusy, czyli: „Dworskie Czworaki” (chaty garncarza, bartnika, tkacza, rybaka i kowala), „Dworek nad Łąkami”, restauracja „Karczma Rzym”, Aleja Dębów oraz Muzeum Oręża Polskiego im. Jerzego Hoffmana. Ale to nie wszystko! Będzie również spływ tratwami po Biebrzy, Zamek w Tykocinie, Skit w Odrynkach (pustelnia nadnarwiańskich mnichów), Park Miniatur Zabytków Podlasia w Hajnówce, Kraina Otwartych Okiennic, Spacer z „Supraskimi Szwendaczkami”, a także „Ziołowy Zakątek” w Korycinach (żywy skansen), i to wszystko w miłym towarzystwie przyrody Narwiańskiego Parku Narodowego! Wędrując z Fundacją FLY W marcu jak na świata krańcu Sezon turystyczny trwa w najlepsze i szczerze pisząc, wiosna wydaje się być całkiem dobrą okazją, by zweryfikować wakacyjne plany. Udało nam się przetrwać zimę, więc teraz każdy dłuższy dzień będzie nas przybliżał do upragnionego wypoczynku. A tak się miło składa, że na wyjazdy w czerwcu i lipcu mamy jeszcze trochę wolnych miejsc. Będzie ciepło, ale nie za gorąco. Będzie przyjaźnie, ale nie za tłumnie. Będzie super… ale po kolei! SUWALSZCZYZNA I WILNO (15–20.07.2024) Można powiedzieć, że Suwalszczyzna to Polska w wersji mini. Jeziora, doliny, wzgórza, obszerne płaszczyzny – wszystko to skupione na niewielkim obszarze. W czasie wycieczki odwiedzimy wizytówki Suwalszczyzny, czyli Augustów i Suwałki, ale także zespół poklasztorny Kamedułów w Wigrach, ruiny Pałacu Paca nad rzeką Rospudą, Górę Cisową (zwaną „Suwalską Fudżijamą”), Wiżajny („krainę zimna i sera podpuszczkowego”), Żytkiejmy (z pieczeniem sękacza i ogniskiem!) oraz Stańczyki (najwyższe wiadukty w Polsce przypominające rzymskie akwedukty). Dotrzemy także na Litwę, gdzie zobaczymy m.in. Zamek Wielkich Książąt Litewskich (Zamek w Trokach), Kościół Piotra i Pawła na Antokolu, Cmentarz na Rossie, Ostrą Bramę („litewska Częstochowa”), kaplicę z obrazem Matki Bożej Ostrobramskiej, Starówkę Wileńską, Zaułek Gotycki i pomnik Adama Mickiewicza, Katedrę św. Stanisława i Władysława z kaplicą Św. Kazimierza oraz Wzgórze Trzech Krzyży. SĄDECKIE ZE SŁOWACJĄ (06–11.08.2024) Ta niesamowita kraina przez lata zamieszkiwana była przez wiele mniejszości etnicznych, stąd przecinają się tam wpływy i tradycje wielu narodowości i kultur. Region ten jest bowiem bogaty w atrakcje turystyczne, wody mineralne i niepowtarzalną przyrodę. Nasz program jest bogaty w atrakcje, o czym świadczy chociażby 2,5h spływ Dunajcem, Zamki w Czorsztynie i Niedzicy, czy Ogrody Sensoryczne i Biblijne w Muszynie. Odwiedzimy Krynicę Zdrój (Muzeum Nikifora, Kiepurę, muzeum zabawek, deptak, Pijalnię Główną), Szczawnicę (Muzeum Uzdrowiskowe, promenadę, Pieniński Park Narodowy), Nowy Sącz (ruiny zamku Królewskiego, kościół rzymskokatolicki pw. Św. Małgorzaty, Basztę Kowalską, galerię Marii Ritter oraz Miasteczko Galicyjskie), a także Stary Sącz (Ołtarz Papieski i enklawę przyrodnicza „Borowisko”). Zobaczymy Cerkiew w Powroźniku oraz Sądecki Park Etnograficzny. Jeden dzień spędzimy na Słowacji, w zabytkowym mieście Kieżmarku (Kežmarok). Czekają na nas m.in.: Zamek w Kieżmarku, pierwsza słowacka apteka, wybitne widoki na Tatry z wież zamkowych, Starówka z rynkiem, ratuszem i główną bazyliką, a także drewniany kościół artykularny z XVIII wieku wraz z sąsiednim młodszym kościołem ewangelickim. Wszystkie opisy wycieczek znajdują się również na naszej stronie internetowej www.fundacjafly.pl/turystyka. Serdecznie zapraszamy do naszego biura w Gdyni (ul. Świętojańska 36/2, I piętro, nad Pizzą Hut, wejście obok sklepu Biedronka), gdzie można wziąć darmową broszurkę z krótkim opisem wycieczek, a także wypytywać, dopytywać i podpytywać nas o wszystko związane z wycieczkami. Bo gdzie byśmy razem nie polecieli - wylądujemy bezpiecznie w Fundacji FLY! Przemysław Daruk


Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 11 Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo Serdecznie zapraszamy do współpracy osoby, które chciałyby prowadzić w naszej Fundacji zajęcia dla Seniorek i Seniorów w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Szukamy osób do prowadzenia zajęć artystycznych, hobbystycznych, wykładów, lektoratów lub zajęć ruchowych. Formalne wykształcenie jest wymagane – jedynie zaangażowanie i pasja! Jeśli masz więc jakąś pasję, o której mógłbyś opowiadać godzinami lub parasz się którąś z dziedzin sztuki – serdecznie zapraszamy do naszego biura (Gdynia, ul. Świętojańska 36/2), gdzie będziesz mógł się nie tylko realizować, ale także wesprzeć innych! Przypominamy, że dla wolontariuszy, prowadzących zajęcia dla Seniorów lub właśnie korepetycje dla młodzieży w ramach Klubu Młodzieżowego, zajęcia w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku są bezpłatne – chętni mogą więc nie tylko pomóc potrzebującym i podzielić się swoją wiedzą, ale także zaoszczędzić troszkę pieniędzy! Przemysław Daruk Wieści z Fundacji FLY 3/2024 Gwoli, przypomnienia, Galeria ART-SENIOR to inicjatywa naszej Fundacji. W 2022 roku zamieniliśmy ściany biura w przestrzeń wystawienniczą promującą sztukę Artystów (amatorów i profesjonalnych), wywodzących się z różnych środowisk i pokoleń. Galeria ART-SENIOR jest miejscem spotkań dla wrażliwych artystycznie dusz - bez względu na metrykę. W imieniu pani Maryli Suchańskiej, której prace ozdobią ściany naszego biura, oraz swoim oczywiście, serdecznie zapraszamy do naszej Fundacji na wystawę malarstwa, która potrwa do końca marca. Maryla Suchańska, choć ukończyła studia na Wydziale Rybactwa Dalekomorskiego w Szczecinie, od zawsze pasjonowała się sztukami plastycznymi. Do 1989 r. prowadziła własną firmę zajmującą się projektowaniem i szyciem odzieży dla butików. Działalność kontynuowała przez rok również w Londynie, a w 1991 r. wyjechała do Grecji, mieszkając w Atenach i Santorini oraz prowadząc niewielki hotel. Po powrocie do Polski w 2001 r. pracowała jako restauratorka w Gdyni. Ważną inspirację dla jej twórczości malarskiej stanowił wyjazd do Stanów Zjednoczonych w 2007 r. i przejechanie wraz z przyjaciółmi kamperem słynną drogą Route 66. oraz zwiedzenie Parków Narodowych. Po dziś dzień kształci się jako malarka, uczyła się również ceramiki oraz rzeźby. Jej prace można było podziwiać na kilku wystawach zbiorowych. Przemysław Daruk Taki to czas, że „idź sobie, zimo” aż samo ciśnie się na usta, i to w zdecydowanie mniej dyplomatycznej formie. Zima jednak niedawno świętowała Walentynki i kocha nas ta bardzo, że nie potrafi zrezygnować z naszego towarzystwa. Zwłaszcza, że nadchodząca wiosna rywalizuje z zimą o nasze względy i któraś którejś stara się coś usilnie udowodnić. Decyzje wydają się być niewdzięczne, skutki nieprzewidywalne, ale mamy asa w rękawie (a właściwie dwa asy w dwóch rękawach): czas na przygotowanie i sklep charytatywny „Z głębokiej szuflady”. W tym roku świąteczne porządki będą szybko, bo jeszcze w marcu, ale to dobrze – możemy pozbyć się zimowego balastu, przygotować wiosenne zapasy – i relację z wiosną zacząć z równie czystym sumieniem, co szafą. Wazony na Dzień Kobiet, kufle na Dzień Mężczyzn, czy koszyki na święconkę? W naszym sklepie można znaleźć wszystko to, co warto mieć podczas romantycznej kolacji albo świątecznego śniadania, bo w „Głębokiej szufladzie” koszyk zakupowy, tak samo jak ten wielkanocny, nosi się nadzwyczaj przyjemnie (i to na co dzień, nie tylko od święta)! Można do nas przynieść niepotrzebne rzeczy w dobrym stanie (z których dochód przeznaczamy na korepetycje dla gdyńskich uczniów z niezamożnych rodzin) - ale także nabyć za grosze rzeczy przydatne i przyjemne. Nasz asortyment dzieli się bowiem na dwie główne kategorie: “w sumie takie coś by mi się przydało”, oraz na “muszę to mieć!” I to nie wszystko! Na naszym Facebooku (fb.com/zglebokiejszuflady) co tydzień ogłaszamy nowe promocje. Sklep charytatywny “Z głębokiej szuflady” znajduje się w Gdyni, przy ul. Świętojańskiej 36 (pasaż handlowy pod sklepem Biedronka) i jest czynny od poniedziałku do piątku w godz. 10-18 oraz w soboty w godz. 10-14. Przemysław Daruk Maryla Suchańska – wystawa w Galerii ART-Senior Wiosna w „Głębokiej szufladzie” Szukamy wolontariuszy Fot. @gettysignature


12 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Gdyński Informacje - Kultura - Społeczeństwo IKS W KUCHNI „Gdyński IKS” wydaje: Fundacja FLY ISSN 2353-2157 ul. Świętojańska 36/2, 81-372 Gdynia tel. 693-99-60-88, 517-38-38-28 [email protected] Nakład 10.000 egz. Redaktor Naczelna Dorota Kitowska Sekretarz Redakcji Radosław Daruk Redakcja Małgorzata Aszyk, Przemysław Daruk, Radosław Daruk, Dorota Kitowska, Jolanta Krause, Danuta Kwiatkowska, Justyna Miąskowska, Barbara Miecińska, Roman Mroczkowski, Sonia Watras-Langowska Współpraca Marzena Szymik-Mackiewicz, adw. dr Tomasz Zienowicz Korekta: Irena Majkowska, Kamila Siennicka, Ewa Żmijewska Edycja: Radosław Daruk Reklama: Radosław Daruk [email protected] Grafika: Łukasz Bieszke, Radosław Daruk Skład: ALFA SKŁAD Łukasz Bieszke, [email protected] Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i tekstów reklamowych. O tym, że ryby w naszej codziennej diecie są niezbędne, nikogo przekonywać nie trzeba. Dlatego dzisiaj przedstawiam prosty przepis na sałatkę z tuńczykiem p. Aleksandry. Szybka w wykonaniu może być podana jako drugie śniadanie, przystawka do obiadu lub danie na kolację. Składniki: 1 puszka kukurydzy ½ puszki zielonego groszku (resztę można zamrozić) 1 puszka tuńczyka w sosie własnym (lub w oleju – według własnych preferencji) 1 jabłko Wczesne przedwiośnie to pora, kiedy najczęściej odczuwamy osłabienie. Wypadają nam włosy, łamią się paznokcie, często jest nam zimno, męczy nas ból i zawroty głowy, nasza skóra i śluzówki są blade i szukamy sposobów, by temu zaradzić. Często sięgamy wówczas po preparaty z żelazem, bo tak się jakoś utarło, że jak osłabienie, to anemia, a jak anemia, to brak żelaza. Faktycznie według WHO problem ten dotyczy 5% całej populacji, w tym 20% kobiet miesiączkujących i 30-40% dzieci w krajach rozwiniętych. Niedobór żelaza najczęściej jest spowodowany utratą krwi – poza miesiączką także krwawieniami z przewodu pokarmowego (mogą to być mikrokrwawienia, o których nie wiemy). Także zaburzenia wchłaniania (po resekcji żołądka czy jelit, stanach zapalnych żołądka i u osób z celiakią), choroby nerek i dializy, oraz nieodpowiednia dieta wpływają na braki żelaza w organizmie. Trzeba pamiętać, że żelazo z pokarmów wchłania się zaledwie w 10-15%, a przy tym w produktach spożywczych występuje ono w dwóch formach o różnej przyswajalności. Żelazo hemowe, obecne głównie w czerwonym mięsie i podrobach, wchłania się łatwo (20-40%), a niehemowe, z produktów roślinnych (amarantus, soja, natka pietruszki, orzechy, kasze, szpinak i jarmuż) jedynie w 3-8%. Także inne składniki posiłku wpływają znacząco na wchłanianie żelaza, w tym tzw. MF, czyli „czynnik mięsny” oraz witaminy C, B12 oraz kwas mlekowy obecny w kiszonkach. Ze względu na te różnice między żelazem roślinnym i zwierzęcym, problem niedoboru żelaza dotyka często wegetarian i wegan. Trzeba też pamiętać, że wiele produktów osłabia wchłanianie żelaza. Należy do nich błonnik, kawa i herbata, jajka, nabiał, rośliny strączkowe, preparaty wapnia, magnezu, cynku i manganu, a także fosforany (cola!). Nie powinno się ich łączyć zarówno z pokarmami bogatymi w żelazo, jak i z leczeniem. Jednak wiosenne osłabienie nie powinno być powodem, by na własną rękę zacząć suplementować żelazo, nawet tak popularnymi „tonikami na wzmocnienie”, bez porozumienia z lekarzem. Przede wszystkim przyczyn osłabienia może być wiele i naprawdę niezbędne są badania krwi, by tę anemię stwierdzić. Podstawą jest zwykła morfologia, a jeśli wyjdzie nieprawidłowo, lekarz może zlecić dalsze badania, takie jak stężenie żelaza w surowicy krwi, poziom ferrytyny, transferyny, oraz całkowitej i utajonej zdolności wiązania żelaza. Wszystkie te wyniki musi ocenić lekarz, aby znaleźć przyczynę anemii, a nie tylko leczyć skutek. Dlaczego to takie ważne? Większość z nas wie, że żelazo jest jednym z najważniejszych pierwiastków w organizmie, odpowiedzialnym za transport tlenu do komórek. Jednak nie wszyscy wiedzą, że ma ono także swoją ciemną stronę i równie niebezpieczny jest także nadmiar żelaza. W normalnych warunkach we krwi krąży bardzo mało wolnych cząsteczek żelaza. Większość jest połączona z białkiem hemoglobiną, transportowana przy użyciu transferyny, lub zmagazynowana w postaci białka ferrytyny. Kiedy ferrytyna nie jest w stanie zmagazynować więcej żelaza, jego nadmiar zaczyna uszkadzać Żelazo - tak, czy nie? komórki, prowadząc do zatrucia. W dłuższej perspektywie suplementowane bez potrzeby żelazo może uszkadzać narządy wewnętrzne, głównie wątrobę, serce, mózg, a także prowadzić do cukrzycy, a nawet raka. Dlatego jedynie lekarz może właściwie pokierować procesem leczenia, zlecając co jakiś czas badania kontrolne. Cykl rozwojowy czerwonych krwinek trwa około 12-15 dni, ale bywa, że podstawowa morfologia szybko się poprawia, jednak zapasy żelaza związanego z ferrytyną nie zostaną jeszcze odbudowane. Dlatego proces leczenia anemii ocenia się na ok. 3 miesiące. Jak podawać żelazo? Ponieważ leczenie powinien prowadzić lekarz, on też powinien indywidualnie ustalić zalecaną dawkę, nawet jeśli poleci zakupić preparat bez recepty. Wyjątkowo w tej grupie mamy bardzo dobre suplementy, także z dodatkami ułatwiającymi wchłanianie. Trzeba pamiętać, że pokarm źle wpływa na przyswajalność żelaza, dlatego najlepiej przyjmować je na czczo, do 30-60 minut przed posiłkiem. Jednak znacznie częściej występują wtedy działania uboczne – zaparcia, ból brzucha, nudności biegunki, kolki. Może pojawić się czarny lub zielony stolec, co nie powinno niepokoić. W przypadku działań ubocznych czasem trzeba zmienić preparat na lepiej tolerowany. Może to być połączenie wodorotlenku żelaza z polimaltozą, lub postacie o przedłużonym uwalnianiu. Są to jednak preparaty na receptę. Czasem trzeba wypróbować kilka różnych suplementów, bo indywidualna tolerancja na różne związki żelaza jest inna dla każdego. Jeśli leczenie preparatami doustnymi nie przynosi zdecydowanej poprawy, konieczne może się okazać podanie żelaza w formie iniekcji. Trzeba też pamiętać, że stosowanie leków na nadkwaśność hamuje wchłanianie żelaza. Trzeba wówczas podawać go dwie godziny przed lub cztery godziny po lekach zobojętniających kwas solny. Z kolei żelazo może hamować wchłanianie niektórych antybiotyków, captoprilu i bifosfonianów, oraz osłabiać działanie lewotyroksyny i metyldopy. mgr farmacji Danuta Kwiatkowska Fot. @gettyimages Sałatka z tuńczykiem 2-3 ogórki kiszone 4 płaty czerwonej papryki konserwowej 1 jajko gotowane na twardo ½ pora (zielona część) 1 pęczek pietruszki 1-2 łyżki majonezu 1-2 łyżki jogurtu greckiego Pieprz Sposób przyrządzenia: Do miski wrzucić odcedzony groszek, kukurydzę i tuńczyka. Kolejno dodać pokrojone w kostkę paprykę konserwową, por, jajko na twardo, obrane ze skórki jabłko i ogórki kiszone. Wrzucić posiekaną natkę pietruszki oraz świeżo mielony pieprz do smaku (nie solimy!). Wszystko wraz z majonezem i jogurtem greckim dokładnie wymieszać i odstawić do lodówki na 30 minut. Smacznego! Fot. pixabay Dorota Kitowska


Click to View FlipBook Version